[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trafiłam na niego, kiedy je prał, inaczej nigdy bym się o tym nie dowiedziała.— Zachichotała tak złośliwie, że Harfiarz nie miał żadnych problemów z prześledzeniem jej myśli.— Zrobili to, kiedy był w Warowni Igen, nie wiedząc o Naznaczeniu? — Zaczął się śmiać razem z nią i Silvina wiedziała, że przywróciła właściwą perspektywę tej nieszczęsnej sprawie.I pomyśleć, że to ja, dla jego własnego bezpieczeństwa, umieściłem go na wieży bębnów! Czy jesteś pewna, że nie odniósł żadnych trwałych obrażeń?— Tak pewna, jak mogę być pod nieobecność Mistrza Oldive'a, który mógłby to potwierdzić.— Silvina przemówiła cierpko, bo fakt, że Mistrz Oldive zajmował się nic nie wartym Lordem Nabolu, kiedy był pilnie potrzebny tu na miejscu, wytrącił ją z równowagi.— Tak, Meron! — Harfiarz znowu westchnął, a jeden z kącików jego ust zadrgał w zdenerwowaniu i wewnętrznej rozterce.— Ten człowiek umiera.Wszystkie umiejętności Mistrza Oldive'a go nie uratują.Ale czemu kłopotać się Meronem? Lepiej, żeby już umarł po tych wszystkich szkodach, jakie wyrządził.Kiedy pomyślę, że królowa Brekke mogła jeszcze dzisiaj żyć.— To jego śmierć wywoła dalsze kłopoty, Silvino.— Jak to?— Nie możemy dopuścić do walki o Nabol, tak samo jak nie możemy dopuścić do walki o Ruathę.— Ale w Nabolu są całe tuziny dziedziców pełnej krwi.— Meron nie chce wyznaczyć swojego następcy!— Och! — Zaskoczona Silvina wydała okrzyk zrozumienia, a zaraz potem następny, pełen krańcowego niesmaku.— A czego więcej można się było po tym człowieku spodziewać? Ale przecież można chyba podjąć jakieś kroki.Wątpię, czy Mistrz Oldive zawahałby się przed.Mistrz Robinton podniósł do góry rękę.— Przekleństwem Nabolu byli Panowie albo zbyt ambitni, albo zbyt samolubni, albo zbyt niekompetentni, żeby go doprowadzić do rozkwitu.— Bez wątpienia nie jest to najlepsza z Warowni, utknięta gdzieś w górach, zimna, wilgotna i surowa.— Tak jest.Nie ma więc większego sensu, żeby pełnej krwi dziedzicom narzucać walkę, skoro w jej wyniku możemy dostać jeszcze jednego niesympatycznego i niechętnego do współpracy Lorda.Silvina zamyśliła się i zmrużyła oczy.— Wyszło mi dziewięciu lub dziesięciu dziedziców pełnej krwi, blisko spokrewnionych, płci męskiej.Te córki Merona są jeszcze zbyt młode do zamążpójścia, a żadna z nich nigdy me będzie ładna, urodę odziedziczyły po ojcu na swoje nieszczęście.Którego z tych dziewięciu.— Dziesięciu.— Którego najsilniej będą popierać drobni gospodarze i rzemieślnicy? A teraz może byś mi uprzejmie powiedział, gdzie tu pasuje Piemur.ach, tak, oczywiście.— Uśmiech wygładził zmarszczki Silviny, która podniosła czarkę, żeby uczcić pomysłowość Harfiarza.— A więc w Warowni Igen poszło mu dobrze?— Bardzo dobrze, chociaż Igen jest lojalny w każdych okolicznościach.Silvina podchwyciła słowo “lojalny" i bacznie przyjrzała się jego zamyślonej twarzy.— Czemu “lojalny"? I w stosunku do kogo? Skończyła się już chyba nielojalność w stosunku do Bendenu?Robinton szybko, przecząco potrząsnął głową.— Doszło do mnie kilka niepokojących pogłosek.Najbardziej martwi mnie fakt, że w Nabolu pełno jest jaszczurek ognistych.— W Nabolu nie ma żadnego wybrzeża, a ma on niewielu przyjaciół w Warowniach, w których można znaleźć jaszczurki ogniste.Robinton przyznał jej rację.— Poza tym oni kupują wielkie ilości delikatnych materiałów, win, przysmaków z Neratu, Tilleku i Keroonu, żeby już nie wspominać o wszelkiego typu wyrobach Cechu Kowali.Ilości te wystarczają, żeby odziać, wykarmić i zaopatrzyć obficie każdego pana, chatę i gospodarstwo w Nabolu.a tego nie robią!— Władcy dawnych Weyrów! — Silvina podkreśliła swój domysł strzelając palcami.— T'kul i Meron to zawsze były dwa pędy z tego samego pnia.— Nie mogę się połapać, co Meronowi dają te kontakty, poza jajkami jaszczurek ognistych.— Nie możesz? — powiedziała Silvina zdziwiona.— Złośliwość! Zła wola! Odegranie się na Bendenie!Robinton zamyślił się nad tym, co usłyszał, obracając swoją czarkę leniwie za nóżkę.— Chciałbym wiedzieć.— Tak, ty na pewno chciałbyś wiedzieć! — Silvina szeroko się do niego uśmiechnęła, w jej wzroku malowała się zarówno tolerancja dla jego słabostek, jak i serdeczność.— Pod tym względem tworzycie z Piemurem dobraną parę.On też zawsze chciałby wszystko wiedzieć i jest również bardzo dobry w odkrywaniu tajemnic.Czy to dlatego chcesz się dowiedzieć, kiedy mu się głowa zagoi? Wyślesz go do Candlera w Warowni Nabol?— Nie.— Harfiarz wycedził to słowo skubiąc dolną wargę.Nie, nie bezpośrednio do Warowni Nabol.Meron mógłby go poznać: ten człowiek nigdy nie był głupi, był tylko z gruntu zdeprawowany.— Tylko? — Silvina była pełna niesmaku.— Chciałbym się dowiedzieć, co się tam dzieje.— Dzień dzisiejszy pewnie nie jest ostatnim dniem, kiedy Meron wzywa Mistrza Oldive'a.— powiedziała unosząc brwi.Robinton odsunął od siebie ten pomysł.— Słyszałem, że zaplanowano Zgromadzenie w Nabolu w ten sam siedmiodzień, co u Lorda Groghe'a.— To całkiem podobne do Merona.— W takim razie nikt nie będzie się tam spodziewał obecności harfiarzy.— Robinton zakończył swoje zdanie pytająco, patrząc na Silvine z nadzieją.— Chłopiec pozbiera się do Zgromadzenia, a niewątpliwie okażemy mu życzliwość, wysyłając go z Cechu w ten właśnie dzień.Tilgin poczynił zdumiewające postępy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl