[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ostatnich latach bardzo poważnie zwiększyła się doskonałość programów wmontowywanych w roboty, dzięki czemu potrafią one już nie mniej sprawnie od ludzi pracować w fabrykach traktorów lub samochodów.Podstawą działania tych urządzeń jest jednak dosyć ograniczona powtarzalność roboczych działań.Nie będę tutaj wchodził głębiej w rozwijające się ciągle arkana inżynieryjnego mistrzostwa.Dla programistów prawdziwą przeszkodę stanowią wciąż działania niby to proste, wykonywane przez każdego człowieka bez trudu.Urządzenia, zdolne jako tako posprzątać pokój, przy minimalizacji wyrządzanych szkód, są jednak wciąż całkiem nieproporcjonalnie kosztowne.Mówiąc ogólnie jest tak, że roboty lub pseudo—roboty opanowały jedynie poszczególne, wyspecjalizowane funkcje.Będą mogły wykonywać polecenia czy rozkazy, ale nie wystarczy to ambicji projektantów.Chodzi im o roboty może i zupełnie nieczłekokształtne, lecz objawiające taką samodzielność czynności, która wynika z decyzyjnych aktów woli.Kłopot jest z tym dlatego, że nie wiemy wciąż, jakie mechanizmy neuralne mózgu są sprawcami aktów woli.Dlatego programiści zajmują się układaniem takich zespołów programowych, które udają obecność behawioralnie rozumianej świadomości.Pojawił się tym samym trend mający nie tyle pokonać, ile ominąć test Turinga.Jestem przekonany, że zarówno ilość, jak i jakość owych programów, skierowana zwłaszcza na kolejne generacje komputerów równolegle pracujących oraz na kontaminacyjne zbitki sieci pseudo—neuronowych, będzie osiągała rozrastający się zakres sprawności i tym samym będzie coraz lepiej udawała obecność dysponującej inteligencją świadomości, a nawet przez wielu ludzi będzie brana za osobę, czy też wcieloną w maszynę osobowość.Będzie to w pewnym sensie oszustwo praktykowane na ludziach, jako rozmówcach lub współpracownikach maszyny, ponieważ autentycznej, zlokalizowanej osobowo, świadomej inteligencji, zwanej życiem psychicznym, imitatory tego rodzaju nie będą jeszcze posiadały.Należy sobie uzmysłowić, że jest to droga prowadząca ku bardzo stromo spiętrzonym trudnościom, które w moim Golemie nazwałem hill climbing toposophical theory.Chodzi o wyprawy na obszar na razie dla mechanicznych przybyszów niedostępny, zamknięty w naszych czaszkach.Nie jest zatem tak, że nastąpi jakiś nagły przeskok od urządzenia całkowicie bezwolnego, nawet jeżeli okazującego niekiedy opór, który bylibyśmy skłonni nazwać oślim, znany użytkownikom zawieszających się komputerów.Postępująca ściśliwość (kompresyjność) informacyjnych nośników, które będą coraz bardziej udoskonalanymi odpowiednikami twardych dysków, nie może być całkowicie bezbłędna.Jeden błąd logiczny na miliard elementarnych kroków operacyjnych to stwierdzona ułomność najszybszych maszyn obdarzonych przodującą mocą obliczeniową.Nie wchodząc w dalsze uszczegółowienia, powiem tylko, że za rosnącą, nawet wykładniczo, operacyjną chyżość trzeba płacić omylnością, która po przekroczeniu progów bilionowych logicznych kroków poczyna nam dławić logicznie wymierną, uprzednio uznawaną za doskonałą, bezbłędność układową.Mózg nasz jest, jak powiedział von Neumann, układem pewnym, utworzonym z neuronowych elementów niepewnych.Między innymi jest tak dlatego, że do każdego pojęcia zakodowanego w ludzkiej pamięci prowadzi różnorodna wielość neuronowych dróg.Na przykład, jeżeli nie mogę sobie przypomnieć, jak się nazywa ptak o pięknie wygiętej szyi, powszechnie przecież znany, to mógłbym wydobyć z pamięci właściwą nazwę (łabędzia), albo przypomniawszy sobie zwroty w rodzaju „łabędzi śpiew”, albo balet Jezioro łabędzie.Natomiast do znajdujących się w pamięci komputerowej „engramów” zwykle prowadzi tylko jedna droga, toteż zablokowanie jej powoduje zupełną „amnezję” komputera.Podobnych problemów, którym potrafi przeciwdziałać tylko bardzo bogate usieciowienie pamięciowych elementów, będzie mnóstwo.Tym bardziej że my sami, ludzie, miewamy trudności z przypominaniem sobie nazw, takich jak nazwiska, ponieważ wielość ich połączeń z całym zapasem naszej językowej idiomatyki jest na ogół skromna.Trzeba także rozumieć, że od tak zwanego information retrieval do pseudoumysłowej suwerenności jest jeszcze bardzo daleko.Na razie można by wyrazić kwestię w takim porzekadle: rozpoznanie czysto symulacyjnej aktywności sztucznej inteligencji będzie zależało zarówno od sprawności maszynowego symulatora, jak i od rzetelnej, krytycznej inteligencji ludzkiego rozumu w tego rodzaju kontakcie, mającym charakter n—wymiarowej gry.Jeżeli prawdą jest, że ilość możliwych rozgrywek szachowych wynosi 10100, to ilości możliwych wariantów rozmowy człowieka ze sztuczną inteligencją układową obliczyć z góry nie można, ponieważ każdy człowiek o średniej inteligencji potrafi układać i rozumieć zdania składniowo i semantycznie poprawne, jakich nikt go uprzednio nie wyuczył.Czy i kiedy mas2yny wykażą się taką performatywnością lingwistyczną, nie wiemy, i dlatego nie należy dawać zbytniej wiary zarówno negatywnym, jak i pozytywnym orzeczeniom harcujących na omawianym polu filozofów.Nie jakieś wielkokalibrowe, wytaczane na plac boju argumenty za i przeciw będą w odległej przyszłości decydowały o powstaniu lub krachu sztucznej rozumności.Bez mnóstwa marzeń, prób, katastrof nie byłoby lotnictwa.Bez nieustannych szturmów nie może zjawić się sztuczna inteligencja.Przesądzanie owego sporu uważam za przedwczesne.MakrokMakrok jest neologizmem, wymyślonym przeze mnie, ażeby zwięźle oddać ideę, jaka przyświecała Rogerowi Penrose.Uczony ten, wykroczywszy dość zuchwałe poza obręb znanej mu fizyki teoretycznej, wygłosił hipotezę, jakoby umysłową sprawność człowiek zawdzięczał nieprzeliczalnej pracy mózgu, wspartej na efektach kwantowych.Makrok oznaczałby zatem makroskopowy obiekt kwantowy.Zarówno nieobliczalność, jak i kwantowość mózgu ludzkiego, sugerowana przez Penrose’a, jest domniemaniem nie opartym na jakichkolwiek empirycznych faktach i przez większość naukowców została przyjęta bardzo sceptycznie.Penrose zajmuje pierwszorzędne stanowisko na terenie fizyki, co jednak, jak powiadają krytycy, nie uprawnia go do koniektur takich jak opisana wyżej.Wspominam o tym dlatego, że nasza świadomość jest nie mniej zagadkową białą plamą w domenie poznania, jak przed stu lub pięciuset laty.Upraszczając, można podzielić wszystkich, którzy (w przeszłości lub obecnie) zajmowali się rozważaniem psychologii człowieka, ze szczególnym uwzględnieniem świadomości, inteligencji, rozumu, bystrości, czy też zmyślności, na tych, którzy postulowali rzeczową wytłumaczalność powyższych ludzkich sprawności, i na tych, którzy sądzili, że do całego zbioru owych tajemnic nigdy kluczy nie pozyskamy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl