[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Kim-kolwiek jest sprawca tych zniszczeń, musi być niedaleko pomyślał Harun.A RybomMnustym polecił ze smutkiem: Zostańcie tu i miejcie oczy szeroko otwarte.Dalej popłyniemy bez was. Oczywiście nawet w razie niebezpieczeństwa nie zdołają nas ostrzec uświa-domił sobie po chwili.Ale Mnuste miały tak zgnębione miny, że zachował tę myśl dlasiebie.Zwiatło dnia mocno już osłabło (znalezli się tymczasem na samym skraju PasmaZmierzchu, bardzo blisko półkuli Wiekuistych Ciemności).Wciąż mknęli w stronę Bie-guna; gdy Harun ujrzał wyrastający z Oceanu wysoki las, kołysany lekkim wiatrem,zdumiał się tym bardziej, że obraz ten ukazał mu się w półmroku. Czyżby ziemia? spytał. W tej okolicy nie ma chyba stałego lądu?167 Zaniedbane wody i tyle z obrzydzeniem rzekł Mali. Zarośnięte.Zachwasz-czone.Zapuszczone.Nie ma kto pielić.Wstyd i hańba.Wystarczyłby mi rok, żebywszystko tu wyglądało jak nowe.Pływający Ogrodnik niezwykle się jak na siebie rozgadał.Był wyraznie wzburzony. Nie możemy czekać aż rok odparł Harun. Ale nie chcę przelatywać nadtym gąszczem.Mógłby nas ktoś zauważyć, a zresztą i tak nie dalibyśmy rady cię zabrać. O mnie się nie martwcie powiedział Mali. A latanie też wybijcie sobiez głowy.Sam utoruję drogę.Pomknął przed siebie z nadzwyczajną prędkością i zniknął w pływającej gęstwinie.Po chwili ogromne kępy roślin zaczęły wzlatywać w powietrze; widocznie Mali wziąłsię do roboty.Przy okazji wypłoszył z dżungli chwastów zamieszkujące ją stwory: ol-brzymie ćmy-albinoski, wielkie szare ptaki, a właściwie ptasie szkielety, długie białawerobale o łbach w kształcie łopaty. W Starej Strefie nawet zwierzyna jest Stara po-myślał Harun. Czy napotkamy dinozaury? No, może nie całkiem dinozaury, ale te,co żyły w wodzie.no, jak im tam.ichtiozaury.Na myśl o tym, że z wody mógłbysię wyłonić pysk ichtiozaura, chłopiec poczuł strach, a zarazem podniecenie. Ale prze-168cież te zwierzaki nie jedzą mięsa.To znaczy nic jadły powiedział sobie na pociechę. Przynajmniej tak mi się zdaje.Mali wrócił sunąc po wodzie i złożył sprawozdanie. Trzeba jeszcze tylko odrobinę przepielić i wytępić trochę szkodników.Raz-dwawyszykuję kanał.To powiedziawszy zniknął w gąszczu.Kiedy kanał był już gotowy, Harun kazał Allemu weń wpłynąć.Mali przepadł jakkamień w wodę. Gdzie się podziałeś? zawołał chłopiec. Nie pora bawić się w chowanego.Odpowiedziała mu cisza.Kanał był wąski; na powierzchni wody wciąż jeszcze unosiły się korzenie i łodygizielsk.Gdy podróżni zapuścili się w najgłębszy matecznik dżungli chwastów, nastąpiładruga katastrofa.Harun usłyszał cichuteńki syk, a w chwilę pózniej zobaczył, że leciku nim coś ogromnego, coś jakby gigantyczna siatka upleciona z nici mroku.Spadła nanich i szczelnie ich omotała.169 To Sieć Nocy usłużnie podpowiedział Dudek Alle. Legendarna broń Chu-pwalów.Nie warto stawiać oporu; im bardziej się bronisz, tym mocniej cię więzi.Z ża-lem zawiadamiam, że jesteśmy ugotowani.Przez Sieć Nocy dobiegały jakieś dzwięki: syki, zadowolone chichotki.W jej głąbzaglądały oczy podobne do oczu Mudry, z czarnymi plamami zamiast białek, patrzyłyjednak bynajmniej nie życzliwie.Gdzież był Mali? A więc zdążyliśmy już trafić do niewoli rzekł Harun nadąsanym tonem.Wyszedłem na bohatera, nie ma co.Rozdział 9.Czarny statekZ wolna wleczono ich wraz z Siecią w gęstwinę.Prześladowcy, których cienistekształty Harun zaczynał rozróżniać, w miarę jak jego wzrok oswajał się z ciemnością,ciągnęli Sieć na niewidzialnych, ale potężnych superpowrozach. Co nas czeka? zastanawiał się chłopiec.Lecz wyobraznia go zawodziła.Oczyma duszy widział tylkoogromną czarną dziurę, która zionęła przed nim jak złowroga paszcza i stopniowo gowsysała.171 Tośmy się urządzili, wpadliśmy jak śliwka w kompot, jednym słowem, ładnygips żałosnym tonem zauważył Jesli.Dudek Alle był równie niepocieszony. Jedziemy prosto do Khattam-Shuda, związani kokardką jak prezencik! jęknąłnie ruszając dziobem. A jak wpadniemy mu w łapy, to już po nas; klops, finito, ka-putt! Podobno Khattam-Shud siedzi w samym jądrze ciemności, na dnie czarnej dziury,i pożera światło, pożera je na surowo gołymi rękami i nie pozwala, żeby wymknął sięchoćby jeden promyk.Słowa też zjada.I jeszcze umie się pojawiać w dwóch miejscachnaraz.Nikt mu nie ujdzie.Biada nam! O, dniu nieszczęsny! Ojojoj! Dobrani z was towarzysze, nie ma co rzekł Harun najbardziej niefrasobliwie,jak potrafił. Z ciebie też niezła maszyna dodał, zwracając się do Dudka Allego. Połykasz każdą niesamowitą historyjkę, jaką usłyszysz.Nawet te, które wyczytujeszz cudzych myśli.No bo na przykład ta czarna, dziura: właśnie o niej myślałem, a ty miją zwędziłeś i zaraz najadłeś się strachu.Naprawdę, Dudku, wez się w garść i w ogólepodciągnij.172 Jak mam się podciągnąć albo i wyciągnąć nie ruszając dziobem jął lamento-wać Dudek Alle skoro to właśnie Chupwalowie ciągną mnie, gdzie im się żywniepodoba? Spójrzcie w dół wtrącił Jesli. Patrzcie, co się dzieje z Oceanem.Ocean w tej okolicy pełen był gęstego, ciemnego jadu.Barwy Strug Opowieści takzmętniały, że Harun nie potrafił już ich rozróżnić.Lepki chłód ciągnął od wody, którabliska była zamarznięcia. Zimna jak śmierć pomyślał nagle Harun.Jesli wpadłw ostateczną rozpacz. To wszystko nasza wina szlochał. Jesteśmy przecież Strażnikami Oceanu,aleśmy go nie ustrzegli.Patrzcie, jak wygląda, no sami spójrzcie! Patrzcie, jak wyglą-dają najstarsze z ludzkich opowieści.Pozwoliliśmy im zapleśnieć, poniechaliśmy ichna długo przedtem, nim zatruto Ocean.Straciliśmy wszelką styczność z tym, co by-ło naszym początkiem, z własnymi korzeniami, ze yródłem, z Krynicą.Niechodliwenudziarstwo, mówiliśmy.Podaż większa niż popyt.No i sami widzicie! Ani barw, aniżycia, ani nic
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|