[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogę cipowiedzieć natomiast, że nie mam zamiaru zrobić niczego, co naraziłoby ciebie,twoje słowo lub twój dom.Sądzę, że dałem to wyraznie do zrozumienia wczoraj,ale dziś mówię wyraznie.Czy to wystarczy? Dalej, szefie! Wygarnij mu! Zamknij się, Loiosh!Morrolan przyglądał mi się z takim natężeniem, jakby chciał mi czytać w my-ślach.Tego jednak nie zdołałby zrobić nawet Daymar, tak bym o tym nie wiedział.Poza tym sądzę, że Morrolan jednak za bardzo mnie szanował, by próbować bezpozwolenia.A co się tyczy przenikliwości wzroku, to sporo mu brakowało dolordów z Domu Sokoła.Kiwnął głową. Dobrze więc  zdecydował. Nie będziemy więcej wracali do tego te-matu. Prawdę mówiąc, nie wiem, co wprawiło Alierę w tak doskonały humor.Jak się domyśliłeś, szedłem do niej, ale jak na razie niczego nie zaplanowaliśmy.Mam nadzieję, że sama też niczego nie zaplanowała i nie próbuje realizować. Nie byłbym tego taki pewien.I nie podoba mi się to.Wzruszyłem ramionami.159  Skoro poruszyliśmy już tę kwestię.Sprawdziłeś tych ochroniarzy?  spy-tałem. Tak.A o co chodzi? To magowie? Owszem.Obaj.Całkiem kompetentni  odparł po chwili.Dobre nowiny wręcz sypały się dziś drzwiami i oknami, żeby je. Pięknie!  mruknąłem. Czy jeszcze czegoś byś może pragnął? Nie.tak.Byłbym wdzięczny, gdybyś miał oko na Alierę. Mam ją szpiegować?! Nie! Chodzi mi o to, że gdyby próbowała zrobić coś, czego raczej niepowinna.myślę, że rozumiesz, co mam na myśli.to spróbuj z nią to przedys-kutować, zgoda?Skinąłem głową, a ostatni fragment układanki znalazł się na swoim miejscu.Mellar bał się tylko jednego i dlatego wynajął magów-ochroniarzy.Nie mógł zo-stać zabity przez kogoś nie należącego do Domu Jherega, bo wówczas cały planwziąłby w łeb.Nie przez kogoś takiego jak uzbrojona w Pathfindera Aliera.To, ma się rozumieć, także nie przybliżyło mnie ani trochę do znalezienia spo-sobu załatwienia tej sprawy.Pożegnałem Morrolana i udałem się do apartamentuAliery.Dziwne, ale przez całą drogę czułem na sobie jego wzrok.* * * Co cię zatrzymało?  powitała mnie Aliera. Morrolan miał ochotę na pogawędkę.Aliera faktycznie była w dobrym humorze  oczy jej błyszczały, gdy siedzia-ła wygodnie na łożu, głaskając od niechcenia kota.Nie zostali sobie przedstawieniz Loioshem, toteż przyglądali się sobie nieżyczliwie. Rozumiem.a o czym? Jest przekonany, że coś wymyśliłaś.Ja zresztą też tak sądzę.Powiesz mico?Uniosła brwi i uśmiechnęła się. Może.Ale ty pierwszy.Kot przewrócił się na plecy, domagając się zainteresowania swoim brzuchem.Nastroszył nieco przy okazji białe futro, odmawiając Loioshowi prawa do istnie-nia.Aliera podrapała go po brzuchu. Szefie? Tak, Loiosh?160  To niesmaczne, że niektórzy tak ulegają zachciankom głupich zwierzaków,no nie?Nie dałem się sprowokować. Zacznę od tego, że nasz ostatni pomysł nie zadziała  oznajmiłem. Dlaczego?Nie wydawała się tym specjalnie zaniepokojona.I to zaczęło mnie niepokoić. Z wielu powodów, ale najważniejszy jest taki, że Mellar nie zamierza opu-ścić zamku żywy. po czym wyjaśniłem jej plan Mellara.Zaskakujące, ale jej pierwsza reakcja była identyczna jak moja  podziw.Dopiero potem jej oczy stopniowo zaczęły przybierać metalicznie szary kolor. Nie pozwolę na to, Vlad  oznajmiła spokojnie. Zdajesz sobie z tegosprawę, prawda?Może nie zdawałem sobie w pełni, ale obawiałem się podobnej reakcji. A co zamierzasz zrobić?  spytałem cicho.Nie odpowiedziała, ale jej dłoń spoczęła na rękojeści Pathfindera.Dołożyłem starań, by mówić opanowanym, przyjaznym tonem: Jeśli to zrobisz, zmusisz Morrolana, by cię zabił. I co z tego?  spytała. To niczego nie zmienia. A dlaczego nie poszukać lepszego sposobu? Jak na przykład? Nie wiem, do ciężkiej cholery!  moje opanowanie prysnęło. Myślisz,że nad czym wysilam umysł przez ostatnie dwa dni?! Jeśli jakoś doprowadzimy dotego, by stąd wyszedł, możemy go wyśledzić i zabić, gdziekolwiek by się znalazł!Gdybym tylko miał więcej czasu! A ile masz?To było dobre pytanie.Przy ogromnym szczęściu ze trzy dni, nim plotka zmie-ni się w informację nie do podważenia.A na to, że zdążę, nie mogłem liczyć.Cogorsza, Demon też nie.Nie miałem pojęcia, jaki będzie jego następny ruch anijaką będę miał szansę, by mu pokrzyżować plany.Zdrowy rozsądek podsuwał nato ostatnie pytanie odpowiedz, która zdecydowanie mi się nie podobała. Dziś i jutro  odparłem. A co się stanie potem? Otworzy się Brama Zmierci.Szeroko.Już nic nie będę w stanie zrobić, bopo paru dniach ktoś znajdzie moje czterodniowe zwłoki, więc nie będę miał okazjiobejrzeć uczciwej wojny Domu Jherega z Domem Smoka.Ty będziesz miała takąokazję.Szczęściara.Uśmiechnęła się paskudnie i rozmarzyła: Może mi się nawet spodobać. Może, ale wątpię  sprowadziłem ją na ziemię. Fakt, Dom Smoka na pewno dobrze na tym nie wyjdzie.Przyznałem jej rację.161  Z drugiej strony, jeśli go zabiję, nie będzie problemu, bo nie będzie wojny.Ucierpi Dom Dzura, ale kogo to obchodzi? No dobra, można spróbować wymy-ślić jakiś sposób przechwycenia tej informacji, nim staną się pośmiewiskiem dlacałego Imperium. To akurat nie jest problemem  poinformowałem ją poirytowany. Pro-blemem jest to, że albo skończysz jako trup, albo będziesz zmuszona zabić Mor-rolana.%7ładne rozwiązanie nie wydaje mi się dobre. Nie mam najmniejszego zamiaru zabijać swego kuzyna  zapewniła. Doskonale.Więc zostawisz go żywego, tylko z martwą reputacją.Wzruszyła ramionami. Nie żeby mnie nie interesował honor Morrolana  poinformowała mnie. Tylko bardziej interesują mnie konsekwencje takiego precedensu jak ten dlacałego Domu Smoka. Jest jeszcze jeden drobiazg. Jaki? Nie jestem całkiem pewien, czy zdołasz go zabić.Ma dwóch ochroniarzy:dobrych szermierzy i kompetentnych magów, a mówiłem ci, u kogo i ile czasu sięuczył.Wywalczył sobie przynależność do Domu Dzura i jest zdecydowany; chce,by to Jhereg go zabił.Biorąc to wszystko pod uwagę, nie jestem taki pewien, czyci się uda.Wysłuchała mnie spokojnie, uśmiechnęła się i podsumowała: Jakoś dam sobie radę.Zdecydowałem się zmienić temat.Mogłem spróbować jeszcze tylko jednegoi to z dużym prawdopodobieństwem, że zostanę przy okazji zabity.Ponieważ niemiałem na to specjalnej ochoty, spytałem: Tak przy okazji, to gdzie jest Sethra? Wróciła do Góry Dzura. Dlaczego?Aliera zainteresowała się posadzką, potem kotem, a w końcu powiedziała: Przygotowuje się. Do czego? Do wojny.Pięknie! Cholera, wręcz cudownie! Myśli, że tak się to właśnie skończy?Aliera przytaknęła i po chwili dodała: Nie powiedziałam jej, co chcę zrobić, więc jej założenie jest jak najbardziejsłuszne. I chce dopilnować, by Dom Smoka wygrał  dodałem. Nie jest naszym zwyczajem walczyć, by przegrać.Westchnąłem, wiedząc, że nie mam wyjścia.Teraz albo nigdy. Szefie, nie chcesz tego robić!162  Masz rację, ale za to mi płacą.A teraz siedz cicho. Ostatnia sprawa  powiedziałem.Zmrużyła oczy  najwyrazniej coś w moim głosie wzbudziło jej czujność. Czyli.? Nadal pracuję u Morrolana.Płaci mi, toteż jestem mu winien określonąlojalność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl