[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wedle robotnika na dachu i sąsiadki z fi-rankami, strzał nastąpił o szesnastej pięćdziesiąt pięć, z odchyleniem do dwóch minut.Musimy się na nich oprzeć, bo reszta świadków daje nam trochę za szeroki wachlarzczasu.A Cieciak podglądała. Wcale nie podglądała, trafiła przypadkiem. Ganc pomada.Około dziewiętnastej, może trochę pózniej, bo jak włączyła telewi-zor, to już na jedynce szła kreskówka dla dzieci.I upiera się, że drzwi zamykała przyja-ciółka, ta Ula cholerna. Borkowski Borkowskim, on sobie może być minister handlu zagranicznego. Nie jest. Ale może być, i niechby.Ja bym przeszukanie zrobił. Ja też.Każdy.I uważasz, że do tej pory ona się nie pozbyła dowodów? Pomijamjuż kompletny brak sensu.145 Ale, skoro baby.I jakieś takie to wszystko idiotyczne.? Dobra, zrobimy przeszukanie, prokurator da sankcję, chociaż jemu też się towyda zbyt idiotyczne, ale co szkodzi spróbować.Zaraz.Czekaj.Borkowska to przecieżbyła prokuratura, może po kumotersku.? Nie, ona palcem nie kiwnie.Ale może tenWesołowski ją zna.? I sam z siebie spróbuje zaryzykować.? Byłby głupia świnia, gdyby nie zaopiniował Robert z energią. W ostatecznościfaceta można przepraszać, inteligentny zrozumie, że coś tam trzeba wyeliminować,a podobno Borkowski jest inteligentny.Ryzyk-fizyk.Bieżan poprzyglądał mu się przez chwilę. Coś mi się widzi, że już kiedyś zaryzykowałeś zafizykowałeś.?Górski sczerwieniał. No i dobrze.Niech będzie.Mam coś robić, niech robię uczciwie albo wcale.Z Warszawy jestem, nie szkodzi, pojadę rąbać wiatrołomy, wrócę do drogówki, wżenięsię w krowy, konie i owies. Konie niemodne. No to w owce i nierogaciznę.Wały przeciwpowodziowe zacznę umacniać.Bieżan pomilczał długą chwilę, po czym westchnął. Dobra, odczepmy się od błędów i wypaczeń zaproponował łagodnie. Stoimyna żakiecie, który znalazł się w domu denatki, zaplamiony, bez kluczy, a przyniosła go,wszystko na to wskazuje, przyjaciółka, Ula.Urszula Borkowska, z domu Biełka, inspi-ratorka nagonki na pierwszą Borkowska, Barbarę.Jedziemy dalej po faktach udowod-nionych. Bez przeszukania domu Borkowskich nic nie zdziałamy powiedział Górskiz dziką determinacją. Zaraz.Przeszukamy.Może nawet jeszcze dziś.Tu mamy zeznanie adoratora de-natki sprzed dziesięciu lat, mechanika samochodowego, Bartłomiej Wikac, który stwier-dza, że istotnie, jego ukochana Fela miała jedną przyjaciółkę, Ulę jakoś tam.Białaczka,Białka, Białasek, Biłka, mnóstwo nazwisk wymienił, wszystkie na be, za żadne głowynie da.W tym wieku i w tych sferach operuje się imieniem, nazwisko mało ważne.NaBiełkę też się zgadza.Rozpoznał ją, fotografię wskazał.Gdyby to nie było tak upiorniegłupie i całkowicie bez sensu, już bym tą drugą Borkowską zatrzymał.Ale, rany boskie,gdzie motyw.?!!! Ale może.coś tam.jeszcze. wybąkał z siebie Robert, patrząc na zwierzchni-ka baranim wzrokiem. A, tak, dlaczego nie.Rysopisy.Z McDonald sa, od nauczycielki, od Cieciakowej, odkażdego.Od Zenobii Wiśniewskiej, od Wyduja, on przez u zwykłe, a nie kreskowane.Od facetki z przeciwka, nie, co ja mówię, od elektryka teatralnego.Już sam obłędu do-staję.Wychodzi coś, w co absolutnie nie można uwierzyć i ja raczej zrezygnuję ze służ-by niż podobny idiotyzm prokuraturze podetknę.146Motyw zbrodni bruzdził im straszliwie.W kwestii przyjazni Urszuli Borkowskiejz Balbiną Felicją Borkowską nie mieli już żadnych wątpliwości, poza wszystkim bo-wiem w mieszkaniu denatki, wśród rozmaitych śmieci, znalazło się zdjęcie sprzed dzie-sięciu lat, na którym obie widniały razem, objęte uściskiem.Odzież, której osieroco-ny Wyduj nie ośmielił się dotychczas nawet dotknąć, wyraznie wskazywała na minio-ną działalność ofiary, naśladującej w każdym szczególe Barbarę Borkowską, prokuratori dziennikarkę.Uporczywe naśladownictwo potwierdzały zeznania świadków bezstron-nych, naczelnego jednej z redakcji, dość znanego pisarza, fotoreportera.Bieżan z Gór-skim dotarli do wszystkich.Cel maskarady budził pewne wątpliwości.Wedle Zenobii Wiśniewskiej był nim mąż,Stefan Borkowski, dostatecznie ogłupiony, żeby uwierzyć w upadek moralny pierwszejmałżonki i zamienić ją na drugą, w jego oczach nadziemsko szlachetną.Wedle innychosób chodziło raczej o usunięcie Barbary Borkowskiej z prokuratury, ponieważ uparcieprzeciwstawiała się łapówkom i układom.Oba te cele zostały osiągnięte, nagonka za-tem powinna była zdechnąć, tymczasem nic podobnego, trwała nadal, paskudząc wszel-kie wnioski.I może po to właśnie trwała? %7łeby namącić, żeby rozdmuchać wątpliwości? W takimwypadku druga żona, jako organizatorka imprezy, odpadała w przedbiegach, Bieżanpoznał ją osobiście, jego zdaniem, była na to za głupia.Już bardziej do takiej roli paso-wał Borkowski, który z tajemniczych przyczyn mógł, na przykład, znienawidzić pierw-szą żonę.Bezpośrednio jednakże Feli nie kropnął, bo rzeczywiście przebywał w Szwecji.Alewynająć zabójcę miał szansę, dlaczego nie.? Tylko kogo? sarknął gniewnie Górski na tę ostatnią supozycję. Blondynkę?Własną drugą żonę?! Też chciał się jej pozbyć? Nie mógłby się pozbywać tych żon jakośnormalniej, bez takiego szumu?W tym momencie Bieżan drogą tajemniczych i błyskawicznych skojarzeń uświado-mił sobie jeszcze jedno własne niedopatrzenie i z trudem powstrzymał jęk.Co za cho-lera jakaś otumaniła go od pierwszego momentu tak, że same głupoty popełnia! Górskiteż, obaj zidiocieli i nie tylko oni, wszyscy w ogóle, jeden jedyny pies zachował zdrowezmysły! Szlag jasny żeby to trafił powiedział z ponurą złością, Bieżan, nie pies
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|