[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Mimo to nie mogę uwierzyć, aby ten talizmanpostradał całą potęgę; próbuję posłużyć się nim jeszcze.Tak, Cecylio, k o c h a m c i ę.Ach,powtórz ze mną, błagam, ten wyraz mego szczęścia.Pomyśl, iż przyzwyczaiłaś mnie słyszećgo z twoich usteczek i że pozbawić mnie go teraz, znaczyłoby skazać mnie na cierpienie, któ-re tak samo jak miłość moja skończy się jedynie z życiem.Paryż, 29 sierpnia 17**LIST XLVIIWicehrabia de Valmont do markizy de MerteuilNie będę jeszcze dzisiaj miał szczęścia cię oglądać, moja piękna przyjaciółko, a oto powo-dy, które, proszę, racz przyjąć z całą pobłażliwością.Zamiast wrócić wczoraj najkrótszą drogą zatrzymałem się u hrabiny de ***, dokąd zapro-siłem się na obiad.Dotarłem do Paryża dopiero koło siódmej i natychmiast wstąpiłem doOpery, gdzie myślałem, iż cię zastanę.Po operze zaszedłem przywitać się z przyjaciółkami zza kulis; między innymi ujrzałem mądawną Emilię otoczoną licznym dworem zarówno kobiet, jak mężczyzn, dla których wypra-wiała tego wieczora kolację w P.Skoro tylko się zjawiłem, wszyscy poczęli nalegać, abymim dotrzymał towarzystwa.Do próśb tych przyłączyła się jakaś krótka a gruba figurka, którawyjąkała mi swoje chęci w holenderskiej francuszczyznie; domyśliłem się, iż to jest praw-dziwy bohater wieczoru.Przyjąłem.Dowiedziałem się w drodze, że pałacyk, gdzie miano nas ugaszczać, stanowi cenę wzglę-dów Emilii dla tej pociesznej figury i że kolacja jest prawdziwą ucztą weselną.Człeczyna nieposiadał się z radości w oczekiwaniu bliskiego szczęścia; wydał mi się tak zadowolony, żenatchnął mnie ochotą zmącenia jego uciechy, co też uczyniłem.Nieco kłopotu miałem z tym, aby nakłonić Emilię, która wzdragała się zrazu na igranie zcierpliwością holenderskiego krezusa; w końcu jednak zgodziła się na mój projekt polegającyna tym, aby napełnić winem tę beczkę od piwa i uczynić go niezdolnym do boju na całą noc.59Posiadając wysokie pojęcie o tęgości głów holenderskich, rozwinęliśmy wszystkie znanenam środki.Powiodło się tak dobrze, że przy deserze grubas ledwie już trzymał szklanicę:poczciwa Emilka i ja laliśmy w niego na wyścigi.Nareszcie zwalił się pod stół w stanie wró-żącym nieprzytomność co najmniej ośmiodniową.Postanowiliśmy go odesłać do Paryża; po-nieważ nie zatrzymał powozu, kazałem go wpakować w mój, sam zaś zostałem na posterun-ku.Przyjąłem życzenia od całego towarzystwa, które opuściło niebawem dom, zostawiającmnie panem placu.Zabawny ten epizod, a może i moje długie odcięcie od świata, przydałyEmilii tyle powabu w mych oczach, że obiecałem dotrzymać jej towarzystwa aż do zmar-twychwstania Holendra.Uprzejmość ta jest nagrodą grzeczności, którą mi wyświadczyła, ofiarowując mi się jakopulpit do pisania do pięknej świętoszki.Bawiła mnie ta myśl, aby jej przesłać list, pisany włóżku i niemal że w ramionach dziewczyny, przerwany nawet aktem zupełnej niewierności, wktórym to liście najdokładniej zdaję jej sprawę z mego położenia i uczynków.Kiedy odczy-tałem go Emilii, tarzała się ze śmiechu; mam nadzieję, że i ciebie zabawi.Ponieważ list musi posiadać pieczątkę z Paryża, posyłam ci go, markizo; bądz tak dobraprzeczytać, zapieczętować i odesłać na pocztę.Ale pamiętaj nie użyć przypadkiem swojejpieczątki ani też jakiego godła miłosnego.Do widzenia.P.S.Otwieram mój list; nakłoniłem Emilię, aby poszła do teatru na włoską trupę.Skorzy-stam z tego czasu, aby pośpieszyć do ciebie, markizo.Zjawię się najpózniej o szóstej; jeśli cito dogadza, pójdziemy koło siódmej do pani de Volanges.Nie wypada mi opózniać się dłużejz zaprosinami, które mam jej zanieść imieniem pani de Rosemonde; przy sposobności radbędę zobaczyć małą de Volanges.Do widzenia, urocza pani.Gotuję się uściskać cię z taką przyjemnością, aby kawaler miałprawo być zazdrosny.Z P
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|