[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Diamentyprzemysłowe do niczego, też musieliby rąbnąć cały wagon, ale z Uralu.a tam z Uralu,cholera ich wie skąd, uzyskują błękitne.Piętnaście karatów, cha, cha, a osiemdziesiąt niełaska? Ja bym się nie obraził i za piętnaście  zauważył Bodzio smętnie. Po czemu tona zachodzie, nie wie pani? Nie wiem dokładnie, ale wiem, że generalnie interesują ich takie od dziesięciuw górę.Poza tym, dlaczego my się czepiamy brylantów, a rubiny to pies? O ile pamiętam,lecą z Dalekiego Wschodu, z Afganistanu i od ruskich, zdarzają się im gwiazdziste,straszna forsa! Na plaster im heroina, jeżeli chcą zachapać wielki szmal, wystarczy imparę sztuk okazowych, zawsze się może przytrafić jakieś ekstraznalezisko i skąd wiemy,czy się właśnie nie przytrafiło? Teoretycznie przemycają tobą. Trochę to może tak, jak z tą perłą, co ją dali dziecku do wiercenia?  zainteresowałsię Bodzio. Ręka mu nie drgnie, bo nie zna wartości? Coś w tym rodzaju.Byle głupek przewiezie.W praktyce głupek ukradnie albostraci. Bardzo dobrze.Znaczy małe, a kosztowne.Czy te rubiny też się palą? Nie mam poję.No coś ty, zgłupiałeś, inna formacja geologiczna! Nie, rezygnujęz rubinów, Jacek mówił o diamentach.Niechby tylko takie pomiędzy pięćdziesiąt a sto.Karaty mam na myśli.117 Za burtą łodzi wyrosła znienacka jakaś sylwetka. Gdybym nie znał sprawy, przysiągłbym, że państwo planują napad na jubilera powiedział sierżant Grzelak z niesmakiem, opierając się łokciami na burcie obok nas. Ja podsłuchałem i każdy mógł podsłuchać.Zlepy fart, że nikogo nie było.Jakoś udało mi się opanować wstrząs, Bodzio uczynił gwałtowny ruch i osunął sięw rybią łuskę na dnie. Jest pan pewien.?  spytałam z niepokojem. Patrzę z góry już dość długo.Nie rozpoznałem państwa od razu, więc siępodkradłem. Bardzo dobrze.Obmyśliliśmy tu już mnóstwo.Narkotyki to w ogóle pic na wodę,nie mówiąc już o tym, że od takich metod śledczych, jakie pan tu stosuje, na sercemożna umrzeć.Prawie pozbawił mnie pan przytomności. O mało co do pana nie wystartowałem  wyznał Bodzio żałośnie. Nie miał pan swobody ruchów  stwierdził sierżant zimno. I co państwuwyszło?Streściłam mu rozważania i wyjawiłam dalszy ciąg. Zostajemy na brylantach, ponieważ tak nam się widzi, że Bodzia załatwiąw katastrofie samochodowej, wywołując pożar.Brylanty palą się tak jak węgiel.Niewiemy tylko, gdzie to zrobią, u nas czy dopiero po przekroczeniu granicy, ale.Sierżant słuchał uważnie, teraz przerwał mi, energicznie kiwając głową. Zgadza się, major myśli podobnie.U nas. Dlaczego u nas? Skąd pan wie? Major wie.Kopenhaga to szkliwo, w ogóle pan tam nie dojedzie.Będą na panaczekać zaraz za szlabanem, tamci, odbiorcy.Więc nasi muszą załatwić pana wcześniej. A skąd major to wie?Sierżant się nagle zakłopotał i stropił, co widoczne było nawet w świetle księżyca.Odchrząknął, westchnął, pokasłał chwilę i pomilczał. No, jak by tu powiedzieć.No, niektóre rzeczy się wie.No, zawsze można cośtego.No, nie ma tak, żeby te wszystkie mafie luzem zostawić, trochę się ich pilnuje.Towtyczka, to coś innego. Wnioskując z pańskiego jąkania, chyba raczej coś innego  zauważyłampodejrzliwie. No, może.Ci u nas w ogóle mocno się rozbestwili i ostrożności, prawdę mówiąc,nie zachowują.Bezczelni w ogóle.Liczą na wysokie poparcie, a z drugiej stronyprzywykli do pieniędzy.Na dobrą sprawę wszystkiego się można dowiedzieć, a jak, tojuż niech major sam powie.Pomyślałam, że więcej się zapewne dowiem od Jacka.Sierżant wyraznie zastanawiałsię, jak by tu zmienić temat.Mimo ścisłej współpracy na bazie przyjacielskiej, wciąż118 rozpaczliwie usiłował chronić tajemnice warsztatu. A, właśnie!  przypomniał sobie z wyrazną ulgą. Jedna facetka pani szuka,niejaka Marzena Czerniawska z recepcji w  Pelikanie.Ma jakiś osobisty interes do pani.Tak mówi.Powiada, że interes dotyczy chłopaka i mnie ma nie obchodzić, ona chcez panią.Domyśla się pani, o co jej chodzi? No pewnie.I nawet chłopaka odgaduję.Jutro ją złapię.Ciekawe, kogo majordopadł, żeby się tyle dowiedzieć.Sierżant desperacko wziął ostry wiraż. Major z Rojewskim przywiezli tego rybaka  oznajmił. Wcale mu niepowiedzieli po co i on jeszcze nie wie.Znaczy, teraz już chyba wie, bo możliwe, że gowłaśnie dociskają.Osiągnął wreszcie cel, bo złapanie trzeciego rybaka tak Bodziowi, jak i mnie wybiłoz głowy inne dociekania.Odczepiłam się od zakulisowej wiedzy policyjnej. I co.?!  wysyczałam zachłannie. A skąd ja mam wiedzieć co, przecież mnie tam nie ma.Wiem tylko, jak go dorwali,ten Rojewski dobry do takich rzeczy, na ryzyk-fizyk poszedł.Nad jeziorem go znalezli,już wiedzieli który to, major z krzaków kikował, a Rojewski podobno sam podszedłi powiada:  Ja się nazywam Rojewski, a pan? Bo się bali, że on co skręci albo się wyprze,albo co, a od dokumentów przecież nie zaczną.Tamten zbaraniał i wyrwało mu sięsamo, powiada:  A ja Niegłojda. Bardzo mi przyjemnie , Rojewski na to,  Parę złotychekstra może się panu przyda? Tamten zaczął się śmiać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl