[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.zaczniemy pisać podania, sprowadzimy jaką komisję  kontynuowała Tereska. Jak wam się zdaje, nie pomogą.? Co.?  powiedział olśniony Zygmunt. Czekaj.Wiesz, że to jest genialnamyśl.W Teresce inwencja twórcza kwitła bujnym kwieciem. Zadziałamy podstępem.Najpierw nasze mieszkanie, a potem sąsiadów.Ona mówi,że to środkowe, więc im bardziej zależy.Mało, że załadują, dopilnują jeszcze przewozu,,rozładują i wniosą, żeby prędzej się nas pozbyć.Drugiej takiej okazji nie będzie.Zygmunt kiwał głową, %7łal mu było trochę rozróby, ale pomyślał, że nic straconego,może do niej przystąpić natychmiast po przeprowadzce.A wymyślony przez Tereskęsposób załatwienia sprawy miał milion zalet. Zemsta jest całkiem niezła  pochwalił żywo. Trzech tragarzy w życiu byśmynie mieli, a jeszcze darmo.Niech skonam, przypilnuję wnoszenia i ustawiania, będęgrymasił jak primadonna! Kurza ich paszczęka, odpracują ten skarb.!Okrętka przepędziła wszystkich do ich własnego mieszkania, sprawdziwszy, czy Pio-truś i Marzenka już śpią.Po całym dniu rozrywek spali kamiennym snem.Była to ostat-nia rzecz, o jaką czuła się zobowiązana zadbać, reszta zaczynała jej być całkowicie obo-jętna.Bez wrażenia popatrzyła na pościel, która nabrała czarnych odcieni, na zalanązaschniętymi mydlinami podłogę, na brudne ścierki i nie umyte naczynia.Nie bra-ła udziału w rozważaniach Tereski i Zygmunta i prawie nie słuchała nalegań Januszka,który nie tracił wielkich nadziei. Ale ja bym im rąbnął ten skarb  przekonywał. Narobić się dla skarbu, to jesz-cze ludzka rzecz, ale narobić się i chała, to dopiero głupota.Sam chciałeś, żeby ich tra-fił szlag.82  W duchy wierzysz, jaki tam skarb  zniecierpliwił się Zygmunt. Chcesz, torąbnij.Mnie wystarczy wyzysk siły roboczej. W nałóg ci weszło, opanuj się trochę!  zganiła brata Tereska. Co ci się zdaje,tak skarb za skarbem będziesz znajdował na każdym kroku? A może.? Mitoman  zaopiniował Zygmunt. Niech sobie szuka, jak mu tak zależy, bezemnie.We mnie, zawiadamiam was, wstąpił duch zemsty, teraz już za skarby świata niezrezygnuję! Cholernie żałuję, że nie mamy fortepianu! Na do ci fortepian?  zdziwił się Januszek, odrywając się chwilowo od skarbu. Podobno nie ma nic gorszego do noszenia. A, rozumiem.Fajnie! Ja też nie zrezygnuję.***Nazajutrz o godzinie ósmej rano postęp robót rozbiórkowych był wyraznie widocz-ny.Tereska i Januszek, przybywający z trzema zdobytymi po drodze pudłami, krytycz-nym okiem ocenili stan zagrożenia środkowego mieszkania. Jak im tego nie zawalą na głowę, to ja jestem chińska róża  rzekł proroczo Ja-nuszek.Okrętka, pełna nowych sił, powitała ich okrzykiem ulgi.Miotała się wśród stosu ku-chennych garnków, patelni i brytfanek, które nie pasowały do siebie nawzajem, nie mie-ściły się nigdzie i wymykały jej się z rąk. Zrobiliśmy wczoraj wszystko po prostu cudownie  oznajmiła sarkastycznie. Zapakowaliśmy całą pościel, wszystkie ręczniki, mydło i szczotki do zębów, nie mó-wiąc o piżamach.Zostaliśmy w tym, co na sobie.%7łe też nie przyszło nam do głowy, żemusimy tu mieszkać aż do dziś! I co zrobiłaś?  zainteresowała się Tereska. Pożyczyłam od sąsiadów.Mydło i jeden ręcznik.Pomóżcie mi tu. W co to chcesz zapakować? W nic.Zygmunt bardzo mądrze wymyślił, że się je zwiąże po prostu sznurkami zauszy.Przecież nie o to chodzi, żeby je ukryć, tylko żeby były w kupie.Januszek odłożył pudła i odebrał Okrętce sznurek. Oddaj te garnki, ja sam to załatwię  rozkazał. Tobie jakoś nie idzie.Mogę po-tem pakować książki u sąsiadów, już się do tego przyzwyczaiłem. Byłoby dobrze oddzielnie związać sąsiadów, a oddzielnie was  zauważyła Tere-ska:  Z sąsiadami w ogóle będzie gorzej, nie możemy sobie pozwalać na wyrzucanie.Gdzie dzieci? Bawią się w piasku.Sprawdziłam, czy tam nie ma smoły.83  A gdzie Zygmunt? Też poleciał po pudła.Zdjął żyrandole, bo i tak światła już nie ma.Odłączyli.Po-wiedział, że z ciekawości zajrzy do administracji i zorientuje się, jak mu wyjdzie potemz tą rozróbą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl