[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Muszę cicoś powiedzieć. Chcesz mi powiedzieć, że nie mogę tu zostać? zapytałaSophy.Jechali samochodem do Richmond, gdzie Fergus miał spotkać sięz jakimś handlarzem staroci. Nie, wcale tego nie mówię.Ale.cóż, mieliśmy lekką sprz. Wiem mruknęła Sophy. Słyszałam.Siedziała w swoim pokoju i słyszała ich rozmowę dosyć wyraznie.Tony podnosił czasami głos prawie do krzyku.Nie wiedziała dokład-nie, o co im chodzi, a duma i uraza nie pozwalały jej przyłożyć uchado drzwi lub lekko je uchylić.Słyszała, jak Tony krzyczał: Ale obie-cywałeś! Obiecywałeś! , i mimo wszystkich uprzedzeń, które do niegożywiła, było jej go trochę żal. Nie możesz zapominać, że mam pewne zobowiązania, któremuszę postawić na pierwszym miejscu.Nie chcę udawać, że nie prze-żywam pewnych rozterek i dylematów.Sophy przycisnęła rękę do brzucha.Był idealnie płaski.Poprzed-niego dnia miał się zacząć okres, ale się nie zaczął.Również poprzed-niego dnia rozmawiała przez telefon z Giną, która oświadczyła, iżzgodnie z obowiązującym w kraju prawem Sophy musi wrócić doszkoły.Dyrektor dzwonił już dwukrotnie z pytaniem, co się z nią dzie-je, i Gina obiecała mu, że w ciągu kilku najbliższych dni jej córkapojawi się na zajęciach. To nie jest moja zachcianka powiedziała matka. To nie jestcoś, co w zależności od swego kaprysu możesz zrobić lub nie.To twójobowiązek, Sophy.Musisz wrócić do domu i zacząć chodzić do szko-ły.Sophy powtórzyła tę rozmowę Fergusowi, który od dnia jej poja-wienia się w Londynie nawet nie wspomniał ani o jej szkole, ani oewentualnej ciąży.Teraz przesłała mu kątem oka baczne spojrzenie.Zastanawiała się, czy naprawdę leżą mu na sercu jej problemy.Amoże bez reszty pochłaniają go wyłącznie własne sprawy? Ku swemu248zdumieniu skonstatowała, że mimo iż ostatnio tak często wybuchałagniewem, zaabsorbowanie ojca sobą i swoimi sprawami wcale jej niezłości i nie wywołuje uczucia zazdrości, a tylko bardzo niepokoi.Od-nosiła wrażenie, iż gdyby powiedziała: Tato, jeśli chodzi o moją cią-żę. , Fergus zmarszczyłby brwi i udał zainteresowanie, pragnąc je-dynie ukryć to, że chce od wszystkiego się odciąć.Zapewne powtórzy-łby brutalnie praktyczną radę, że powinna skonsultować się z leka-rzem.Sophy nie chciała konsultować się z lekarzem, a w każdym ra-zie nie w atmosferze pełnej zniecierpliwienia irytacji ojca niekompe-tencją córki.Pragnęła, by ktoś się nią zainteresował, spróbował zro-zumieć, dlaczego oddała się George'owi i dlaczego, znając już dosta-tecznie życie, okazali się tak lekkomyślni i nie pomyśleli o stosownymzabezpieczeniu.Znów nacisnęła brzuch i ukradkiem skrzyżowałapalce u obu dłoni. Najlepiej będzie, jeśli wszystko ci wyjaśnię odezwał się Fer-gus.Sophy wyjrzała przez okno.Jechali długą, szeroką ulicą, wzdłużktórej ciągnęły się domy z czerwonej cegły o dachach pokrytych nie-bieskimi dachówkami z łupka.Niektóre budynki właściciele próbo-wali, raczej bez powodzenia, ozdobić imitacjami georgiańskich drzwiwejściowych, imitacją oprawnych w ołów okien oraz grubą warstwążwiru rzuconego na mokre tynki. W porządku, mów mruknęła nadąsana. Musisz podejść do tego w sposób możliwie najbardziej dorosły rzekł Fergus. I bardzo obiektywnie.Sophy nic nie odpowiedziała.Włożyła pod uda dłonie ze skrzyżo-wanymi palcami. Tony jest gejem oświadczył Fergus.Sophy czekała. Ale ja nie. Aha. Ja Tony'ego po prostu bardzo lubię, ale on jest we mnie zako-chany.To właśnie sprawia, że sytuacja jest dla niego bardzo trudna,gdyż nie chcę z nim sypiać.Sophy spostrzegła na dachu mijanego domu kamiennego kota,249podkradającego się do ptaka.Była to rzezba wykonana bardzo prymi-tywnie, pomalowana w czarne i białe paski.Już z daleka widać było,że zwierzę jest sztuczne. Rozumiesz teraz, dlaczego czasami wychodzi na dłużej.Zdajęsobie sprawę, jak jest to dla niego trudne, i robię wszystko, by sprawynie pogarszać.Tony utrzymuje, że woli być ze mną na moich warun-kach, niż z jakimś gejem, ale różne napięcia między nami są nie douniknięcia.Na końcu ulicy zatrzymali się na czerwonych światłach.Sophy wy-sunęła dłonie spod ud, rozplotła skrzyżowane dotąd palce i zaczęła jezginać i prostować, jakby bez reszty koncentrowała swą uwagę tylkona tej czynności. Obiecałem Tony'emu, że zanim zacznę szukać dla nas mieszka-nia, wyjadę z nim na miesiąc do Włoch.Teraz muszę cofnąć danąobietnicę, a on jest zrozpaczony.Rozumie moje zobowiązania jakoojca, a jednocześnie jest we mnie zakochany.Być w kimś zakochanymi zdawać sobie zarazem sprawę z tego, że zawsze będzie się osobądrugoplanową, jest rzeczą straszną.Sądzę, że to rozumiesz.Sophy odwróciła się, położyła łokieć na oparciu fotela i zaczęła ob-serwować ojca.Wyobraziła sobie, że to w nim właśnie się zakochała.Patrzyła na jego miły, regularny profil, jego dość długie, jasne, prze-rzedzające się na skroniach włosy, na wystającą z rozpiętego kołnie-rzyka koszuli szyję, na ramiona i dłonie zaciśnięte na kierownicy, anastępnie przeniosła wzrok niżej, na jego skórzany pasek od spodni,na nogi trochę za cienkie a na koniec na kostki i czarne, za-mszowe mokasyny.Pamiętała, że zawsze z przyjemnością i dumąspoglądała na ojca.Pamiętała też, iż podczas jednej z kłótni z Ada-mem oświadczyła, że jej ojciec ma przynajmniej styl.I elegancję.Adam aż zwinął się ze śmiechu.Zaczął tarzać się po podłodze rżąc ześmiechu i rozrzucając poduszki. Elegancja! wykrzyknął piskliwie. Mój Boże, elegancja!Zapaliły się zielone światła i samochód ruszył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|