[ Pobierz całość w formacie PDF ] .%7ładen lekarz na świe-cie nie wykluczyłby śmierci na skutek paraliżu serca.Josie obluzowała cegłę nad balko-nem pana Jeffersona.Po zastrzyku chciała ją zrzucić.Wstrząs wywołany tym hałasemuważano by za przyczynę śmierci.Melchett zgrzytnął zębami: Przebiegła czarownica! A więc to trzecie morderstwo, o którym pani wspomniała, popełniono by na Jef-fersonie? zapytał sir Henry. O, nie! Myślałam o Bazylim.Mark i Josie zaprowadziliby go na szubienicę, gdybyim się to udało. Albo do więzienia na dożywocie wtrącił Melchett.Conway Jefferson jęknął z cicha. Zawsze wiedziałem, że moja Rosamunda wyszła za łajdaka.Tylko nie chciałem sięprzyznać do tego nawet, przed sobą kryłem się z tym.Była przecież taka zakochanaw nim.Zakochana w mordercy! Cóż, będzie wisiał tak samo jak jego żona.Dobrze,że jego nerwy zawiodły i że wszystko wyznał.133 Ona od początku była silniejszym charakterem objaśniała panna Marple cały plan zrodził się w jej głowie.To doprawdy ironia losu, że to właśnie ona sprowa-dziła tę małą Ruby nie przeczuwając, że dziewczyna zdobędzie pana sympatię i w tensposób zburzy jej własne perspektywy na przyszłość. Biedaczka mruknął Jefferson biedna mała Ruby&Weszli Adelajda i McLean.Adelajda była niemal ładna dzisiejszego dnia.Podeszła doteścia, objęła go i oznajmiła trochę zdyszana: Jeff, mam ci coś do powiedzenia.Powiem ci od razu: Hugo i ja pobierzemy się.Jefferson spojrzał na nią, po czym odezwał się szorstko: No dobrze, czas najwyższy, żebyś znowu wyszła za mąż.Gratuluję wam.Słuchaj,Addie, jutro robię nowy testament. Ach, tak, wiem. Nie, nie wiesz.Tobie wyznaczyłem dziesięć tysięcy funtów.Resztę dostanie po mo-jej śmierci Piotr.No, jak ci się to podoba? Och, Jeff! Głos jej drżał. Jesteś wspaniały! Twój synek jest miłym chłopcem.Chciałbym spędzić z nim dużo czasu korzysta-jąc z tego, co mi jeszcze zostało. Dobrze, będzie tak, jak sobie życzysz. Piotr ma talent na detektywa zapewnił Jefferson. Posiada nie tylko pazno-kieć ofiary w każdym razie jednej z ofiar lecz udało mu się nawet dopaść skraw-ka szala Josie.Ma zatem też pamiątkę po morderczyni.Jest uszczęśliwiony z tego po-wodu!IIHugo i Adelajda minęli salę dansingową.Raymond podszedł do nich! Adelajda za-wiadomiła go szybko: Czy zna pan już najświeższą nowinę? Pobieramy się.Raymondowi udał się nienaganny uśmiech dzielny, melancholijny uśmiech.Zignorował Hugona i zajrzał głęboko w oczy Addie. Mam nadzieję, że będzie pani bardzo, bardzo szczęśliwa&.Addie poszła z Hugonem dalej.Raymond przystanął i odprowadził ich wzrokiem. Miła kobieta powiedział do siebie. Bardzo miła kobieta.I będzie kiedyś bo-gata.Szkoda, że wyjechałem z tą bajeczką o Starrach z Devonshire& No trudno, niemam szczęścia.Piękny żigolo, biedny żigolo płacą, a ty musisz tańczyć!I Raymond wrócił na dansingSPIS TREZCIRozdział pierwszy 3I 3II 4III 6IV 6V 8VI 10VII 11Rozdział drugi 14I 14II 16Rozdział trzeci 20I 20II 22Rozdział czwarty 29I 29II 30III 31IV 32V 35Rozdział piąty 36I 36II 38III 41Rozdział szósty 44I 44II 44III 46Rozdział siódmy 52I 52II 53III 55IV 58Rozdział ósmy 61Rozdział dziewiąty 69Rozdział dziesiąty 78I 78II 80Rozdział jedenasty 83Rozdział dwunasty 89I 89II 89III 92IV 93Rozdział trzynasty 96I 96II 97III 101IV 106Rozdział czternasty 108I 108II 111Rozdział piętnasty 115I 115II 116III 118Rozdział szesnasty 122I 122II 123Rozdział siedemnasty 126I 126II 126III 127IV 127V 128Rozdział osiemnasty 129I 129II 134
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|