[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tego rodzaju systemy potrafią widzieć w ciemnościach równie dobrze jak w świetle dziennym.Rozumiecie, towarzyszu marszałku? Oni nas przez cały czas obserwują.Nie ma mowy o zaskoczeniu.Proszę tu spojrzeć – powiedział, wskazując róg ekranu.– Jedna z dywizji 34.Armii przesuwa się na wschód.Są tutaj – wskazał mapę na stole – a nieprzyjaciel jest tutaj.Jeżeli naszym jednostkom udałoby się dostać niezauważenie w to miejsce, mogliby zaatakować Rosjan z flanki.Jednak ten manewr musi zająć dwie godziny.Rosjanom do zmiany frontu i stworzenia obrony wystarczy godzina.Na tym polega przewaga, którą daje ten system zwiadowczy – dodał.– To robota Amerykanów?– Bez wątpienia.Ten przekaz idzie na sieć z siedziby CIA w Langley.– I dzięki temu Rosjanie przeprowadzili taki miażdżący kontratak?– Nie widzę innej możliwości.– Dlaczego Amerykanie udostępniają całemu światu takie informacje? – zastanawiał się na głos Luo.W jego mentalności wybór informacji prezentowanych publicznie musiał być poddany starannej selekcji i opatrzony komentarzem, tak by szara masa wyciągnęła odpowiednie wnioski.– Towarzyszu marszałku, trudno teraz będzie powiedzieć w naszej telewizji, że odnosimy sukcesy na froncie, kiedy każdy może to zobaczyć w Internecie.Marszałka na moment zamurowało.– Więc to może obejrzeć każdy?– Każdy kto ma komputer i dostęp do linii telefonicznej – odpowiedział młody podpułkownik.Luo pośpiesznym krokiem wymaszerował z sali.– Dziwne, że mnie nie zastrzelił – powiedział podpułkownik.– Wciąż może to zrobić – odparł jego bezpośredni zwierzchnik w stopniu pułkownika.– Ale chyba był zbyt przestraszony tym co od ciebie usłyszał, by o tym pomyśleć.– Dlaczego to nim tak wstrząsnęło?– Ty młody głupcze, nie rozumiesz? Teraz nie może już ukryć prawdy nawet przed Politbiurem.– Cześć, Jurij – powiedział Clark.Moskwa była zupełnie inna podczas wojny.Jeszcze nigdy nie widział ludzi na ulicach w takim nastroju.Nie spotykało się roześmianych twarzy – inna sprawa, że nikt nie wybierał się do Rosji, by oglądać roześmianych ludzi, tak jak nikt nie wybierał się do Anglii na degustację kawy – ale dawało się wyczuć jeszcze coś innego: poczucie krzywdy, wściekłość.determinację? Telewizja nie nadawała marszów bojowych, a i komentarze dziennikarzy były stonowane – w końcu nowe media starały się zachowywać profesjonalnie.Oczywiście, nie brakowało głosów tych, którzy uważali, że za czasów ZSRR Chiny nie odważyłyby się zaatakować Matuszki Rossiji.Powszechne były też opinie, że nie było się co śpieszyć do tego NATO, skoro żaden z członków paktu nie śpieszył z pomocą nowemu sojusznikowi.– Zapowiedzieliśmy szefom telewizji, że jeżeli ktoś piśnie o amerykańskiej dywizji na Syberii, zostanie rozstrzelany w swoim gabinecie.Oczywiście, uwierzyli nam – dodał z uśmiechem generał Kirilin.To była nowość, jeżeli chodzi o generała.W ciągu ostatniego tygodnia nie uśmiechnął się ani razu.– Na froncie lepiej? – zapytał Chavez.– Bondarienko zatrzymał ich tuż przed kopalnią złota.Chińczycy nawet jej nie zobaczyli.Ale jest inny problem – dodał poważnym tonem.– Co takiego, Jurij? – zapytał Clark.– Obawiamy się, że mogą wystrzelić swoje międzykontynentalne rakiety balistyczne z głowicami atomowymi.– Jasna cholera – zaklął Chavez.– Jak poważne jest zagrożenie?– Informacja pochodzi od waszego prezydenta.Właśnie teraz Gołowko rozmawia z prezydentem Gruszawojem.– I co? Jak chcecie ich załatwić? Bomby inteligentne? – zapytał John.– Nie, Waszyngton poprosił nas, byśmy przeprowadzili operację przy użyciu sił specjalnych – odparł Kirilin.Clark przez chwilę nie mógł wykrztusić słowa.– Co?! – Sięgnął do kieszeni, wyjął telefon satelitarny i skierował się w stronę drzwi.– Przepraszam na chwilę, generale.E.T.chce zadzwonić do domu.– Możesz to powtórzyć, Ed? – usłyszał w słuchawce Foley.– Słyszałeś doskonale.Skończyły się bomby, które mogą załatwić silosy z rakietami.– Kurwa mać! – zaklął oficer CIA, stojąc na parkingu przed kasynem oficerskim Armii Rosyjskiej.System szyfrujący jego telefonu nie potrafił odebrać emocjonalnego zabarwienia ostatniej kwestii.– Tylko mi nie mów, że Tęcza jest oddziałem szturmowym NATO, a ponieważ Rosja weszła do NATO, będziemy musieli lecieć do pieprzonych Chin, żeby bawić się w fajerwerki.– Wybór należy do ciebie, John.Wiem, że nie możesz osobiście brać w tym udziału.Walka to sprawa dla młodych, a ty masz kilku świetnych chłopaków.– Ed, naprawdę spodziewałeś się, że wyślę moich ludzi na taką robotę i zostanę w domu, żeby cerować skarpetki? – zapytał Clark.– Już powiedziałem, wybór należy do ciebie.Ty jesteś dowódcą Tęczy.– Jak mamy się do tego zabrać? Skaczemy ze spadochronami?– Śmigłowce.– Rosyjskie wiatraki? Nie, dziękuję.– Nasze śmigłowce, John.Pierwsza Pancerna ma ich pod dostatkiem.– Co mam zrobić?! – z niedowierzaniem spytał Dick Boyle.– Nie udawaj, że nie słyszałeś.– A co z paliwem?– Punk tankowania jest tutaj – powiedział pułkownik Masterman, pokazując punkt na świeżo ściągniętym z satelity zdjęciu.– To wzgórze na zachód od miejscowości Chicheng.W okolicy nikt nie mieszka.– Świetne miejsce, z małym wyjątkiem.Trasa lotu przebiega w odległości piętnastu kilometrów od bazy myśliwców.– Dwa dywizjony F-117 rozwalą ją na godzinę przed twoim startem.Przynajmniej przez trzy dni ich pasy startowe będą przypominały powierzchnię Księżyca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl