[ Pobierz całość w formacie PDF ] .To dziwaczne stworzenie miało sześć silnych, sprężystych nóg,z których każda zakończona była ostrymi jak diamenty pazurami.Z ziejącej parą paszczyzwierzęcia ściekała ślina, a z przekrwionych dziąseł wyrastały ostre, potrójne rzędyzębów.Długi, ruchliwy ogon nasztaka bezustannie poruszał się we wszystkie strony.16@ Zemsta Hana SoloDo czegóż, u diabła, potrzebny im nasztak?, pomyślał Han.Zwierzęta te były wyjątkowożądne krwi, nieustraszone i zdolne do zaatakowania każdego stworzenia, człowieka czyzwierzęcia.Jego obecność mogła wskazywać na to, że nieznajomi byli kłusownikami,chociaż z drugiej strony zwykli kłusownicy nie angażowaliby się w takie przedsięwzięcie.Han osobiście gardził kłusownikami i stosowanymi przez nich metodami, ale przecieżmogli być oni, tak jak i on sam, najemnikami wynajętymi przez Zlarba w nieznanymjeszcze celu.Z włazu Sokoła wyłonił się Chewbacca.Gdy tylko nasztak wyczuł zapach Wookiego,wściekle szarpnął smyczą, zaczął wyć, skamleć i skowyczeć, za wszelką cenę usiłujączerwać się ze smyczy.Chewbacca obrzucił go obojętnym wzrokiem i uniósł nieco gotowądo strzału kuszę.Zlarb pchnął Hana w kierunku rampy i kryjąc się za jego plecami ruszył z miejsca.Gdybyli już blisko wejścia, odezwał się do Chewbacci: Odłóż natychmiast broń i odwróć się tyłem, jeżeli miłe ci życie przyjaciela. Pomiędzyłopatkami Han poczuł znajomy ucisk lufy.Chewbacca przez chwilę ważył w myślach słowa Zlarba, po czym nie widząc narazie żadnej możliwości udzielenia pomocy przyjacielowi, zastosował się do rozkazu.Tymczasem Han gorączkowo rozważał możliwości kontrataku.Wiedział, że teoretycznieistnieją pewne szanse unieszkodliwienia Zlarba, ale pozostali dwaj członkowie gangu,również uzbrojeni, byli tuż za nim.Poza tym pozostawał jeszcze nasztak.Rozważywszyw myślach wszystkie za i przeciw, Han postanowił chwilę poczekać.Gdy dotarli do szczytu rampy, Zlarb brutalnie pchnął Hana, po czym schylił się i podniósłkuszę Chewbacci.Wookie podtrzymał upadającego przyjaciela i pomógł mu utrzymać się na nogach.Korzystając z okazji, Han zerwał z głowy hełm i odrzucił go na bok.Prędko rozejrzałsię dookoła, dostrzegając Bolluxa ukrytego w miejscu, w którym go zostawił.Robotwydawał się wrośnięty w pokład.Ludzie Zlarba weszli za nim na pokład, prowadząc ze sobą nasztaka.Zwierzę wściekledrapało pazurami.Jego właściciel z trudem powstrzymywał je przed atakiem naWookiego.Han zastanowił się, czy było to spowodowane zapachem Wookiego, czy teżChewie wykazywał podobieństwo do jakiegoś naturalnego wroga zwierzęcia?Zlarb zwrócił się w kierunku mężczyzny, trzymającego na smyczy nasztaka: Idz i powiedz pozostałym, żeby się pospieszyli, a my już tutaj wszystko przygotujemy. Odwróciwszy się ku Hanowi, rozkazał: Otwórz główną ładownię, zaraz zaczniemyzaładunek.Jeżeli ten spróbuje się ruszyć, strzelaj bez uprzedzenia polecił na koniecwspólnikowi, wskazując Wookiego.Zlarb pchnął Hana w głąb statku, trzymając się przez cały czas krok za nim i bacznieobserwując ruchy pilota.Posuwali się wzdłuż głównego korytarza, kierując się ku ładowni Sokoła.Han pociągnął za dzwignię wejściową i drzwi odsunęły się powoli.Aadownianie była zbyt duża, ale pojemna, wyposażona w system chłodząco-grzejny, niezbędnenarzędzia i urządzenia podtrzymujące.Rozejrzawszy się dookoła, Zlarb skinął głową z zadowoleniem: W porządku, Solo rzekł. Powinno wystarczyć nam miejsca.Zostaw ładownięotwartą i wracajmy do pozostałych.Dołączył do nich kolejny wspólnik Zlarba.Ten trzymał w rękach potężny karabin, celującwprost w Wookiego.Mężczyzna prowadzący nasztaka przesunął się nieco w głąbkorytarza statku, kierując się ku sterowni.Zlarb, wskazując na pakunek trzymany przezhumanoida, zapytał: Czy masz tam wszystko, czego potrzebujesz, Wadda? Wadda potwierdził skinieniem17@ Zemsta Hana Sologłowy.Ujrzawszy nieruchomego Bolluxa, Zlarb rozkazał: Po pierwsze, wyłącz robota.Nie chcę, aby się tutaj kręcił, mógłby narobić namkłopotów.Bollux chciał zaprotestować, ale ujrzawszy wymierzone w siebie lufy karabinów, zamilkł.Wadda zrzucił z ramion pakunek i rozwinął go.Czerwone fotoreceptory Bolluxa spojrzałyna Hana wyczekująco. Kapitanie Solo, co. Milcz rzucił Han, zdając sobie sprawę z tego, że ludzie Zlarba nie zawahają się przedzniszczeniem robota, gdyby ten usiłował się sprzeciwić. To nie będzie długo trwało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|