[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Znam ten wiersz  powiedział Emmanuel. Kończy się tak:Ona już nie śni! Sam więc wezNa swe powieki mak i śnij!Sen bowiem jest istnością też.  Istność znaczy tyle co prawda  dodał. Nie musisz mi tłumaczyć  powiedziała Zina. Ale ty nie zgadzasz się z tymwierszem. Szara prawda jest lepsza niż sen.To też jest prawda.To jest prawda wszystkichprawd, że prawda jest lepsza niż jakiekolwiek kłamstwo, choćby najpiękniejsze.Nie wie-rzę temu światu, bo jest zbyt cukierkowy.Twój świat jest zbyt piękny, żeby mógł byćprawdziwy.Twój świat to zachcianka.Kiedy Herb Asher zobaczył Fox, zobaczył oszu-stwo i to oszustwo jest istotą twojego świata. I ja to oszustwo zdemaskuję, dopowie-dział w myśli.Zastąpię je prawdą, myślał.Czymś, czego ty nie rozumiesz.Fox jako rzeczywistość będzie dla Herba Ashera bardziej do przyjęcia niż jakiekol-wiek marzenie o niej.Wiem to i stawiam wszystko, że tak będzie.To dla mnie sprawabyć albo nie być. Zgadza się  potwierdziła Zina. Każda pozorna rzeczywistość, która wychodzi naprzeciw życzeniom, jest podej-rzana.Znakiem firmowym oszustwa jest to, że przybiera postać, jakiej sobie zażyczysz.Dostrzegam to tutaj.Chciałabyś, żeby Nicholas Bulkowsky nie miał wielkiej władzy,chciałabyś, żeby Fulton Harms był podrzędną postacią, a nie częścią historii.Twój światjest usłużny i to go zdradza.Mój świat jest uparty.Nie ulega.Zwiat oporny i niepopraw-ny jest światem prawdziwym. Ten świat morduje tych, którzy zmuszeni są w nim żyć. To nie jest cała prawda.Mój świat nie jest taki zły, są w nim inne rzeczy opróczbólu i śmierci.Na Ziemi, na prawdziwej Ziemi jest piękno i radość i. Zamilkł.Dałsię oszukać.Zina znów zwyciężyła.128  Zatem Ziemia nie jest taka zła  powiedziała. Nie zasługuje na to, żeby jązniszczyć w ogniu.Jest tam piękno, radość i miłość, i są dobrzy ludzie.Mimo rządówBeliala.Mówiłam ci to, a ty mi przeczyłeś, kiedy spacerowaliśmy wśród japońskich wi-śni.Co powiesz teraz, Panie Zastępów, Boże Abrahama? Czy nie przyznałeś mi racji? Jesteś bardzo sprytna, Zino  stwierdził.Uśmiechnęła się, oczy jej rozbłysły. W takim razie powstrzymaj ten wielki i straszny dzień, który zapowiadasz w Pi-śmie.Tak jak cię prosiłam.Po raz pierwszy poczuł smak porażki.Dał się sprowokować do niemądrej wypowie-dzi.Ależ ona sprytna, ale bystra. I Pismo powiada:Ja jestem Mądrością, ja obdarzam przenikliwością i wskazuję drogę do wiedzy i roz-tropności. Ale powiedziałaś mi, że nie jesteś Zwiętą Mądrością.%7łe tylko ją udawałaś. Do ciebie należy odkrycie, kim jestem.Ty sam musisz rozszyfrować moją tożsa-mość, ja tego za ciebie nie zrobię. A tymczasem sztuczki. Tak  potwierdziła Zina  bo przez te sztuczki się uczysz.Spojrzał na nią szero-ko otwartymi oczami. Zwodzisz mnie, żebym się ocknął! Tak jak ja obudziłem Herba Ashera! Może. Czy jesteś moim bodzcem odblokowującym?  Nie odrywając od niej wzrokupowiedział niskim, surowym głosem:  Myślę, że stworzyłem cię, żebyś przywróciła mipamięć, żebyś przywróciła mi mnie samego. %7łebym cię zaprowadziła z powrotem na twój tron. Czy tak było?Zina, prowadząc swój latający samochód, nie odpowiedziała. Odpowiedz mi. Może. Jeżeli cię stworzyłem, to mogę. Stworzyłeś wszystko. Nie rozumiem cię.Nie nadążam za tobą.Zbliżasz się do mnie i uciekasz. Ale kiedy tak robię, ty się budzisz. Tak  przyznał Emmanuel. I wnioskuję z tego, że jesteś odblokowującymbodzcem, który uruchomiłem dawno temu, wiedząc, że mój mózg zostanie uszkodzo-ny i że zapomnę.A ty stopniowo przywracasz mi moją tożsamość.Dlatego.myślę, żewiem, kim jesteś. Kim?  spytała odwracając się w jego stronę.129  Nie powiem.I nie wyczytasz tego z mojego umysłu, bo to ukryłem.Natychmiast,jak tylko pomyślałem. To jest za trudne, uświadomił sobie, nawet dla mnie.Nie mogęw to uwierzyć.Lecieli dalej, w stronę Atlantyku i Waszyngtonu. 14Herb Asher pozostawał pod głębokim wrażeniem, że znał tego chłopca, Manny egoPallasa, w jakimś innym czasie, może w innym życiu.Ile razy żyjemy? zadawał sobie py-tanie.Czy jesteśmy nagrani na taśmie? Czy to jakieś powtórzenie? Ten chłopak był do ciebie podobny  powiedział do Rybys. Naprawdę? Nie zauważyłam. Rybys, jak zwykle, usiłowała uszyć sobie sukien-kę na podstawie wykrojów i nic jej nie wychodziło; kawałki materiału leżały porozrzu-cane po całym pokoju między brudnymi naczyniami, przepełnionymi popielniczkamii zmiętymi, poplamionymi czasopismami.Herb postanowił naradzić się ze swoim starszym, czarnoskórym wspólnikiemEliasem Tate em.Od kilku lat on i Tate prowadzili wspólnie sklep muzyczny: Tate trak-tował jednak ich sklep, Electronic Audio, jako zajęcie uboczne: jego głównym zainte-resowaniem była działalność kaznodziejska.Tate głosił kazania w położonym na ubo-czu małym kościółku, gromadzącym przeważnie czarnoskórych słuchaczy.Jego posła-nie było zawsze takie samo:Czyńcie pokutę! Królestwo Boże jest blisko!Herbowi Asherowi wydawało się to dziwną fiksacją jak na człowieka tak inteligent-nego, ale, ostatecznie, była to sprawa Tate a.Rzadko o tym rozmawiali. Spotkałem niezwykłego i bardzo dziwnego chłopca wczoraj wieczorem w kok-tajlbarze w Hollywood  zwrócił się Herb do swojego wspólnika, kiedy siedzieli w saliprzesłuchań sklepu muzycznego. Co robiłeś w Hollywood? Chciałeś się dostać do filmu?  mruknął Tate, zajętyskładaniem podzespołu do laserowego odtwarzacza. Słuchałem nowej pieśniarki nazwiskiem Linda Fox. Nigdy o niej nie słyszałem. Jest piekielnie seksowna i bardzo dobra.Ona. Jesteś żonaty.131  Wolno mi pomarzyć. Może chciałbyś ją zaprosić na spotkanie z publicznością w naszym sklepie? Nasz sklep nie jest odpowiedni. Mamy sklep muzyczny.Ona śpiewa, a to jest muzyka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl