[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Leżał tampozwalając by brandy dostała się do jego umysłu, jego smocze zmysły zarejestrowały kształt mary,która stała przed nim, czekał.Poczuł ciepło ust na szyi, łaskoczący i słodki zapach świeżo umytych włosów, bolącąosiągalność, gotowość, potrzebę.Wtedy szybko odwrócił głową i otworzył oczy.Pokojówka znów tam była, patrząc na niego z góry z tym samym uśmiechem, który jegożona miała na twarzy jeszcze przed chwilą.- Dlaczego tu jesteś, Portio? zapytał łamiącym się głosem. Czego ode mnie chcesz?- Czegokolwiek ty zechcesz ode mnie ton jej głosu był prawie magicznie zapraszający,pobudzający do życia wszystkie nerwy w jego ciele.Ashe odsunął krzesło i położył dłonie przed sobą na stole.- Co ty robisz? krzyknął. Dlaczego zawsze potrafisz znalezć się w pobliżu kiedyjestem rozbity albo czy mój umysł jest w kawałkach, bo ty jesteś w pobliżu? Lord Cymrianzłapał się za włosy. W jakie uwodzicielskie gry ze mną pogrywasz, Portio?Oczy młodej kobiety wypełniły się łzami.- Milordzie ja&Smok w jego krwi eksplodował wściekłością.- Wystarczy! Wystarczy! krzyczał Ashe.Zrzucił ze złością papiery leżące na biurku,obryzgując atramentem gruby dywan. Opuść to miejsce, wracaj do Bethany czy skąd tamprzyszłaś.Idz zastawiać swoje pułapki na Tristana Stewarda, wślizgując się do jego łóżka.Byćmoże on ulegnie twojemu uwodzeniu, ale ja nigdy.Czy naprawdę sądzisz, że pomyliłbym cię zmoją żoną? Czy myślisz, że mogłabyś mnie uwieść w mojej rozpaczy, sprawić bym zdradziłwszystko co jest dla mnie święte? Ty przeklęta bestio nawet pomimo szału smoka w jego krwi,wiedział, że brzmi niczym szaleniec.Pokojówka wybuchła płaczem i zaczęła szlochać.- Milordzie, ja nigdy&Ale smok w duszy Ashego szalał w jego krwi, pozostawiając jego żyły w płomieniach.- Cisza! zagrzmiał, jego głos był bardziej jak warkot zwierzęcia niż słowa mężczyzny.Cisza! Wynoś się z mojego domu.Chcę żeby cię tu dziś nie było, w tej chwili! Zabierz wszystkoco masz i idz stąd, nigdy nie wracaj.Nie chcę cię więcej widzieć ani spotkać na mojej drodze.Niewiem jakie sztuczki stosujesz, ale jeśli natychmiast nie odejdziesz nie zagwarantuję cibezpieczeństwa.Bierz wszystko co ze sobą wzięłaś, chcę żeby cała twierdza została oczyszczona ztwojej obecności, twojego zapachu i czegokolwiek wspólnego z tobą.Idz.Zejdz mi z oczu.Wynośsię! Odwrócił się do tuby i krzyknął na szambelana. Geraldzie! Geraldzie Owen! Chodz tu izabierz stąd tego potwora!Pokojówka przez chwilę patrzyła na niego dziko, potem ukryła twarz w dłoniach i uciekłaz pokoju, zawodząc głośno.Kiedy wyszła, coś w powietrzu wokół Ashego roztrzaskało się; Lord Cymrian nie wiedziałczy było to jakieś zaklęcie czy coś w tym rodzaju, pokrętne sidła jak niewidzialna pajęcza sieć,która była utkana ze złej mocy by wpędzić go w szaleństwo.Albo było to jego zdrowie psychiczne.Ashe czuł każdy jej krok gdy pędziła w dół schodami, chłonąc każdy trzask na drodzepoprzez nerwy jego skóry.Był dziwnie wdzięczny, że jej lament ustał bardzo szybko, jej spokójpowrócił prawie natychmiast, zdradzało to bicia jej serca w normalnym rytmie, powolny oddech irozwaga z jaką w pośpiechu pakowała swoje rzeczy, wyniosła się nawet nie czekając na spotkaniez szambelanem.Zamknął oczy mając nadzieję, że powróci spokój, kontrolował jej odejście aż niemógł dłużej wyczuć jej obecności na swoich ziemiach, przestał czuć zapach wanilii i mydła,drzewnego dymu i łąkowych kwiatów nawet w najgłębszych zakamarkach zmysłów.Nie zdawałsobie sprawy z tego jak bardzo drżały mu ręce, ani jak gwałtownie jego serce uderzało o żebra.Kiedy szambelan przyszedł do niego, gdy się już uspokoił, rozważył spokojnie swoją furię i zostałpochłonięty przez wyrzuty sumienia, wiedział, że musi naprawić swoje czyny.Jednakże zdawał sobie sprawę z tego, jak blisko był popełnienia błędu, który kosztowałbygo więcej niż cały świat.Portia wybiegła no noc, jej serce biło, ale ze spokojem kogoś, kto przeżył wiele podobnycheksmisji.Przemierzała zimne ścieżki lasu aż doszła do cienistej doliny, gdzie pączkujące liścierzucały czarny koronkowy, cień na ziemię w upiornej jasności wokół niej.Drżała z zimna, nigdy nie była dobrym wędrowcem, a chłód nocy osiadł na jej skórze,sprawiając, że drżała.Przyjdzie po mnie, myślała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|