[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale moment sÅ‚aboÅ›ci nie trwaÅ‚ nigdy dÅ‚użej jak jednÄ… do dwóch minut.Trzeba byÅ‚o iśćdalej.I wyruszaÅ‚a.MÅ‚oda, wesoÅ‚a, promienna.Czemuż by nie? Przecież jest taka.I posiadago.I nigdy nie da go sobie zabrać.A zresztÄ… na tyranie, bez którego obejść siÄ™ nie można, aktóry nadużywa swej wÅ‚adzy, można siÄ™ zemÅ›cić.Dość! Ani sÅ‚owa wiÄ™cej.Ona ma swojesekrety.Pomówimy o tym wkrótce, jeÅ›li pozwoli.Na razie Å›mieje siÄ™ nie tylko ustami, jestzadowolona tak z siebie jak z niego, czuje siÄ™ pewna, trzyma go! I oczywiÅ›cie wÅ‚aÅ›nie w tejchwili Filip wymyka siÄ™ jej.Na nic siÄ™ nie zda jej talent! Na nic ten caÅ‚y trud! Zawsze nad-196 chodzi chwila, kiedy sÅ‚abnie napiÄ™cie uwagi.Nawet Argus49 zasnÄ…Å‚.I zwierzÄ™ zamkniÄ™te wklatce, serce kochanka trzymane pod kluczem, odzyskuje wolność.Na skutek jednej z owych aberacji powszechnych w naturze (ta dobra strÄ™czycielka znaj-duje w nich korzyść) Noemi po raz pierwszy bez nieufnoÅ›ci spojrzaÅ‚a na kobietÄ™.KobietÄ… tÄ…byÅ‚a Anetka.Noemi żyÅ‚a bÅ‚Ä™dnÄ… pewnoÅ›ciÄ…, że Filip ma odrazÄ™ do kobiet intelektualistek.AnetkÄ™ sta-wiaÅ‚a na ostatnim miejscu W rzÄ™dzie tych, których mogÅ‚aby siÄ™ lÄ™kać.Na wzór fizycznegowyglÄ…du swych byÅ‚ych rywalek jak i swego wÅ‚asnego, Noemi stworzyÅ‚a sobie portret tej, któ-ra mogÅ‚aby ukraść jej męża.WidziaÅ‚a jÄ… drobnÄ… jak ona sama, raczej brunetkÄ…, niewÄ…tpliwiepiÄ™knÄ…, delikatnÄ…, zalotnÄ…, umiejÄ…cÄ… wygrywać swoje atuty.Filip gÅ‚osiÅ‚ żartobliwy poglÄ…d, żekobieta, bÄ™dÄ…c stworzona wyÅ‚Ä…cznie do użytku mężczyzny, powinna w życiu współczesnymbyć domowym bibelocikiem, bardzo wypielÄ™gnowanym, lecz Å‚atwym w użyciu, który niezajmujÄ…c za dużo miejsca, zdobiÅ‚by równie miÅ‚o salon jak sypialniÄ™.Nie lubiÅ‚ kobiet dużych ibardziej zależaÅ‚o mu na wdziÄ™ku niż na piÄ™knoÅ›ci.Co do zalet umysÅ‚u, mawiaÅ‚, że gdy mu ichpotrzeba, może je znalezć u mężczyzn  i że jedynÄ… inteligencjÄ…, jakiej żąda od kobiety, jestinteligencja ciaÅ‚a.Noemi nie sprzeciwiaÅ‚a siÄ™ temu: jej obraz pokrywaÅ‚ siÄ™ z tym portretem.Obraz Anetki nie pokrywaÅ‚ siÄ™ z nim.WidzÄ…c jÄ… takÄ… dużą i silnÄ… a nawet, gdy byÅ‚a w spo-czynku i nic jej nie wzruszaÅ‚o, ciężkÄ… w swojej piÄ™knoÅ›ci i pozbawionÄ… (kiedy mieć go niechciaÅ‚a) wdziÄ™ku  podobnÄ… do Juno-jaÅ‚owicy drzemiÄ…cej na Å‚Ä…ce  Noemi nie uważaÅ‚a jej zaniebezpiecznÄ….Lodowaty zaÅ› chłód, który Anetka okazywaÅ‚a Filipowi, w oczach Noemi do-dawaÅ‚ jej uroku.Anetka ze swej strony, bardzo wrażliwa na urodÄ™ kobiet i skÅ‚onna do lubieniawszystkiego, co niepodobne byÅ‚o do niej  ulegÅ‚a czarowi Noemi.RozmawiajÄ…c z niÄ… dowio-dÅ‚a, że ona także, gdy zechce, potrafi mieć czarujÄ…cy uÅ›miech.Filip dostrzegÅ‚ to wszystko; ibudzÄ…ca siÄ™ miÅ‚ość rozgorzaÅ‚a w nim do tej Anetki o dwu obliczach, z których jedno nie byÅ‚omu przeznaczone.(Czy nie byÅ‚o mu przeznaczone? Z jakąż mÄ…drÄ… przebiegÅ‚oÅ›ciÄ… ode-pchniÄ™ta miÅ‚ość umie wracać na miejsce, z którego jÄ… wypchniÄ™to!) W tym samym czasie gdyAnetka zabraniaÅ‚a Filipowi zgÅ‚Ä™biania jej myÅ›li i wycofywaÅ‚a siÄ™ poza zasÅ‚onÄ™ najniekorzyst-niejszego ze swych wyglÄ…dów  nie byÅ‚a niezadowolona, że patrzÄ…c ponad murem dostrzegaon najbardziej urzekajÄ…cy wyraz jej twarzy.O tak, dobrze jÄ… widziaÅ‚.Z przeciwnego rogusalonu, opowiadajÄ…c gospodarzom o jednym z ostatnich swych doÅ›wiadczeÅ„, obserwowaÅ‚, jakżona bezwiednie pracuje na jego korzyść.Anetka i Noemi Å›wiadczyÅ‚y sobie mnóstwo czuÅ‚o-Å›ci, których Noemi zawsze miaÅ‚a sporo w zapasie, a które Anetce podszeptywaÅ‚o jakieÅ› zÅ‚o-żone uczucie, bynajmniej nie wolne od myÅ›li o Filipie.I ucho jej Å‚owiÅ‚o z tamtego rogu salo-nu apodyktyczne akcenty gÅ‚osu, który wiedziaÅ‚, że jest sÅ‚uchany.NienawidziÅ‚a go, nienawidziÅ‚a.On byÅ‚ najistotniejszÄ… gÅ‚Ä™biÄ… jej tÅ‚umionej natury  natury,którÄ… chciaÅ‚a stÅ‚umić  wszystkim, co w niej byÅ‚o mocne i zÅ‚e; pychÄ… twardÄ… i wÅ‚adczÄ…, po-trzebÄ… panowania, żądaniami tak woli jak inteligencji i zmysÅ‚owego gwaÅ‚townego ciaÅ‚a, na-miÄ™tnoÅ›ciÄ… bez miÅ‚oÅ›ci, silniejszÄ… niż miÅ‚ość.I tak jak nienawidziÅ‚a w sobie tej fauny duszy,nienawidziÅ‚a jej także i w nim.Lecz byÅ‚o to podjÄ™cie nierównej walki.Dwoje ich byÅ‚o prze-ciwko niej jednej: on i ona sama.***Filip Villard pochodziÅ‚ z dołów drobnomieszczaÅ„skich w Franche-Comté.Ojciec jego byÅ‚drukarzem w maÅ‚ej mieÅ›cinie; czynny, ruchliwy, Å›miaÅ‚y, miaÅ‚ energiÄ™, a zarazem i brak skru-pułów w wystarczajÄ…cym stopniu, by odnosić sukcesy na szerszej widowni; lecz nie powiodÅ‚omu siÄ™, bo chcÄ…c odnieść sukces, trzeba umieć dosiÄ™gnąć, a nie przekroczyć; pewnej istniejÄ…-49Argus  w mitologu greckiej wÅ‚adca Peloponezu majÄ…cy sto oczu.Gdy z rozkazu zazdrosnej Hery strzegÅ‚przed Zeusem nimfy Io zamienionej w jałówkÄ™, usnÄ…Å‚ i wtedy z rozkazu Zeusa zostaÅ‚ zabity przez Hermesa.197 cej granicy Å›miaÅ‚oÅ›ci  on zaÅ› jÄ… zawsze przekraczaÅ‚.Jako redaktor lokalnej gazetki żeglujÄ…cejpo mÄ™tnych wodach polityki, republikanin, gambettysta50, antyklerykaÅ‚ w każdym calu i ru-chliwy agent wyborczy, przebrawszy pewnego razu w zniesÅ‚awianiu i szantażu miarÄ™ do-zwolonÄ… przez prawo (nie! przez zwyczaj), zostaÅ‚ ogólnie potÄ™piony, a opuszczony przeztych, którym siÄ™ wysÅ‚ugiwaÅ‚, i w dodatku chory, doczekaÅ‚ siÄ™ ruiny, rozprzedaży sprzÄ™tu inagonki wszystkich lokalnych nienawiÅ›ci puszczonych bez kagaÅ„ca  w chwili gdy nie miaÅ‚już warunków, aby być użytecznym lub budzić lÄ™k.Wtedy zaczÄ…Å‚ siÄ™ miotać wÅ›ciekle jakwilk, walczÄ…c z chorobÄ…, z nÄ™dzÄ…, ze zÅ‚oÅ›ciÄ… ludzkÄ…; a że to rozjÄ…trzenie pogarszaÅ‚o stan jegozdrowia, zdechÅ‚, ziejÄ…c aż do ostatniego tchu nieubÅ‚aganÄ… nienawiÅ›ciÄ… do zdrady swych daw-nych towarzyszy.MaÅ‚y Filip miaÅ‚ wówczas dziesięć lat i ani jedno z tych zÅ‚orzeczeÅ„ nie prze-szÅ‚o mimo jego uszu.Jego matka, dzielna chÅ‚opka z jurajskiego pÅ‚askowzgórza, nawykÅ‚a do walki z nie-wdziÄ™cznÄ…, ostrym wichrem kÄ…sanÄ… glebÄ…, zaczęła wynajmować siÄ™ na dniówki piorÄ…c bieli-znÄ™ w rzece, wykonywaÅ‚a najcięższe roboty, mocna jak klacz perszeroÅ„ska, odwalajÄ…ca ro-botÄ™ swymi czterema kulasami i żelaznym kadÅ‚ubem, chciwa na zarobek, ale dokÅ‚adna,uczciwa, twarda dla siebie i skÄ…pa.LÄ™kano siÄ™ jej, ale oceniano jÄ…: byÅ‚ to grozny jÄ™zyk, narazie trzymany na wodzy; wiedziano, że poprzez zmarÅ‚ego męża byÅ‚a w posiadaniu wieludomowych sekretów; nie użytkowaÅ‚a ich, ale je posiadaÅ‚a: ostrożniej byÅ‚o opÅ‚acać jej posÅ‚uginiż obchodzić siÄ™ bez nich.Pozbawiona skrupułów moralnych, bezwzglÄ™dnie, przebojem szÅ‚aprzez życie; z ponurym żarem (w rasie tej Hiszpania pozostawiÅ‚a domieszkÄ™ swej krwi) i na-miÄ™tnÄ…, nie znajÄ…cÄ… granic energiÄ… o przymieszce galickiej trzezwoÅ›ci, nie wierzÄ…c w niedziaÅ‚aÅ‚a tak, jak gdyby szÅ‚o o zbawienie lub potÄ™pienie wieczne.KochaÅ‚a tylko swego syna.Dzika to byÅ‚a miÅ‚ość! Nie kryÅ‚a przed nim nic z tego, co taiÅ‚a wobec innych: traktowaÅ‚a go jakwspólnika.Ambitna tylko dla niego, poÅ›wiÄ™caÅ‚a siÄ™ sama  i on też musiaÅ‚ siÄ™ poÅ›wiÄ™cać  wimiÄ™ czego? W imiÄ™ swego odwetu.(Swego? Tak, jej wÅ‚asny odwet, odwet syna, to przecieżto samo!) %7Å‚adnej czuÅ‚oÅ›ci, żadnego psucia, a zwÅ‚aszcza obżaÅ‚owywania! [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl