[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To kwestia sensu, wartości ludzkiego życia, a także sprawiedliwości.Nie opowiadajmy więc koszałków-opałków.Jeśli jesteś zwolennikiem kary śmierci, musisz zgodzić się na oglądanie skazańca, który wierzga, miota się, wyrywa, podryguje, krztusi się, oddaje duszę Bogu.Dawniej ludzie byli uczciwsi, kupowali bilety, żeby patrzeć na kaźń i cieszyli się jak szaleni.Także ty, który popierasz najwyższy wymiar kary, powinieneś tego zasmakować — jedząc, pijąc, robiąc co ci się podoba, nie możesz udawać, że czegoś takiego nie ma, skoro podtrzymujesz, iż jest to słuszne.Ktoś powie: „A jeśli żona jest w ciąży, gotowa potem poronić?” I co z tego? Nowy katechizm dopuszcza możliwość ustanowienia przez państwo kary śmierci.Powiada także, że nie możesz przerywać ciąży, ale tylko, jeśli czynisz to rozmyślnie.Jeśli poronisz patrząc, jak ktoś kopie powietrze na szubienicy, nie masz żadnego grzechu.UWAGA NA WYWIADY, SĄ ZAWSZE FAŁSZYWEOtrzymałem egzemplarz wywiadu-rozmowy, jaką odbyłem dwa miesiące temu z Jacquesem Le Goffem w asyście dwóch dziennikarzy, którzy zadawali nam pytania.Kiedy wydrukują jakiś wywiad ze mną, rzucam się do lektury — nie przez narcyzm, ale żeby zobaczyć, co powiedziałem.Zawsze trafiają się jakieś interesujące odkrycia i zwykle człowiek widzi, że wypowiedział takie czy inne myśli, nawet ciekawe, ale o dziwo pierwszy raz się z nimi zetknął.W omawianym tu przypadku dziennikarze wykonali swoją robotę poprawnie: nagrali dialog i pieczołowicie go zapisali.Następnie, zgodnie z regułami obowiązującymi w cywilizowanych krajach, przysłali mi go do autoryzacji.Kiedy rozmowa trwa godzinę albo dwie, dziennikarz musi dokonać potem cięć, przykroić wypowiedzi, usunąć zbędne i przypadkowe dygresje, a osoba udzielająca wywiadu musi sprawdzić, czy mimo tego koniecznego zabiegu kosmetycznego, sens jej słów został z grubsza zachowany.Napisałem oto: „z grubsza”.Wolałbym jednak napisać: „całkowicie”.Dałem się wciągnąć w pewien rodzaj litotesu, understatement, byle by nie wystąpić z twierdzeniem apodyktycznym.To samo przytrafiło mi się w wywiadzie, który czytałem.Kiedy się mówi, wypowiada się różne rzeczy tonem powątpiewającym, wtrąca zastrzeżenia w rodzaju „można by powiedzieć, nie do końca jestem pewny, ale zaryzykuję twierdzenie, że.” Po zabiegach kosmetycznych człowiek ma zawsze uczucie, że wypowiedział się w tonie wyroczni.W pewnym momencie lektury poczułem, że coś brzmi fałszywie.Mój rozmówca omawiał jakiś temat, a potem spytał, co o tym myślę.Moja odpowiedź zaczyna się następująco: „Z grubsza zgadzam się z tym, co powiedział Le Goff”, a potem mówię swoje.Z tego, jak to powiedziałem, wynikało, że zgadzałem się całkowicie, tyle że dodałem parę słów komentarza.A przecież formuły retoryczne mają swoją wartość.Po słowach „z grubsza się zgadzam.”, oczekujemy zdania zaczynającego się od „ale”, a następnie wyraźnego sformułowania twierdzenia wprost przeciwnego.Sprawdzając transkrypcję, znalazłem tę formułkę i zostawiłem ją, bo pamiętałem, że tak właśnie zacząłem, chociaż z pewnym wahaniem.Dlaczego? Ponieważ zgadzałem się naprawdę, nie powinienem więc dorzucać niczego, ale przyszła moja kolej mówienia, pomyślałem, że może nawiążę do poprzednich kwestii, by rozbudować zagadnienie, instynktownie nie chciałem wyjść na kogoś, kto zmienia temat, użyłem więc formułki z zastrzeżeniem, by oznajmić: „Dobrze, proszę wybaczyć, że rozwinę nieco zagadnienie, ale to, co ewentualnie powiem, wynika z tego, co już powiedziałem, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać”.No właśnie, w toku rozmowy zwykle mówi się w ten sposób, jak ktoś poruszający się po terenie porośniętym krzakami i rozsuwający zarośla prawie na chybił trafił, gdyż nie wie jeszcze, gdzie natknie się na ślad ścieżki.Jednak po zredukowaniu do paru apodyktycznych linijek to zdanie powątpiewające (czy można być apodyktycznie wątpiącym?) stało się aluzją, sugerowało chęć polemiki.Dlaczego podaję ten przykład, sam w sobie błahy? Ponieważ ujawnia nam dynamikę wywiadu, choćby najlepiej prowadzonego, a co więcej, właśnie takiego, w którym dziennikarz pozwala mówić swojemu rozmówcy, a potem usuwa fragmenty niczego nie wnoszące, dąży do nadania formy temu, co nieforemne.Nadanie formy, tego warunku doskonałości, sprawia, że dialog kuleje, dźwięczy fałszywie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl