[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Niekiedy powtarza się ciągle pod różnymi postaciami tragedii.Istnieją jednak pewne prawa, pewne zasady akcji i reakcji, dzięki którym historia pozo-staje magistra vitae, i to w bardzo naukowym, a mało retorycznym sensie.39JAK%7łE CUDOWNIE BYAO BAWI SI PLUSZOWYM MISIEMW zeszłym tygodniu rozmawiałem przez telefon z pewnym dziennikarzem, któryopracowywał materiał o zabawkach z okresu dzieciństwa i prosił mnie o podzieleniesię wspomnieniami.Natychmiast przypomniałem sobie niedzwiadka Angela.Na pyta-nie, jaki spotkał go koniec, odparłem, że nie pamiętam, i rzeczywiście w tym momencienie potrafiłem odtworzyć zbyt wyraznie całej historii.Kiedy tekst został opublikowany,zadzwoniła moja wzburzona siostra, pytając, czy upływ lat odebrał mi pamięć.Czy tomożliwe, żebym nie pamiętał pogrzebu niedzwiadka Angela? Tak, nie powinienem byłzapomnieć.I stopniowo przypomniałem sobie wszystko.Niedzwiadek Angelo był zwykłym żółtym pluszowym misiem, być może jednąz pierwszych zabawek, jakie mi podarowano.Dopóki byliśmy bardzo mali, a miś no-wiutki, interesował nas w sposób dosyć nieokreślony.Natomiast kiedy się postarzał, zy-skał wyliniałą mądrość, chromy autorytet i coraz więcej innych cnót w miarę jak,niby weteran wielu kampanii, tracił oko albo ramię (ponieważ trwał w postawie wy-prostowanej albo siedzącej i nikt nie ważyłby się nadać mu pozycji czworonoga miałręce i nogi, był antropomorficzny z natury, nie zaś metaforycznie).Stopniowo zajął pozycję króla wszystkich domowych zabawek.Nawet kiedy odwra-całem stołek, który stawał się czworokątnym pancernikiem prosto z Verne a i moje żoł-nierzyki wyruszały na nim w rejs po Oceanie Korytarza i Morzu Pokoiku, niedzwiadekAngelo też zasiadał na pokładzie Guliwer, cieszący się posłuchem wśród liliputówi czczony przez tych bardziej od niego okaleczonych ludzików, jednych bez głów, in-nych bez którejś kończyny przy czym z ich tułowi, wykonanych z materiałów mocnojuż teraz naciągniętych, słabych i wyblakłych sterczały druciane haczyki.Niedzwiadek Angelo (unisex) był oczywiście także władcą lalek, jednym słowem pa-nował nad wszystkimi zabawkami, łącznie z kolejkami i klockami.Z upływem czasu wyniszczony wskutek pełnienia licznych obowiązków stracił drugie oko, drugieramię, a potem obie nogi.Był to rezultat między innymi tego, że pewien nieznośny ku-zynek włączał go do walk między kowbojami i Indianami, i często przywiązywał dowezgłowia łóżka, by poddawać okrutnej chłoście, którą my (a także sam Angelo) akcep-40towaliśmy, nie traktując tego jako ujmy dla jego monarszego majestatu, albowiem za-bawka, choćby była autokratą, musi umieć uporać się z rozmaitymi i skomplikowanymizadaniami.Minęły lata i z okaleczonego tułowia stopochoda zaczęły wyłazić wiechcie.Rodzicejęli przebąkiwać, że chore ciało staje się pokarmem dla robactwa, może pożywką dlabakterii, i namawiać nas z czułością do urządzenia temu wrakowi pogrzebu.Przykrobyło teraz patrzeć na niedzwiadka Angelo chorego, niezdolnego sprostać żadnej sytu-acji, narażonego na powolne wybebeszenie i niezbyt piękne wydostawanie się na ze-wnątrz organów wewnętrznych, niweczące jego godność.Tak więc pewnego wczesnego ranka, kiedy tato rozpalał w kuchni w piecu central-nego ogrzewania, dając życie wszystkim kaloryferom w domu, ustawił się powolny, uro-czysty orszak.Obok pieca zostały ustawione wszystkie pozostałe zabawki, a ja kroczy-łem niosąc poduszkę, na której spoczywał rzekomy zmarły, i wydaje mi się, że obecnibyli wszyscy członkowie rodziny, połączeni tym samym bólem i tą samą czcią.Niedzwiadek Angelo został umieszczony w paszczy płomienistego Baala; najuko-chańszy zmarły zapalił się i tym samym zgasł nieodwołalnie.Wraz z nim dobiegłaz pewnością końca pewna epoka.Jestem pewny, że nastąpiło to, zanim pierwsze samo-loty nieprzyjacielskie zbombardowały miasto, gdyż wygasł wtedy także piec, pożerającyniestety ogromne ilości brykietów, i zastąpiono go piecykiem na drewno, który ogrze-wał tylko kuchnię.Dlaczego wspominam niedzwiadka Angela? Ponieważ minęły również czasy, kiedydziecko mogło żyć z tą samą zabawką przez prawie dwa pięciolecia, tyle bowiem trwałoszczęśliwe życie niedzwiadka Angela.Dzisiaj zabawki są tańsze i prędzej się psują jakradia tranzystorowe, które zmienia się co sezon i które nie są w stanie przetrwać roz-padu rodziny, jak niegdyś telefunken albo marelli.Myślę, że to smutne dla dziecka, którenie może już poświęcić całego życia jednemu magicznemu przedmiotowi, inkrustowa-nemu wspomnieniami i wzruszeniami.To jakby nigdy nie prowadzić pamiętnika albożyć na ziemi pozbawionej pomników przeszłości.41TELEWIZJA JEST DARMOWA.ILE JEDNAK MO%7łNA JEJ SKON-SUMOWA?W ostatniej Panoramie Furio Colombo, okazując dużo zdrowego rozsądku, starałsię uśmierzyć podniecenie, jakie sezonowo budzi pytanie, czy TV jest zła, czy dobra.Dysponujemy urządzeniem technicznym, które może dać nam mnóstwo rzeczy.Wielez nich to tandeta wyprodukowana w przekonaniu, że właśnie tego oczekuje rynek, innesą jednak pożyteczne (jak wiadomości) albo interesujące (jak spora liczba programów).Problem tkwi nie w TV, która jest tym, czym jest, i nigdy nie rościła sobie pretensji dotego, żeby stać się Accademia del Lincei, lecz w nas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|