[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to słaby sierpksiężyca, ale jakoś sprawiał, że wyglądał on niebezpiecznie  w seksowny sposób.Pokręciłamgłową.Te myśli nie były moje& należały do Cammie  niech ją cholera wezmie. Skąd masz tę bliznę?  zapytałam.Przesuwałam się wzdłuż dna basenu na palcach,żeby odsunąć się od niego.Z roztargnieniem dotknął jej palcem. Ukradłem funta z portfela dziadka, a kiedy mnie przyłapał, postanowił ukarać mnieswoją laską.Poczułam jak nadchodzi jeden z tych momentów  dlatego właśnie jest on pokręcony iprzygotowałam się, żeby go zrozumieć. Naprawdę? Nie.Zaczerwieniłam się.Uderzyłam go w ramię tak mocno, jak potrafiłam. Spadłem z roweru, jak miałem dwanaście lat  roześmiał się, pocierając miejsce, gdziego uderzyłam. Bardzo nudna historyjka. Przynajmniej to prawda  powiedziałam zirytowana. Ktoś taki jak ty nie musi kłamać,żeby być interesującym. Ktoś taki jak ja?  zapytał. Uważasz mnie za interesującego, Libby? Nie, nie uważam i nie nazywaj mnie Libby.Wiesz co, tak naprawdę jesteś dosyć prostyi nudny  powiedziałam, pociągając nosem.On przeniósł ze mnie wzrok do wody. Upuściłaś kawałek swojej biżuterii?  Co?  Jego uwaga przeniosła się tak nagle, że poczułam się urażona. Tam jest coś na dnie basenu. Wskazywał na miejsce pomiędzy naszymi stopami.Zmrużyłam oczy, próbując zobaczyć, na co on patrzył. Nie noszę żadnej biżuterii  powiedziałam niecierpliwie  to pewnie tylko pens czy coś.Trąciłam to palcem u stopy.Było większe niż pens.Nim mógł powiedzieć coś jeszcze,zanurzyłam głowę pod wodę, żeby to podnieść.Kiedy moja głowa przebiła powierzchnięwody, Caleb automatycznie się przybliżył. Co to jest?  Patrzył na moją zaciśniętą pięść. Zobaczmy  rzekłam teatralnie, powoli odrywając palce od wnętrza dłoni.Nie była tobiżuteria.Był to stary pens, spłaszczony i ostemplowany wiadomością, która upoważniałajego właściciela do jednej darmowej szansy uczucia, pocałunku.Nim zorientowałam się, co robię, wrzuciłam pamiątkę do jego dłoni. Jesteś dziś pełen podstępów, nieprawdaż?Zmiał się& zawsze się śmiał. Nie mam pojęcia, o czym mówisz.Zanim mogłam zripostować czymś mądrym, Caleb wyciągnął ręce i objął mnie w pasie.Nawet w zimnej wodzie, jego dotyk był gorący.Przyciągnął mnie do siebie i nasze ciałaprzycisnęły się do siebie, brzuch do brzucha, pierś do piersi.Byłam tak zszokowana, żepoczątkowo nie protestowałam.Nie byłam tak przestrzennie blisko drugiego człowiekaodkąd byłam niemowlęciem.On uśmiechnął się szeroko, jego oczy stawały się zamglone z,jak postrzegałam, pożądania.Przestałam walczyć i pozwoliłam ustom pokierować się do jego.To jest dla Cammie, powiedziałam sobie.Nie było żadnego  miło i spokojnie z tymchłopakiem.Przesunął językiem wzdłuż wnętrza mojej dolnej wargi.Początkowo byłdelikatny, próbując nakłonić moje uparte usta do jakiejś formy współpracy.Odpowiedziałamtylko jedną rzeczą, którą znałam: oziębłą pruderyjnością.Caleb niezrażony moim brakiementuzjazmu, odsunął się ode mnie.Dłońmi obejmował moją talię, palce leżały tuż ponadpaskiem moich majtek.Nasze czoła się stykały, a mój oddech wychodził w małych spazmach.To było żenujące. Oddaj mi pocałunek, Olivia. Jego głos był władczy i przez chwilę czułam przypływbuntu, tak jak wtedy, kiedy kazał mi zapiąć pas bezpieczeństwa.Przełknęłam ślinę izamknęłam oczy.Nie wygrałam tamtej walki.Prawdopodobnie tej też bym nie wygrała.Może nawet nie chciałam jej wygrać.Potrafiłam to zrobić.Całowanie nie wymagało myślenia, tak jak jedzenie czy chodzenie.Jego usta wróciły drugi raz a ja nachyliłam do niego głowę, przechyloną tak jak w filmach.Tym razem byłam gotowa, nawet chętna.Podskoczyłam, kiedy się połączyliśmy a jego wargi,które były przyciśnięte do moich, rozciągnęły się w rozbawionym uśmiechu.Zaśmiał się do moich ust.Doprowadzało to do szału i było niesamowicie seksowne.Próbowałam sięodsunąć, ale on przyciągnął mnie z powrotem.Pocałunek.Pocałunek.Pocałunek.Składał sięz czekoladowego ciasta, musującej namiętności i gęsiej skórki.Nigdy wcześniej nikt tak mnienie całował.Potem zrobił najdziwniejszą rzecz  odsunął się i wyciągnął mnie na długość ramienia.Zaklęcie prysło. Olivia&  Jego głos był szorstki.Pokręciłam głową.Nie chciałam usłyszećtego, co zamierzał powiedzieć. Muszę iść  powiedziałam szybko.Woda, która była nieruchoma, zaczęła marszczyćsię, kiedy podpłynęłam do boku basenu.W jednym szybkim ruchu, wyciągnęłam się z wody ispojrzałam na swoje drżące ciało.Migdaliłam się w basenie w samej bieliznie z college owymCasanową.Byłam ladacznicą.Zabierając moje mokre ubrania z ziemi, rozejrzałam sięzaniepokojona.Ktoś zobaczy mnie jak wracam w mokrych ciuchach. Olivia  powiedział znowu.Nie chciałam na niego spojrzeć. Proszę. Podał mi swojąsuchą bluzę, którą przyjęłam z wdzięcznością i wciągnęłam przez głowę.On otworzył usta. Słuchaj, cokolwiek zamierzasz powiedzieć, nie rób tego!Potaknął.Wyszliśmy przez bramę na parking.Caleb wyciągnął ręcznik gimnastyczny zeswojego auta i mi go dał.Przetarłam twarz oraz włosy i oddałam go, nie odrywając spojrzeniaod ziemi.Byłam zbyt zawstydzona, by coś powiedzieć.Moje zachowanie było niegrzeczne.Nie chciałam dać mu złego wrażenia.Zacisnęłam zęby trzonowe i zamknęłam oczy. Dobranoc, Calebie  powiedziałam szybko, brzmiąc na poły zduszoną.Czułam jegowzrok na plecach, jak odchodziłam.Czemu tak się odsunął? Pierwszy raz, gdy sobieodpuściłam i dostałam twardy policzek. Do jutra o tobie zapomni  syknęłam do siebie  a wtedy możesz iść dalej ze swoimżyciem i zapomnieć jakie było go całowanie.Obudziłam się następnego poranka, czując się jakbym przełknęła żwir.Gardło mniepaliło i miałam obolałe ciało.Zakopałam się pod kołdrą i starałam odsunąć od siebie obrazy zpoprzedniej nocy.Były to głupie i nierozważne obrazy, które wciąż się powtarzały, ażchciałam krzyczeć.W moim życiu nie było miejsca na błędy.Nie miałam żadnej rodziny czykonta pełnego pieniędzy.Miałam jedną szansę, żeby zrobić coś dla siebie, a Caleb byłrodzajem rozproszenia, które mogło wytrącić z równowagi moje życie.Zadzwonił dwa razy w ciągu dnia i raz po kolacji.Wyciszyłam mój telefon i zabroniłamCammie go odbierania.Ubrałam się na zajęcia w poniedziałkowy ranek, wciąż lekko zielona izdeterminowana, żeby udawać, że nic się nie wydarzyło.Mieliśmy razem zajęcia z socjologii,pewnie nawet tego nie zauważył, ponieważ była to jedna z większych klas w tym semestrze,a ja siedziałam tak blisko przodu klasy, jak on siedział z tyłu. Gdy przyszłam audytorium szybko się zapełniało.Z zaczerwienionymi oczami izawrotami, poszłam w kierunku dalekiej lewej strony budynku.Ukrytych pod okapem byłopięć pożądanych miejsc pokrytych cieniem.Chciałam się tam ukryć.Ich zwykli okupanci byliśpiochami klasowymi.Dzisiaj miałam szczęście.Dwa miejsca wciąż były wolne.Zaczęłam iśćprzejściami z torbą kurczowo przyciśniętą do boku żelaznym uchwytem.Byłam już w połowiedrogi, kiedy usłyszałam moje imię wywołane z podium profesora. Panno Kaspen?Zamarłam.Profesor Grubbs przemawiał do mnie przez swój mikrofon i ludzie odwracalisię w swoich miejscach, żeby popatrzeć.Próbowałam iść dalej, tak jakbym go nie usłyszała. Panno Kaspen?  zaśpiewał znowu profesor Grubbs [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl