[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pochylił się nad nią podpierając na wyprostowanych rękach i pocałował jąw usta.Jego broda pachniała jej śluzem.Leżała zbyt zmęczona, by otworzyćoczy, zbyt nawet zmęczona, by odwzajemnić jego pocałunek.Poczuła, jak jegoręka sunie po jej kroczu, rozchyla wargi i jak jego penis toruje sobie drogę dojej wnętrza, i pomyślała: szybko znowu stwardniał, a zaraz potem  to było takdawno, o Boże, jak dobrze.Zaczął wykonywać ciałem posuwiste ruchy, z początku powoli, potem coraz194 szybciej.Otworzyła oczy.Ujrzała nad sobą jego twarz i wlepiony w siebie wzrok.W pewnej chwili pochylił głowę i spojrzał pod siebie, tam gdzie łączyły się ichciała.Na widok swojego penisa zagłębiającego się w niej i wyłaniającego znowuoczy mu się rozszerzyły, otworzył usta i jego podniecenie stało się tak wielkie, żezapragnęła zobaczyć to co on.Nagle zwolnił, wszedł w nią głębiej i przypomniałasobie, że robi to zawsze przed spełnieniem.Spojrzał jej w oczy. Pocałuj mnie, kiedy będę się spuszczał  wydyszał i przysunął pachnąceśluzem z pochwy wargi do jej ust.Wepchnęła mu język między zęby.Uwielbiała,kiedy osiągał orgazm.Plecy wygięły mu się w łuk, poderwał głowę i zawył jakdzikie zwierzę, i poczuła, jak tryska w niej nasieniem.Kiedy było już po wszystkim, opuścił głowę na jej ramię i zaczął przesuwaćdelikatnie ustami po gładkiej skórze jej szyi, szepcząc słowa, których nie mogłazrozumieć.Po minucie wydał głębokie westchnienie zaspokojenia, pocałował jąw usta, uniósł się na kolana i pocałował, jedna po drugiej, jej piersi.Na konieczłożył pocałunek na jej kroczu.Jej ciało zareagowało natychmiast i podrzuciłabiodra wciskając mu je w twarz.Widząc, że ponownie zbliża się do spełnienia,wprawił w ruch swój język; i jak zawsze myśl, że liże ją, kiedy z pochwy wyciekawciąż jego nasienie, doprowadziła Jane niemal do szaleństwa i spełniła się od razuwykrzykując jego imię tak długo, dopóki spazmy nie ustały.Osunął się w końcu obok niej.Automatycznie przyjęli pozycję, w której le-żeli zawsze po stosunku: jego ręka wokół jej ramion, jej głowa na jego barku,jej udo w poprzek jego bioder.Ziewnął szeroko, a ona zaśmiała się.Pieścili sięjeszcze lunatycznie, ona sięgnęła w dół, by dotknąć zwiotczałego penisa, on wsu-wał i wysuwał palec z jej ociekającej pochwy.Polizała jego pierś i wyczuła słonysmak potu zraszającego mu skórę.Spojrzała na jego szyję.Księżyc podkreślałżłobiące ją zmarszczki i bruzdy zdradzając jego wiek.Jest ode mnie dziesięć latstarszy, pomyślała.Może właśnie z powodu różnicy wieku jest w tym taki dobry. Czemu jesteś w tym taki dobry?  spytała na głos.Nie odpowiedział; spał. Kocham cię, najdroższy, śpij dobrze  szepnęła i zamknęła oczy.* * *Po roku spędzonym w Dolinie, Kabul wydał się Jean-Pierre owi miejscemoszałamiającym i przerażającym.Budynki były zbyt wysokie, samochody jezdzi-ły za szybko, a na ulicach było zbyt tłoczno.Pod oknem przetoczyła się z rykiemkolumna wielkich rosyjskich ciężarówek i musiał zatkać sobie uszy.Wszystkoatakowało go szokiem nowości: domy mieszkalne, uczennice w mundurkach, la-tarnie uliczne, windy, obrusy na stołach i smak wina.Po dwudziestu czterech195 godzinach nadal był podminowany.Co za paradoks  jest przecież paryżaninem!Przydzielono mu pokój w kwaterach nieżonatych oficerów.Obiecano samo-dzielne mieszkanie zaraz po przybyciu Jane z Chantal.Na razie miał wrażenie, żemieszka w podrzędnym hoteliku.Zresztą budynek przed przyjściem Rosjan byłprawdopodobnie hotelem.Gdyby Jane zjawiła się teraz  a spodziewał się jejw każdej chwili  w trójkę mogliby tu co najwyżej przenocować.Nie mam pra-wa się uskarżać, pomyślał Jean-Pierre; nie jestem żadnym bohaterem  jeszczenim nie jestem.Stał w oknie i wyglądał na pogrążony w ciemności nocy Kabul.Przez kil-ka godzin w całym mieście nie było prądu  przypuszczalnie za sprawą ludzi,którzy robili to samo co Masud i jego partyzanci, tyle że w mieście  ale kilkaminut temu ponownie go włączono i nad śródmieściem, które miało oświetlenieuliczne, unosiła się blada łuna.Słychać było tylko wycie silników wojskowychsamochodów, ciężarówek i czołgów przetaczających się z łomotem przez miasto,w drodze do swych tajemniczych miejsc przeznaczenia.Do czego można się takśpieszyć o północy w Kabulu? Jean-Pierre był w wojsku i przypuszczał, że jeśliarmia sowiecka jest choć trochę podobna do francuskiej, to zadanie wykonywa-ne w gorączkowym pośpiechu w środku nocy mogło polegać na przewiezieniupięciuset krzeseł z baraków do znajdującej się w drugim końcu miasta sali, w ra-mach przygotowań do koncertu, który ma się odbyć za dwa tygodnie i zostanieprawdopodobnie odwołany.Nie czuł zapachu nocnego powietrza, gdyż okno jego pokoju zabito na głuchogwozdziami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl