[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tutaj! - zawołała, kierując jego uwagę na świetlisty kawałek kamienia.Zbliżył się.Wyglądało na to, że źródłem światła była ściana.- Nie - poprawiła go, gdy powiedział to głośno.- Spójrz z bliska.Tutaj.- Paznokciem zadrapała kamień i światło przeszło na jej rękę.Przez chwilę jej dłoń gorzała zimnym blaskiem, po czym światło z wolna przygasło.- To jakiś organizm - powiedziała.- Porost albo grzyb.nie wiem.To na pewno jest to, o czym mówiła Halla.Wytarła dłoń i spojrzała w głąb stopniowo obniżającego się korytarza.- Pod nami znajduje się zupełnie inny świat, ale teraz mnie to nie przeraża.Schodząc w dół, zauważyli, że ściana wygładziła się, a tunel rozszerzył w prawdziwą jaskinię.Ujrzeli wielobarwne stalaktyty.Rozpuszczone sole zamieniły się w malownicze ozdoby, pokryte fosforyzującym nalotem.Tępe stalagmity wyrastały z podłoża i zewsząd słychać było kapanie wody.Z oddali dobiegł słaby grzmot.Był on szumem podziemnego strumienia, który okazał się płynąć równolegle do ich ścieżki.Idąc dalej, natknęli się na miniaturowy las helicytów.Te, sterczące z podłogi, ścian i sufitu, kryształy gipsu, zdawały się przeczyć prawu grawitacji.Luke miał wrażenie, że poruszają się wewnątrz gigantycznej kępy waty szklanej.Oprócz porostów, na ścianach rosły bardziej złożone świecące rośliny, niektóre z nich wyglądające jak grzyby kapeluszowe.Przeszli obok wysokiego szeregu czegoś, co przypominało zatopiony w kwarcu bambus, a kiedy księżniczka przez przypadek wpadła na jeden z pędów, rozległo się głośne dzwonienie.Zdziwiona uskoczyła na bok, po czym ponownie, już świadomie, trąciła roślinę.Dzwonienie powtórzyło się.- Może są wewnątrz puste - zapytał zachwycony Luke.- Ale czy to są rośliny, czy minerały?- Nie wiem - przyznał.Uderzył w inny i usłyszeli dźwięk zupełnie odmienny od poprzedniego.Wymienili uśmiechy i po chwili całą jaskinię wypełniły wesołe tony.Stworzone przez naturę kuranty śpiewały pod dotykiem ich dłoni.Zachowywali się jak para psotnych dzieci.W końcu, kiedy zabawa znudziła im się, ruszyli w dalszą drogę.Luke wyjął dwie kostki koncentratu i podał jedną księżniczce.Potem przyjrzał się ścieżce, którą szli.Nie było żadnych wątpliwości, była ona dziełem istot rozumnych.- Spójrz, nie ma tu nigdzie dużych kawałków kamieni - mówił.- Na pewno jest używana, chociaż nie widzę żadnych śladów.- Podłoże jest zbyt twarde - przyznała księżniczka.- Ale to miejsce jest wyjątkowe.Istna kraina baśni, o wiele ładniejsza od powierzchni planety.Jeżeli kiedykolwiek Mimban zostanie na stałe zaludnione, myślę, że wszyscy powinni żyć pod ziemią - była w tak dobrym nastroju, że aż wykonała piruet.- Jest tu tak czysto i spokojnie, prawie.Rozpoczęte zdanie zakończył pełen strachu krzyk i poczęła spadać gdzieś w dół.Luke błyskawicznie upadł na brzuch i desperacko wyciągnął rękę.Chwycił Leię powyżej nadgarstka, a ona kurczowo przytrzymywała się jego dłoni.Zawisła w pustce.Luke czuł, że zaczyna się ślizgać i z całej siły usiłował zaczepić o coś stopy.- Nie dam rady, Luke - wydyszała nagląco.- Złap się drugą ręką - poradził jej przez zaciśnięte zęby.Sięgnęła do góry i złapała go lewą ręką za przedramię.Ten ruch sprawił, że Luke obsunął się o kilka następnych centymetrów.W pobliżu stał niewielki stalagmit.Jeżeli wyrastał on z tej samej warstwy, którą przebiła księżniczka, to oboje wpadną w dziurę, tak jak wandrella.Każdy muskuł, każde ścięgno Luke’a, było napięte do granic możliwości, ale zdołał przybliżyć się nieco do zbawczej podpory.Gwałtownym ruchem owinął lewą rękę wokół kamiennego filara.To zahamowało dalsze zsuwanie się, ale stwarzało niebezpieczeństwo puszczenia księżniczki.Ciągle trzymając się stalagmitu, szorując brzuchem po pełnym żwiru gruncie, milimetr po milimetrze czołgał się do tyłu.Potem usiadł i oparł lewą nogę o filar.Teraz mógł złapać księżniczkę drugą ręką.Z całych sił odpychał się drugą nogą, aż księżniczka powoli wynurzyła się z dziury.Rozległ się słaby trzask.Stalagmit zaczynał pękać u podstawy.Luke przełożył obie nogi za filar i desperacko szarpnął księżniczkę do siebie.Wyskoczyła z otworu, ale w chwilę potem przeciążony wapień nie wytrzymał, a siła bezwładu sprawiła, że Luke zaczął ześlizgiwać się w stronę ziejącego ciemnością otworu.Księżniczka odtoczyła się w bok i łapiąc go za rękę, zahamowała ześlizgiwanie się.Luke odczołgał się na bezpieczną odległość i z trudem łapiąc oddech, położył głowę na jej piersi.Zawieszeni w czasie, leżeli tak przez dłuższą chwilę, a kiedy w końcu ich oczy spotkały się, patrzyli na siebie inaczej niż dotychczas.Księżniczka usiadła i zaczęła czyścić swój rozdarty w kilku miejscach kombinezon.Luke rozmasowywał pozbawione czucia prawe ramię.- Jednak to podziemie nie jest chyba najlepszym miejscem do osiedlenia się - powiedziała Leia.Wstali bez słowa.Ostrożnie obeszli dziurę, która otworzyła się w pozornie solidnej podłodze.Rzut oka w głąb ukazał otchłań równie bezdenną, jak studnia Thrella.Grunt pod stopą Luke’a ugiął się nieznacznie.Rozejrzał się dookoła i wskazał na strumień płynący nieopodal [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl