[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wysłuchawszy na uboczuwielu słodkich słówek, rzekła z głębokim westchnieniem: Słyszałam nieraz, że nie masz tak silnej twierdzy, która by, co dzień szturmowana, niepoddała się wreszcie.Dzisiaj widzę, że zdanie to sprawdza się na mnie samej.Takeście mnieusidlili cukrowanymi słowy, uprzejmościami i ciągłym staraniem się o moje względy, że chcęzłamać słowo, które sobie dałam, i należeć do was w nagrodę za tak wytrwałą miłość.Proboszcz na te słowa w najwyższym uniesieniu zawołał: O pani, jakiż dank mam ci złożyć? Jeśli mam prawdę powiedzieć, dziwiło mnie to nie-pomału, żeś się tak długo opierała, nigdy mi się to bowiem w stosunku do innych białogłównie zdarzyło.Dotychczas twierdziłem zawsze, że gdyby kobiety ze srebra były, nie zdałybysię na monetę, bowiem żadna z nich młota by nie wytrzymała.Aliści dajmy temu pokój; anatomiast zechciej mi powiedzieć, kiedy, gdzie i jak zejść byśmy się z sobą mogli? Mój miły ojcze odrzekła na to dama mogę wam odpowiedzieć, że wtedy, gdy sięwam to podobać będzie, nie mam bowiem męża, któremu bym z nocy moich rachunek zda-wać musiała.Ale gdzie, tego wymyślić nie potrafię. Jak to? zawołał proboszcz a w twoim domu? Wiecie wszak, ojcze odparła dama że mam dwóch młodych braci, którzy często wdzień i w nocy z towarzyszami swymi w domu moim przesiadują, Ponieważ miejsca w nimniewiele, łatwo by więc nas przydybać mogli, chyba żebyśmy się jak niemi bezgłośnie za-chowywali i zgodzili się przez cały czas w ciemnościach, niczym ślepcy, pozostawać.W tymtylko razie komnata moja mogłaby istotnie za schron nam posłużyć; bracia moi nigdy do niejnie zachodzą; jednakoż ich komnata jest tak blisko mojej, że najcichszy szept słychać by unich było. Ha! odrzekł proboszcz nie chcę chwili mego szczęścia odkładać, zachowamy się te-dy, jak potrzeba, i zejdziemy się tymczasem u was.W przyszłości, pomyślę o wynalezieniustosowniejszego miejsca. Zgoda rzekła dama ale jeszcze jedno słówko.Błagam was, aby to wszystko w naj-głębszej tajności pozostało. Nie obawiajcie się niczego, pani odparł proboszcz. Postarajcie się tylko, abyśmy jużdziś wieczór spotkać się mogli. Chętnie rzekła dama, po czym wskazała mu, jak ma się do jej komnaty przedostać, ipożegnawszy go do domu powróciła.Wdowa trzymała u siebie służkę, dziewczynę, nie tylko już leciwą, ale i najszpetniejsząpod słońcem.Twarz jej, wierę, wielce szpetna była, nos szeroko rozpłaszczony, gęba krzywa,wargi grube, zęby wielkie i nierówne.Oczy miała zawsze kaprawe, a cerę tak zieloną i żółtą,94jak gdyby lato nie w Fiesole, ale w Sinigalii spędziła.Krom tego dzieweczka ta chromała iprawą nogę miała krótszą od lewej.Na imię jej było Ciuta59, aliści dla jej szpetności nazywa-no ją grubo Ciutazzą.Przy całej brzydocie na sprycie jej jednak nie zbywało.Dama nasza przywołała służkę i tak rzekła do niej: Jeśli mi uczynisz, Ciutazzo, tej nocy pewną przysługę, podaruję ci za to nową, pięknąkoszulę.Na wzmiankę o koszuli Ciutazza zawołała: Pani, dla koszuli rzucić się za ciebie w ogień jestem gotowa, nie mówiąc już o mniejszejrzeczy. Dobrze tedy odparła dama. Otóż chcę, abyś tej nocy położyła się do mego łoża zpewnym mężem i abyś pieszczoty jego odwzajemniała.Strzeż się jednak choćby słówkoszepnąć do niego, bowiem bracia moi, śpiący opodal, mogliby cię posłyszeć.Jeśli prośbęmoją spełnisz, koszula do ciebie należeć będzie. Co? zawołała Ciutazza z sześciu położę się spać, nie tylko z jednym, jeśli o to cho-dzi!Tymczasem wieczór zapadł; o zmroku pojawił się przed domem ksiądz proboszcz.Dwajmłodzieńcy, zgodnie z udzieloną im wskazówką damy, znajdowali się w pokoju swoim i gło-śno rozmawiali.Nasz miłośnik ostrożnie, wstrzymując oddech, udał się wskazaną mu drogą do sypialnidamy i po ciemku, na palcach zbliżył się do łoża
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|