[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednocześnie głos jakiś donośny rozlega się niespodzianie z wierz-chołka dzwonnicy:- Pan Czarniecki już w mieście! Widzę nasze chorągwie!!!Ogień szwedzki słabnie coraz bardziej.- Stój! stój! - komenderuje wojewoda.Lecz tłumy go nie słyszą i biegną na oślep.Wtem biała chorągiewukazuje się na Bramie Krakowskiej.Istotnie, Czarniecki przebiwszy Dom Gdański wpadł na kształthuraganu do obrębu fortecy, a gdy pałac Daniłłowiczowski jużbył także zdobyty, gdy w chwilę pózniej i litewskie znaki zabłysłyod strony Zwiętego Ducha na murach, uznał Wittenberg, że dal-szy opór daremny.Mogli wprawdzie Szwedzi bronić się jeszczew wyniosłych domach Starego i Nowego Miasta, lecz i mieszczaniechwycili już za broń: obrona musiałaby się skończyć na straszliwejrzezi Szwedów, bez nadziei zwycięstwa.Trębacze poczęli tedy trąbić na murach i wiewać białymi chorą-gwiami.Widząc to komendanci polscy wstrzymali szturm, po czymjenerał Loewenhaupt, w otoczeniu kilku pułkowników, wyjechałBramą Nowomiejską i popędził, co tchu, do króla.Jan Kazimierz miał już miasto w ręku, lecz dobry pan pragnąwstrzymać rozlew krwi chrześcijańskiej, więc przystał na podawanepoprzednio Wittenbergowi warunki.Miasto miało być oddane zewszystkimi nagromadzonymi w nim łupami.Każdemu Szwedowi197 Henryk Sienkiewiczpozwolono było zabrać to tylko, co ze Szwecji ze sobą przywiózł.Załoga ze wszystkimi jenerałami i z bronią w ręku miała prawowyjść z miasta zabrawszy chorych i rannych oraz damy szwedzkie,których kilkadziesiąt było w Warszawie.Polakom, którzy przySzwedach jeszcze służyli, udzielono amnestii, ze względu, że zapew-ne nie było już wysługujących się dobrowolnie.Wyłączon zostałjeden Bogusław Radziwiłł, na co Wittenberg zgodził się tym łatwiej,iż książę stał w tej chwili z Duglasem u Buga.Warunki podpisano natychmiast.Wszystkie dzwony w kościo-łach poczęły głosić miastu i światu, że stolica przechodzi znów dorąk prawego monarchy.W godzinę pózniej wysypało się mnóstwoco najbiedniejszego ludu zza wałów szukać miłosierdzia i chlebaw polskich obozach, wszystkim już bowiem, prócz Szwedów, brakłow mieście żywności.Król kazał dawać, co było można, sam zaśodjechał patrzeć na wyjście załogi szwedzkiej.Stanął więc otoczony dostojnikami duchownymi i świeckimi,w asystencji tak wspaniałej, iż oczy ludzkie ćmiła.Wszystkie nie-mal wojska, więc koronne pod hetmanami, dywizja Czarnieckiego,litewskie pod Sapiehą i niezmierne tłumy pospolitego ruszeniawraz z czeladzią, zebrały się obok majestatu, bo wszyscy ciekawibyli widzieć tych Szwedów, z którymi przed kilku godzinami takstraszliwie i krwawo walczyli.Przy wszystkich bramach, od chwilipodpisania ugody, stali komisarze polscy; powierzono im zbadanie,czy Szwedzi jakowych łupów nie wywożą.Osobna komisja zajętabyła przejmowaniem łupów w samym mieście.Ukazała się więc naprzód jazda, której było niewiele, zwłaszczaże wyłączono od prawa wyjścia Bogusławową; za nią szła artyleriapolowa z lekkimi działami, ciężkie bowiem miały być wydanePolakom.Szli tedy żołnierze obok dział z zapalonymi lontami.Nad nimi chwiały się rozwinięte chorągwie które przed królempolskim, niedawno tułaczem, na znak czci zniżano.Artylerzyścipostępowali hardo, patrząc wprost w oczy polskiemu rycerstwu,198 Potop t.3jak gdyby chcieli mówić:  Spotkamy się jeszcze! , a Polacy po-dziwiali ich butną postawę i nieugięty nieszczęściem animusz.Za czym ukazały się wozy z oficerami i rannymi.W naczelnym le-żał Benedykt Oxenstierna, kanclerz, przed którym król kazał brońprezentować piechocie, chcąc okazać, że nawet w nieprzyjacielucnotę uszanować umie.Potem, przy odgłosie bębnów i także z rozpuszczonymi cho-rągwiami, szły czworoboki nieporównanej piechoty szwedzkiej,podobne, wedle wyrażenia Subaghaziego, do chodzących zamków.Za nimi ukazał się świetny orszak rajtarii, przybranej w blachy odstóp do głowy, z błękitną chorągwią, na której złoty lew był wyszyty.Rajtarowie ci otaczali sztab główny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl