[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Laboratorium Numer Jeden.Zasypiając zastanawiał się nad tą zakazaną strefą.yródłem tak wielu dziwnych pogłosek. Rozmnażają i wychowują tam ludzi, którzy są szybsi od demonów" - tak powszechnie opowiadano.Oakes i Lewis potrzebują jedynie służalczych zombie!Thomas słyszał tę opowieść od jednej z nowych bojowniczek, zapalczywej młodej kobiety związanej zRachel Demarest.Usiadł powoli i spróbował zbadać otaczającą go ciemność.Dziwne, że obudziłem się o takiej porze.Dotknął przełącznika światła na ścianie obok głowy i mrok zastąpiła przyćmiona poświata.Kabinawyglądała całkiem normalnie: kombinezon przewieszony na krześle.sandały.Wszystko na swoim miejscu.- Czuję się tu na dole jak jakiś cholerny przędzior - powiedział głośno, pocierając twarz.Potem wezwałservo i czekając na nie, wślizgnął się w ubranie.Servo zawarczało przy jego włazie i Thomas wyszedł napusty korytarz, oświetlony przez rzadko rozmieszczone w suficie nocne żarówki.Wsiadając do pojazdukazał zawiezć się na górę.Czuł się.zmęczony, gdyż podróż zajmowała dużo czasu, a poza tym przytłaczałgo ciężar konstrukcji znajdujących się nad jego głową.Nigdy nie potrzebowałem otwartych przestrzeni na pokładzie Statku.Może i tu zaczynam sięasymilować.Servo wydawało z siebie irytujący, pełen infradzwięków warkot.W powierzchniowym, automatycznym punkcie kontrolnym wpisał swój kod do systemu.Razem zzielonym sygnałem  iść" pojawiło się migające żółte światło oznaczające  Zastrzeżenie 2".Zaklął podnosem, a potem sięgnął do szafki znajdującej się przy górnym włazie i wyjął pistolet laserowy.Wiedział, żewłaz nie otworzy się, dopóki tego nie zrobi.Czuł się niezręcznie trzymając broń w rękach, a kiedy umieściłją w kaburze, poczuł wyrazny ciężar przy pasie.- Nie powinno się mieszkać w takim miejscu, gdzie trzeba nosić przy sobie broń.Ale czy to ma sens! - Mruknął to pod nosem, ale wystarczająco głośno, żeby z tablicy kontrolnej zamrugało na niego niebieskieświatło  przyjęto".Właz nadal pozostawał zamknięty.Już sięgał do przełącznika ręcznego sterowania, kiedy zauważył nadole tablicy migoczące pytanie:- Cel przybycia?- Inspekcja robocza - odparł.System przemyślał odpowiedz, a potem otworzył właz.Thomas wysunął się z servo i ruszył piechotą wstronę prowadzących na górę korytarzy, teraz już był pewien, dlaczego obudził się o takiej porze.Laboratorium Numer Jeden.To było tajemnicze miejsce o szczególnej sławie.Znalazł się w mrocznych holach, minął przypadkowego robotnika i rozstawione w dużych odstępach,wysunięte posterunki; strażnicy zwracali uwagę jedynie na nocny krajobraz.Przez plazowe iluminatory zobaczył, że na zewnątrz roztacza się księżycowe światło, dwa księżycerezydowały na południowym horyzoncie.Noc na Pandorze była pełna cieni.Szedł, aż okrężny korytarz zaczął opadać pochyło do kopuły o średnicy około trzydziestu metrów.Przejście do Laboratorium Numer Jeden oznaczone było po prawej stronie tabliczką  L-I".Wykonał tylkodwa kroki w jego kierunku, kiedy otworzyło się i wyłoniła się stamtąd kobieta, zatrzasnęła za sobą właz.Wkopule panował półmrok, rozświetlany jedynie przez światło księżycy wdzierające się przez iluminatory.Jednak nie miał wątpliwości, że dziewczyna była roztrzęsiona i poruszała się jakoś nieskoordynowanie.Podbiegła do niego, chwyciła za ramię i pociągnęła w stronę wyjść.Jej siła wprawiła go w zdumienie.- Chodz! Jesteś mi potrzebny.Głos miała ochrypły i pełen dziwnych pomruków.Całą twarz i ręce podrapane, wyczuł trudny dopomylenia zapach krwi.- Co.- Nie zadawaj pytań!W jej głosie była gwałtowność granicząca z obłędem.Poza tym była piękna.Puściła go, gdy znalezli się przy ścianie granicznej, gdzie dostrzegł niewyrazny zarys wyjścia awaryjnegoprowadzącego na jeżącą się od niebezpieczeństw otwartą przestrzeń Pandory.Usiłowała włączyć ręcznesterowanie w taki sposób, żeby nie uruchomić alarmu.Jedną ręką złapała go za prawy nadgarstek,przyciskając jego dłoń do mechanizmu zamka.Ależ miała siłę!- Kiedy powiem, otwórz właz.Odczekaj dwadzieścia trzy minuty, a potem zobacz, czy już jestem i wpuśćmnie.Zanim znalazł słowa sprzeciwu, wyskoczyła ze swojego kombinezonu i mu go rzuciła.Złapał ubiórodruchowo.Gdy ukucnęła, aby obwiązać rzemieniem stopy, zauważył, że ma cudowne ciało - gładkie,idealnie sprężyste mięśnie, a jednak jej skóra poznaczona krzyżującymi się łatami przypominała taśmęceluloidową.- Co ci się stało? - Mówiłam już, żebyś nie zadawał pytań - mówiła nie podnosząc wzroku, i czuł emanującą z niej dziką,zwierzęcą siłę.Niebezpieczna.Bardzo niebezpieczna.Pozbawiona hamulców.- Zamierzasz biegać na zewnątrz - doszedł do wniosku.Rozglądał się wkoło, szukając jakiejś pomocy.Wkopule rozdzielczej nie było nikogo.- Trzymaj za mnie kciuki - odparła wstając [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl