[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może go jednak z własnego królestwa wygnał przesyt, który kona z nadmiaru dreszczów, znieczulony na dreszcze, a ta wędrówka w inne ziemie jest może wyprawą — już nie po złote runo lecz po to tylko, co nie jest nowe, lecz inne.Woń jednak, choćby najsubtelniejsza kwiatu, zerwanego na arkadyjskiej łące, nie upoi duszy, która po drodze swej znalazła już wszystko, i to także, co — do zawrotu upaja.Dość, że mistrz słowa, wielki piewca miłości pragnącej, olbrzymiej, nieokiełznanej, zwrócił się na swej drodze i ma iść tam»…gdzie piękność najwyższa wszechbytu króluje, gdzie łono błękitnych mórz niebu południa się oddaje, gdzie szczyty gór, w żarnem słońcu skąpane, obłoki pocałunkiem pieszczą…«a za nim powlokła się jak kometa wspaniałość jego pieśni.Pierwszym hymnem z tej wędrówki ma być »Odwieczna baśń«.»Odwieczna baśń« jest poematem… słonecznym.Nie mogę znaleźć innego nazwania dla tego ognistego pęku promieni, które przez kolorowe witraże okien wdarły się do ponurej świątyni Przybyszewskiego, pełnej pogrzebowej ciszy, zasnutej dymami kadzideł na cześć bóstwa, którego boskość w pysznej nagości.Jedna powódź światła, szalona kaskada padająca w załomy duszy, która przeżywała tragedye w mroku, w dzwoniącej ciszy, jakgdyby się obawiała szpiegów anielskich, wysłanych, aby usuwać kamienie z kamienistej drogi.Orgia blasku, chaos promieni, z którego, mocą twórczej ręki, ma się urodzić dusza słoneczna, nie mająca sobie równej.A w tym tumanie słonecznym, w którym się tęcze skłębiły, w którym słońce ciska w oczy pył złocisty, w którym się płomienie pożerają wzajemnie, jak gryzące się lwy płowe walczące o władztwo w pustyni słonecznej, w tym tumanie bajecznym odbywa się walka archanielska, walka dwu potęg, równie ogromnych, równie niezniszczalnych, równie płomiennych.Słoneczny król, pijany słońcem władca swej duszy, którego królowanie nie ma początku i końca, apostoł wielkiej tęsknoty, rzekł duszy, która jest miłością najczystszą:»W wiekuistości nowego Bytu zatęskniła moja dusza za tem, co Dziś zowią i zapragnęła wraz z tobą zapanować w tem Dziś.Nasze dusze królują w chwale ognia pierwotnego, z którego się wszystkie inne wyłoniły — ale tamte odbiegły w ciemnie, gdzie blask swój straciły, gdzie tarzają się w błocie, zapomniały o swej piękności — a my je z powrotem do ich ojczyzny sprowadzić mamy — w ogniu naszych oczyścić i stopić… To przeznaczenie naszego Dziś«.Więc chrystusowa sprawa i odkupicielska.Dusza wybrana, której imię jest Jeden, która ma w sobie początek i koniec, tęsknotę i jej wypełnienie, wolę i jej wykonanie, błądzenia i zawroty, która żyje wieczyście, (wieczyste bowiem jest Dobro) przystanęła na chwilę, mocą poety, mogącego stwarzać, przybrała ciało i rozpoczyna dzieło odkupienia, namowy do powrotu na słońce.A pomostem, który złączy dwa brzegi, mostem tęczowym, rzuconym nad przepaścią, którego jeden zrąb na słońcu, a na ziemi drugi, ma być — miłość, małżonka królewskiej duszy, urodzona z doskonałości.A zanim ten apostoł słoneczny wrósł w ziemię jak drzewo i zanim korzeniami »objął serce ziemi« miał małżonkę, którą pojął z woli tłumu i dla tłumu i był królem złym, mając u boku swej duszy fałsz i obłudę.Odrodził się w nieskończonej miłości, kiedy zmarła a on z miłością najczystszą.śluby zawarł.I dusze te: jego i małżonki nowej są duszą jedną, słoneczną, promienną na ziemi pełnej mroku.Wykopawszy »przepaść w ciągłości jedni«, królestwo chce założyć na ziemi, ukoronować miłość i królową ją uczynić, aby panowała ziemi.Chce potężną mocą dłoni zerwać płat nieba i niebo ziemi odsłonić; chce oślepłe i światła nieznające oczy, światłem napoić.Chce, naśladując rycerzy świętych, słońce rozpalić w tarczy i mocą słoneczną porazić fałsz i obłudę i podłość i nizkość i wszystko, co jest ziemi, nieprawego płodu słońca.Chce synów ziemi, płazy nieodrodne i ślepe, niewolne i marne, uczynić dziećmi słońca.Przychodzi z uśmiechem chrystusowym, z chrystusowem słowem na ustach, ręce gotując do błogosławieństwa.Błogosławieni nie znający słońca, albowiem słońce ujrzą.A druga połowa jego boskiej duszy, czuje trwogę, pełzającą jej ku piersi i nie chce królestwa na ziemi, lecz powrotu na brzeg drugi przez most z tęczy i blasku.Kto Chrystusem chce być, musi mieć wizyę krzyża, i kto Chrystusem chce być, nie może walczyć mieczem; niegodna Boga broń i nędzna, nie używa bowiem miecza, kto słońce w oczach nosi, a ręce ma miłościwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl