[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teoretycznie pistolet tej marki faszeruje zamknięte pomieszczenie taką ilością ołowiu, że starczyłoby dla uśmiercenia kilkudziesięciu terrorystów.Niestety, teoria była jedynym punktem oparcia dla ludzi Bowmana i innych członków grupy “Delta” z Fortu Bragg, ponieważ żaden z nich nie posiadał praktycznej wiedzy o taktyce terrorystów.Natomiast Annalise Shenker i jej kompani działali opierając się na długoletnim doświadczeniu.Zanim zgasły ostatnie granaty błyskowe, Shenker i inni strzelali już do wybranych celów, ściągając w dół podskakujące lufy swoich Ingramów.Komandos, który wskoczył za plecami Haasa i Shenker, dostał najgorzej, gdyż w jego kierunku mierzyli dwaj: Attendera i Mohamed Kawi.Ledwie dolna część jego ciała znalazła się w wybitym otworze okna, skoncentrowany ogień dwóch pistoletów maszynowych dosłownie odrzucił go na zewnątrz.Zarówno człowiek, do którego mierzyła Shenker, jak i jego kolega z okna za ambasadorem Klassenem zdołali wpaść do środka, lecz żaden z nich nie zdążył oddać nawet jednego strzału.Shenker, siekąc ogniem od prawej do lewej i w górę, trafiła swój cel jedenaście razy, zanim żołnierz upadł, Haas zaś - najlepszy strzelec w grupie - ześrodkował ogień na głowie kolejnego żołnierza.W osiemnaście sekund od chwili odpalenia ładunków okien­nych wnętrze wagonu panoramicznego zmieniło się w dymiące zgliszcza, a trzej komandosi z grupy “Delta” zostali zabici.Franchia - attache morski, Chilton - sekretarz Watykanu i Sanchez - argentyński minister obrony, na odgłos wybuchu rzucili się na ziemię, gdzie leżeli oślepieni i jęczący po eksplozji granatów, która wypełniła wnętrze duszącą mgłą.Coraz większa kałuża krwi dookoła nieruchomej głowy zachodnioniemieckiego ambasadora świadczyła, że albo już umarł, albo umierał.Annalise Shenker powoli wstała wciąż ściskając dłońmi pistolet i wymierzyła w nieruchome ciało komandosa, do którego przedtem strzelała.Zimny poranny wiatr wlatywał przez wybite okno wagonu i rozrzedzał gryzący dym.Odczekała pełne pół minuty, zanim się odezwała, wciąż ze wzrokiem utkwionym w leżącego obok człowieka.- Weźcie ich broń - powiedziała wreszcie.- Potem niech Sheila zatrzyma pociąg.Podeszła i trąciła zwłoki żołnierza.- Tego przywiążcie do drabinki na przedzie lokomotywy.Z rozpos­tartymi nogami i rękoma.I żeby miał głowę prosto.Chcę, żeby po naszym wjeździe do Montrealu telewizja zrobiła jak najlepsze ujęcie.Chcę, żeby jego przełożeni ujrzeli zapłatę za swój grzech.Część trzeciaSPOTKANIEByłbyś zdziwiony wiedząc, o czym się myśli, gdy coś takiego się dzieje.Mark zareagowal dużo szybciej niż ja, ściągając mnie z drogi latających odłamków tymi swoimi rękoma jak otwieracze do puszek.Pamiętam tylko, że myślałem: “Jak on, do diabla, dojdzie do łazienki?”Harry Maxwellw wywiadzie dla “Playboya”ROZDZIAŁ 8Poniedziałek, 27 czerwcaGodzina 12.30 czasu wschodniegoOdległość: 673 mile/1083 kmFrank Sagadore, o oczach przekrwionych ze zmęczenia, usiadł za stołem konferencyjnym, po którym, od jednego końca do drugiego, poniewierały się do połowy opróżnione kubki kawy, przepełnione popielniczki i kawałki papieru.Oprócz szefa ochrony było tam jeszcze czterech mężczyzn: Wesler z FBI, Walter Linberg, Mac Donovan, który przekazał swoją zmianę przy Głównej Tablicy Rozdzielczej innemu operatorowi, i John Boswell, naczelnik Penn Station.Wszyscy wyglądali na przemęczonych.- Jakie są ostatnie wiadomości z helikopterów nadzorujących? - spytał znużonym głosem Sagadore.- Niewesołe - odparł Wesler.Wstał i podszedł do schematu składu “Nocnej Sowy”, wykonanego przez Boswella i powieszonego na sztalu­dze.- Przynajmniej wiemy teraz na pewno, że rzeczywiście mają ładunki na drzwiach.Wygląda na to, że w pierwszym wagonie jest dziura na jakieś dziesięć-dwanaście stóp, wysadzony jest też cały tył wagonu bagażowego.Wybuch musiał uszkodzić część przewodów elektrycznych, bo obserwator z helikoptera powiedział, że w wagonie było ciemno.- A tył? - rzucił Sagadore.- Wyleciał w diabły - stwierdził Wesler.- Poszła połowa okien i było sporo dymu.Nie widzieli jednak wnętrza, więc nie wiemy, czy ktoś jest ranny.- Podali w poprzednim raporcie, że przywiązano kogoś do czoła lokomotywy - powiedział kwaśno Sagadore.- Prawdopodobnie ten człowiek nie żyje.Myślę, że możemy zakładać znaczne straty w ludziach, inspektorze Wesler.- Ja nic nie zakładam - odparł Wesler.- Czekam na jakąś wiadomość ze strony terrorystów.- Nie sądzę, żebyś ją otrzymał - zauważył Walter Linberg.- W każdym razie jeszcze nie teraz.- Dlaczego pan tak myśli? - zapytał Sagadore [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl