[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Sarn, zajêcy, odmiennych jednak niecood naszych europejskich - w ma³ej jednak bardzo kwocie-widzia³em.Krów i wo³Ã³w maj¹ dosta-tek i te chowaj¹ w oborach dla pracy rolnej i nabia³u.We³nê owiec, przedziwnie piêkn¹ i miêtk¹,dwa razy na rok strzyg¹; z tej - niewiasty robi¹ materie na odzie¿, ko³dry i materace.72Ma³¿eñstwa s¹ do¿ywotnie; o wielo¿eñstwie, ¿eby gdzie mog³o byæ, Xaoo tak dalece nie wie-rzy³, i¿ ledwo mog³em mu wyperswadowaæ, i¿ jest zaiste.Mniema³ wiêc, i¿ te pozwoleniejest wzajemne, tak co do wieloSci ¿on, jako i mê¿Ã³w; a gdy siê dowiedzia³, i¿ sami mê¿czyx-ni nadali sobie ten przywilej, gniewa³ siê na tak¹ niesprawiedliwoSæ.¯e zawi³oSci prawne i wykrêty jurystów nie maj¹ tam miejsca, pochodzi to z szczêSliwej nie-wiadomoSci tej nauki, która na dobro nasze - jak nam wierzyæ ka¿¹ - wymySlona, nada³aumiejêtnoSæ zat³umienia prawdy i usprawiedliwienia najwiêkszych wystêpków.73ROZDZIA£ PIÊTNASTYPrzechodz¹c siê raz sam jeden nad tym brzegiem morskim, gdziem po rozbiciu okrêtu moje-go by³ wyrzucony, zastanowi³em siê mySl¹ nad moim teraxniejszym stanem; pocz¹³em dalejrozwa¿aæ wszystkie ¿ycia mojego przypadki, niedoskonale jeszcze u siebie przeSwiadczony,czylim zyska³, czy straci³ na aktualnej mojej sytuacji.Gdy w zapalonej ¿ywymi obrazy imaginacji coraz siê insze mySli snu³y, pod brzegiem wisz¹-cej nad l¹dem ska³y postrzeg³em czêSæ znaczn¹ rozbitego okrêtu, któr¹ fale unosz¹c wbi³yw piasek brzegowy, a zwyczajny morski od.wrót zostawi³ naówczas osch³¹.Miejsce to by³ona ustroniu - nie obawiaj¹c siê wiêc, ¿eby mnie postrze¿ono, skoczy³em ku temu miejscu i po-zna³em, i¿ to by³a tylna czêSæ okrêtu, gdzie pospolicie bywa izdebka kapitañska i inne naj-szacowniejsze sk³ady.Z ciê¿koSci¹ przedar³em siê do tej izdebki i wielem w niej rzeczy znalaz³.Te, które wilgoæzepsuæ mog³a, zupe³nie ju¿ by³y zbutwia³e; inne, jako to pistolety, fuzje rdza okry³a, zdatnejednak byæ mog³y do u¿ycia.Nie mog³em napaSæ oczu tak niespodziewan¹ zdobycz¹.¯ebywiêc ukryæ przed obywatelami tamtejszymi korzySæ moj¹, poszed³em pod blisk¹ ska³ê i zna-laz³szy w miejscu nieznacznym spor¹ pieczarê, skrzêtnie tam zacz¹³em znosiæ ³upy moje.Ju¿em by³ prawie wszystkie zgromadzi³, gdy w jednym k¹cie izdebki kapitañskiej postrze-g³em nieznaczn¹ kryjówkê, której przykrycie odstawa³o trochê od reszty pod³ogi; zerwa-³em j¹ natychmiast i pierwszy raz od lat trzech blask z³ota w oczy moje uderzy³.Lubo ówkruszec na tamtym miejscu do niczego zdatnym byæ nie móg³, przecie¿ s³odki pamiêæ tego,do czego przedtem s³u¿y³, tak dalece roz¿arzy³a imaginacj¹ moj¹, i¿ nie mog³em siê wstrzy-maæ od naj¿ywszego radoSci uczucia.Pozna³em z cechy, i¿ te pieni¹dze by³y luidory fran-cuskie; przenios³em je spiesznie do pieczary; a ¿e ju¿ s³oñce sk³ania³o siê ku zachodowi,¿eby mieszkañcy nie domySlili siê o przyczynie spóxnienia mojego, uda³em siê jak naj-spieszniej do osady.Przez ca³¹ noc oka zmru¿yæ nie mog³em.Widz¹c siê byæ posesorem znacznego skarbu ¿a³owa-³em niezmiernie, i¿ zostawa³em w takim miejscu, w którym mi ¿adnej korzySci przynieSæ niemóg³.Stawia³em siê mySl¹ w ojczyxnie i natychmiast kupowa³em wsie, miasta, budowa³empa³ace, plantowa³em ogrody.By³em nieszczêSliwym wSród szczêScia mego, maj¹c, a u¿yæ niemog¹c tego, co mi jak na przekorê los, i w pieszczotach swoich fa³szywy, i zdradny, u¿yczy³.Skoro tylko nazajutrz s³oñce zesz³o, poszed³em do mego gospodarza, a zmySliwszy ciê¿ki bólg³owy opowiedzia³em, i¿ dzieñ ca³y strawiê na chodzeniu dla nabycia si³ przy diecie i egzer-cytacji.Chêtnie zezwoli³; ja zaS wzi¹wszy z sob¹ nieco pokarmu, chy¿ej ni¿ strza³a pobie-g³em do moich ³upów.Nim jednak przysz³o egzaminowaæ to, com ukry³ w pieczarze, zoba-czywszy wprzód, ¿e rzeczy nie by³y tkniête, puSci³em siê znowu na now¹ zdobycz, a szuka-j¹c po wszystkich k¹tach owej sztuki okrêtu, zdoby³em zostawion¹ w jednym k¹cie pakê; tê74odbiwszy znalaz³em ksi¹g wiele, niezupe³nie jeszcze przemok³ych i zbutwia³ych.Dosta³o misiê jeszcze znalexæ bary³kê prochu i worek kul i Srutu.Znios³em te drogie sprzêty do mojej pieczary, a gdym siê raz jeszcze zapuSci³ ponad brzeg,patrz¹c, je¿eli kogo z mieszkañców mnie szpieguj¹cego nie obaczê, postrzeg³em o kilka sta-jañ stoj¹c¹ przy brzegu ³Ã³dx, zapewne od owego okrêtu.Poszed³em ku niej, nic nie znala-z³em prócz dwóch wiose³; zaprowadzi³em j¹ natychmiast w bliskie ujScie rzeczki do morzawpadaj¹cej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|