[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Maisie zwilżyła wargi. Gehenna leży poza zasięgiem granicy.Nie oddziela jej od fizycznego wymiaru nawetgrubość włosa, ale to nie jest miejsce.Gehenna to maszyna, elektrownia.To starożytni jąstworzyli.Przedtem, gdy ktoś umierał, jego duch mógł swobodnie wrócić tam, skąd pochodził.Starożytni zdali sobie sprawę, że gdyby mogli uwięzić te dusze, mogliby też zamienić jew energię.Jeśli w przypadku magii moc krwi jest jak olej napędowy, to magię duszy, magięGehenny, można porównać do energii jądrowej.Nasz świat nie jest jedynym, który zasilaGehennę, istnieje jeszcze wiele innych.Nasze dusze, i dusze milionów innych wrażliwychistot, dostarczają mocy służącej starożytnym w praktykowaniu ich magii. Jeśli to prawda, jeśli Gehenna stanowi pewnego rodzaju dynamo, to dlaczego mamamiałaby zostać tam uwięziona?Spojrzenie szczerych oczu Ellen przesunęło się z twarzy mojej siostry na mojąi zrozumiałam, że pyta mnie w ten sposób, czy w to wszystko wierzę.Odpowiedziałam lekkimwzruszeniem ramion.Rozum podpowiadał mi, że ta opowieść jest zbyt naciągana, ale czułam,że jest aż nazbyt prawdziwa. Gdy człowiek umiera, drgania jego duszy przyspieszają, tak jak silnik samolotu przedstartem.Jeśli częstotliwość tych drgań nie będzie wystarczająco wysoka, dusza nie da rady sięruszyć.To dla tych uwięzionych dusz starożytni zbudowali Gehennę.Jest żarłoczna.Wszyscyczujemy jej przyciąganie.Ludzie się zastanawiają, dlaczego Savannah wyłapuje tyle duchów.To proste.Podobnie jak granica w naszym świecie kotwiczona jest przez wiedzmy, to Gehennakotwiczona jest przez konkretne miejsca.Savannah jest jednym z nich.Nawet jeśli Gehennanie złapie jakiejś duszy, to może tłumić jej drgania, uniemożliwiając osiągnięcieczęstotliwości potrzebnej do opuszczenia naszego wymiaru. Co zatrzymuje dusze przed ucieczką? Od siedzenia na otomanie zaczynały mnie jużboleć plecy, odchyliłam się więc i oparłam na łokciach, żeby je odciążyć. Poczucie winy.Dusze kończą w Gehennie nie za uczynki, które ich właściciele popełniliw życiu, ale ze wstydu za swoje decyzje, za pomyłki. Podniosła na mnie wzrok. Ci ludziew większości nie są zli.Nie są nawet zepsuci.Jak na przykład facet, który spędził w Gehenniecałe lata, bo czuł się winny, że zamiast poddać swojego psa bolesnej operacji oferującejniewielką szansę wyleczenia, wolał go uśpić.Duch psa czekał na niego tuż za bramą Gehenny,aż w końcu się zmęczył i wszedł tam, by go wyciągnąć.Abby uniosła ręce. Czekaj.A gdzie idą duchy, które nie mają poczucia winy?Maisie pokręciła głową i wzruszyła ramionami. Nie wiem.Nie sądzę, żeby ktokolwiek to wiedział.Ale na pewno nie do Gehenny.Spuściła wzrok i przygryzła wargę, ważąc słowa. Zbrodnie uwięzionych tam dusz mogą byćprawdziwe albo wymyślone, ale Gehenna jest pełna takich ludzi jak my.Jak babcia.Jak ty.Spojrzała na Ellen, która westchnęła i odwróciła wzrok.Wiedzieliśmy, jak bardzo czuje sięwinna, że nie uratowała Paula. Jak Oliver, który niezależnie od tego, co teraz mówi, wciążnosi w sobie wstyd za to, co stało się Grace. Zwróciła się do mnie. Jak Peter, który gdzieśw głębi serca wie, że cię zgwałcił.Niemalże podskoczyłam na kanapie. Peter mnie nie zgwałcił. Rzucił na ciebie zaklęcie, magiczną tabletkę gwałtu, po czym wziął cię do łóżka.Możeszsobie racjonalizować to, co zrobił, ale ja dostrzegam w nim głęboki wstyd, nawet jeśli ty tegonie widzisz.Podniosłam się i podeszłam do okna.Spojrzałam na ogród.Nigdy nie patrzyłam na to w tensposób.Ale dziś nie był ku temu odpowiedni moment.Nie mogłam pozwolić sobie naanalizowanie uczuć, które wzbudziły słowa Maisie.Odsunęłam je od siebie, by przyjrzeć imsię innego dnia.W końcu to tylko jedna rzecz więcej w kolejce do przepracowania.Wpatrywałam się w zieleń za oknem. Ten pies to tylko słodka historyjka, czy sposób, żeby wyciągnąć stamtąd mamę? dobiegłmnie spokojny głos Iris, który zmusił mnie do obejrzenia się na ciotkę.Czułam na sobie wzrok Maisie.Myśli mojej siostry zdradzały żal, że powiedziałao Peterze o kilka słów za dużo.Ciche przeprosiny spowodowały, że automatycznie sięrozluzniłam.Wypuściłam wstrzymywane od kilku chwil powietrze. Niektóre dusze w końcu same wyzbywają się bólu i znajdują drogę ucieczki. Maisieznów skupiła uwagę na ciotce. Inni pozostają w pułapce.Te demoniczne twarze, którewidziałyście, tak naprawdę nie należą do demonów.To ludzie, którzy za długo byliw Gehennie.Ona ich tak zmieniła.Wycisnęła z nich ostatnie krople człowieczeństwa.Są takmroczni, tak zli, że czasem przedostają się do naszej rzeczywistości, by przekonywać innychdo czynów, które zaprowadzą ich do Gehenny. Maisie zadrżała. Ty ich widzisz zwróciłasię do Abby. Te cienie ludzi śmigające gdzieś w twoim polu widzenia.Chcą twojegoświatła. Abigail poprawiła się w fotelu, mocniej otulając się szlafrokiem. Co z twoją babką?Maisie skinęła głową. Obawiam się, że jedynym sposobem, by wyciągnąć stamtąd babcię, jest pójść po nią. Jak? Ellen stężała i nachyliła się w kierunku Maisie. Dostanie się do Gehenny jest proste.Wystarczy umrzeć. Moja siostra zamilkła,czekając, aż to do nas dotrze. To da się zrobić stwierdziła Iris. Możemy zatrzymać moje serce i pójdę tam.Spojrzała na Ellen. Gdy tylko się wydostaniemy, przywrócisz mnie do życia.Ellen zmarszczyła czoło. Nie.To zbyt ryzykowne.Nie zaryzykuję, że cię stracę.Nawet dla mamy.Iris wstała, przeszła przez pokój i przyklęknęła przed siostrą. Musimy to zrobić.Nie mogłabym żyć ze świadomością, że nic nie zrobiłam. Chwyciłasiostrę za ramiona. Pobyt w Gehennie na pewno mnie nie ominie, jeśli nie spróbujemy. Czy jest ktoś, kto nie ma żadnego poczucia winy? Abby wypowiedziała na głos pytanie,które chodziło mi po głowie. Tylko dzieci i socjopaci, a oni raczej nie będą chcieli nampomóc. To prawda. Iris wyglądała na pokonaną. Każdy, kto żyje wystarczająco długo, ma cośna sumieniu, nieważne, jak bardzo stara się być w porządku.Każdy, kto żyje wystarczająco długo& Nie mogłam wyrzucić z myśli tych słów.Znałamkogoś, kto nie był w stanie wywoływać bólu.Kto był naprawdę niewinny.I był na tym świeciedopiero od kilku miesięcy. Wezwijmy Rivkah.Emmet powinien wrócić do Savannah.Do domu.SMY Twoi dziadkowie nigdy tak naprawdę nie byli małżeństwem.Wielka sprawa.To niezmienia tego, kim ty jesteś. Peter przytulił mnie mocno.To była wielka sprawa.Zwłaszcza dla Iris.Zawsze była bardzo dumna z historii naszejrodziny, z naszego drzewa genealogicznego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|