[ Pobierz całość w formacie PDF ] .%7łycie to pożądanie.Cała reszta to tylko szczegół - migotało z krzykliwegoneonu.Pomyślał, że to miasto można by dokładnie zdefiniować tym tekstem z neonu.Tutaj faktycznie ludzie przyjeżdżają, aby chociaż przez kilka dni zająć się swoimpożądaniem.Nawet gdy tego sobie wprost tak do końca nie uświadamiają.Cała reszta to szczegół - pomyślał, uśmiechając się do siebie.Do hotelu wracał radosny i podniecony.Wyszedł około pierwszej zklimatyzowanego bluesowego klubu Razoo na rogu Bourbone i Vanessa i wpadłprosto w parną, duszącą noc w Nowym Orleanie.Było, mimo nocy, około 30 stopniciepła przy wilgotności powietrza sięgającej 93 procent.Ulica tętniła życiem.Kolorowy tłum turystów przekrzykujących się we wszystkich możliwych językachsunął jak procesja Bourbone Street, zatrzymując się przy wejściach do klubów irestauracji, przez których drzwi wydobywała się muzyka.Zwiat się zmienia, ale na szczęście nie Bourbone Street.Niezmiennie taksamo zwariowana - pomyślał.Pewnie dlatego zawsze tylu tu ludzi.Przeszedł dwie przecznice, skręcił w Conti Street i znalazł się na DauphineStreet.Wkrótce stał przed hotelem, dwukondygnacyjnym budynkiem w kolonialnymstylu porośniętym winoroślą i ozdobionym kilkoma wielkimi amerykańskimi flagami,które oświetlał reflektor ustawiony na tarasie domu po drugiej stronie ulicy.Gwiazdyna flagach migotały niebieskimi żaróweczkami.Uśmiechnął się do siebie, myśląc poraz kolejny, że Amerykanie są czasami tak zabawni i rozbrajająco kiczowaci w swoimpatriotyzmie.Minął recepcję w klimatyzowanym holu, wziął klucz od zaspanego portiera i234Janusz L.Wiśniewski Samotność w siecijuż chciał iść do pokoju, gdy nagle usłyszał muzykę dobiegającą z patio wpołudniowej części hotelu.Przez chwilę wahał się, czy tam pójść.Wcześnie ranoleciał do Nowego Jorku.Wyobrażał sobie to cierpienie, gdy zadzwoni budzik.Mimoto pomyślał, że pójdzie na najbardziej już dzisiaj ostatniego drinka i wysłucha tegobluesa.Tylko na chwilę.Zawrócił w połowie piętra i poszedł na patio.Było to typowe podwórze bogatszych kolonialnych domów w DzielnicyFrancuskiej, z małą kamienną fontanną pośrodku eliptycznego basenu pokrytegogęsto białymi liliami, które mogły wyrosnąć tak ogromne tylko w tym klimacie.Podścianą budynku stał niewielki bar, oświetlony tylko lampami imitującymi świece, awokół niego kilka stolików z okrągłymi blatami z białego marmuru i niewielkiemetalowe krzesełka z fantazyjnie wygiętymi oparciami.Rozłożysta palma swojąkoroną zasłaniała lampę mającą oświetlić mały parkiet taneczny znajdujący się zafontanną.Po stronie baru stał biały fortepian.Młody Murzyn w czarnym smokingu ibiałej koszuli ozdobionej czarną muchą akompaniował starszej grubej Murzynceubranej w błyszczącą suknię do ziemi.Mimo ciemności miała ogromne słoneczneokulary.Zpiewała bluesa.Obok fortepianu znajdowały się bębny perkusji, przy których nikt nie siedział,ale tuż obok na fotelu z nieskazitelnie białej skóry siedział młody biały mężczyzna,który trzymał gitarę na kolanach i popijał drinka.Nad patio kończył się bluesowy standard Bring it home to me".Na chwilęzapadła cisza.Jakub podszedł do baru, zamówił whisky z wodą sodową i lodem iusiadł przy stoliku stojącym najbliżej fortepianu.Nagle gitarzysta wstał, dał znakwokalistce, która wyjęła mikrofon ze stojaka.Zaczął grać.Jakub od razu poznał, coto jest.Zdał sobie nagle sprawę, że dotąd słyszał to wyłącznie w wykonaniuwokalistów, a teraz, w wykonaniu tej Murzynki, było to niesamowite.Zupełnie inne,porywające.Sączył powoli whisky, słuchał i mimowolnie zaczął poruszać się w rytmmuzyki.Nagle na ten mały parkiet wyszła biała dziewczyna w brązowej spódnicy doziemi i czarnej bluzce niezakrywającej brzucha.Miała czarne buty na wysokimobcasie, czarne włosy do ramion.W lewej dłoni trzymała dużą kryształową szklankęwypełnioną do połowy.Zauważył ją już wcześniej, kiedy zamawiał drinka przy barze.Zwróciła jegouwagę alabastrową bielą zupełnie nieopalonej skóry na brzuchu i twarzy oraz235Janusz L.Wiśniewski Samotność w sieciogromnymi wargami, odcinającymi się czerwienią od twarzy.Siedziała zamyślona,nic nie mówiąc, przy sąsiednim stoliku w towarzystwie ubranego mimo upału w szarygarnitur młodego mężczyzny z telefonem komórkowym w dłoni.Zajmowali stolik ra-zem z inną parą.Ta druga dziewczyna miała spadające na ramiona blond włosy zkosmykami splecionymi kolorowymi włóczkami.Była ubrana w krótkie spodnie, któreodsłaniały niesamowicie długie, opalone nogi.Czarny podkoszulek na wąskichtasiemkach, napięty przez jej duże piersi, kończył się wysoko nad pępkiem.Jejpartner był wysokim, szczupłym szatynem ubranym w sportowy biały podkoszulekodsłaniający imponujące mięśnie i niebiesko-czerwony tatuaż na prawym ramieniu.Trzymali się za ręce, szeptali coś sobie do ucha i co rusz wybuchali śmiechem.Wyglądali na Europejczyków; widać było, że ta czwórka jest razem.Dziewczyna na parkiecie zaczęła powoli się poruszać.Miała zamknięte oczy icały czas trzymała szklankę. Rock me baby, rock me all night long."Blues stawał się coraz bardziej rytmiczny.Nagle podeszła do Jakuba,spojrzała mu w oczy, uśmiechnęła się i nie pytając o przyzwolenie, postawiła swojąszklankę obok jego szklanki, lekko przy tym dotykając palcami nadgarstka jego lewejręki.Wróciła na parkiet. Rock me baby, and I want you to rock me słów, I want you to rock me baby tillI want no more."Jej biodra unosiły się, opadały, krążyły i falowały.Czasami wzmacniała ichruchy, opuszczając na nie dłonie i wypychając do przodu.Otwierała przy tym lekkousta i wysuwała delikatnie język. Rock me baby, like you roli the wagon wheel, I want you to rock me, baby,you don't know how it makes me feel."Znów zbliżyła się do jego stolika, stanęła dokładnie naprzeciwko.Nie ruszającsię z miejsca, rytmicznie poruszała tylko biodrami.Prawą dłoń położyła na swojejlewej piersi, tak jak amerykańscy marines, gdy słuchają hymnu, a palce lewejpodniosła do warg.Widział wyraznie, jak serdeczny palec powoli wsuwa się i wysuwaz ust.Nagle poczuł się zawstydzony i odruchowo uciekł wzrokiem w bok.Zauważył,że blondynka przesiadła się na kolana wytatuowanego partnera; oboje poruszali sięw takt muzyki.Ona rozłożyła długie nogi, opuściła je wzdłuż jego i tarła gopośladkami, tańcząc z nim na siedząco bluesa.On obejmował ją na wysokości, gdzie236Janusz L.Wiśniewski Samotność w siecikończył się krótki podkoszulek, dotykając krawędziami dłoni jej nagich piersi, wystają-cych wyraznie spod podkoszulka.Tylko mężczyzna w szarym garniturze nie zwracałna nikogo innego uwagi, zajęty rozmową. Want you to rock me baby till I want no more."Patrzył na tę tańczącą dziewczynę zafascynowany.Nie przypuszczał, żemożna tak pięknie zatańczyć bluesa.Rozejrzał się dookoła.Wszyscy patrzyli na nią.Z równą ciekawością i podziwem kobiety i mężczyzni.Kobiety z reguły nienawidzą tych, które tanią i prostacką seksualnościąprzyciągają uwagę mężczyzn.Sądzą, że ta taniość i prostactwo prowadzą do inflacjitego wspólnego dla wszystkich kobiet argumentu w relacjach z mężczyznami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|