[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapytałabym o to Edka zwyczajnie w Warszawie, ale zdążył wyjechać, więc zamierzałam zapytać go tutaj.A tutaj chała.W związku z tym nie wiem, czy Edek jeździł furgonetką od węgla ze zwyczajnym, porządnym człowiekiem, czy z międzynarodowym aferzystą.- I co, jakby ci powiedział nazwisko, to już byś wiedziała? Międzynarodowi aferzyści są zarejestrowani?- Niektórzy o nich coś wiedzą - powiedziałam dość niejasno, przysuwając sobie popielniczkę.Alicja przyglądała mi się bystro.- Słuchaj no - powiedziała nagle.- W kim ty się zakochałaś?- W blondynie mego życia, bo co?- Bo jak cię znam.- Ty nie bądź taka mądra - powiedziałam stanowczo.- Skojarzenia masz, nie powiem, nawet dosyć prawidłowe.Ale wyraźnie mówiłam, że tu chodzi o prywatne zainteresowania, nie zaś urzędowe.Nie zjeżdżaj z tematu.Czarny facet był w Warszawie i czarny facet jest tu.Alicja przysunęła sobie popielniczkę.- Na świecie jest dużo czarnych facetów.Skąd ci przyszło do głowy, że to może być ten sam?Zawahałam się, przysunęłam sobie popielniczkę i zdecydowałam się wtajemniczyć ją w resztę swoich spostrzeżeń.W końcu jednak Ewa zełgała, wbrew zapewnieniom spotkała się z facetem.Skoro zełgała w tej kwestii, mogła zełgać i w innych i z owym osobnikiem mogła ją łączyć nie miłość, lecz zbrodnia.Jedno drugiego, co prawda, nie wyklucza, ale uznając słuszność zachowania sekretu w sprawie romansu, nie będę przecież dochowywała wiary morderczyni!Alicja zdenerwowała się moimi informacjami do tego stopnia, że aż poczuła się głodna.Podziałało to zaraźliwie, za jej przykładem też poczułam się głodna.Obejrzałam się na banany na stole przed kanapą, ale banany, jak było do przewidzenia, zdążyły już zniknąć.- Nie wyobrażam sobie Ewy w roli zbrodniarki - powiedziała Alicja z niechęcią.- Ale jeżeli rzeczywiście ona spotyka się z tym facetem.Jeżeli ten facet spotykał się z Edkiem.A Edek zaczął wykrzykiwać, że chce coś powiedzieć, to czy ja wiem.?Uważasz, że naprawdę mogła wpaść w taką panikę, żeby zamordować tyle osób?- Po pierwsze nie tyle, a jedną, Edka.Reszta poszła już siłą rozpędu, to znaczy po Edku musiała zamordować ciebie, ale ty się zachowujesz, jak nie powiem co, i uporczywie uchodzisz z życiem.A po drugie, to czy ja wiem? Nie wiadomo, kto to jest ten facet.Może jednak aferzysta, może ją szantażuje? A ona ma tu ułożone życie, dom, Roja, dzieci.- Jedno dziecko - poprawiła Alicja.- I to nie Roja, a jej pierwszego męża.Jeśli ją szantażuje, to powinna zabić jego, a nie Edka.- Na logikę rzecz biorąc, owszem.Ale możliwe, że go kocha i nie jest w stanie go zabić.- A poza tym to bzdura.Wiadomo, że Roj ją kocha i wszystko jej przebaczy.- Wcale nie wiem - powiedziałam z niejakim roztargnieniem, bo coś mi się jeszcze plątało po głowie.Wstałam z krzesła, zajrzałam do lodówki i stwierdziłam, że nie ma już mleka.- Wcale nie wiem.Czekaj, co to ja chciałam powiedzieć.Aha, coś mi tu nie pasuje do tych wszystkich miłości.- Co mianowicie?- Edek wrzeszczał, że ty się narażasz.Nie słyszałaś? Pytał, dlaczego się narażasz i przyjmujesz takie osoby.Można przyjąć, że mianem takiej osoby określał Ewę, ale co to ma wspólnego z narażaniem się? Jak się niby narażasz? Na co? Na to, że Roj cię zelży?- Właśnie nie wiem - powiedziała Alicja i zamyśliła się.- Może jednak coś jest w tym szantażu? Może to rzeczywiście aferzysta? Miłość, szantaż.Czy ja wiem, ludzie mają takie głupie pomysły.Zamyśliłam się również nad pustym kartonem po mleku.Jeżeli Ewa kocha czarnego faceta, a Roj kocha Ewę i wszystko jej przebaczy.? Może za dużo jej przebaczy? Może ona wcale nie chciałaby, żeby tak przebaczał, tylko przeciwnie, zrobił piekło, scenę zazdrości, wykopał rywala.Może ona nie chce kochać tego faceta, woli Roja, męczy się, a ryki Edka rozgłosiłyby tajemnicę, Roj dowiedziałby się, zaczął przebaczać.Ewentualnie uparłby się, że się usunie, a ona zostałaby na pastwę nie chcianych uczuć.- Nie wierzę w takie uczucia, dla których się popełnia morderstwa - powiedziała Alicja gniewnie.- Zawracanie głowy! To było dobre w zeszłym wieku!- W kwestii uczuć od tysiącleci nic się nie zmieniło - odparłam niechętnie.- Ty zawsze byłaś taka nieludzko zracjonalizowana.Nie masz emocjonalnego podejścia do płci.A Ewa ma.Ja też mam.Nie jestem pewna, ale możliwe, że też mogłabym na tym tle kogoś zabić.- To sobie zabij i nie mów idiotyzmów! Głodna jestem! Narażam się, bo przyjmuję jakieś osoby, co za kretyństwo! Chyba że ten facet to jest rzeczywiście jakieś podejrzane indywiduum, Edkowi się pomyliło po pijanemu i uważał, że skoro facet, to i Ewa.W oczach Ewy na widok faceta pojawił się popłoch.Nie chciała go widzieć albo może tylko nie chciała, żebym ja go zobaczyła.Za wszelką cenę chciała utrzymać tajemnicę.Usiłowałam wyobrazić ją sobie, jak drętwieje z przerażenia, słysząc krzyki pijanego Edka, jak popada w rozpacz z lęku, że wszystko się wykryło, jak oszalała ze strachu i zde­nerwowania, nie widząc innego sposobu uciszenia go, chwyta sztylet.Skąd, u diabła, bierze sztylet.? Nie wiedząc niemal, co czyni, wbija mu ten sztylet w plecy, jak potem dowiaduje się, że został list, który może ją zdradzić, i została Alicja, która w każdej chwili może dowiedzieć się wszystkiego.Wie, że Alicja ją lubi, nawet bardzo lubi, ale co z tego, nie przebaczy jej śmierci Edka, nie będzie chronić zbrodniarki.- Na litość boską, czy ta ciotka umarła tam, czy co? - powiedziała nagle Alicja w zdenerwowaniu i podniosła się od stołu.- Ile czasu można spać?! Umrę z głodu!- Obudź ją - poradziłam bez przekonania, gwałtownie oderwana od widoku Ewy-zbrodniarki.- Jest jedenasta, chyba możesz sobie na to pozwolić? Albo może ona już dawno nie śpi i tylko przez skromność nie wychodzi z pokoju?- Zwariowałaś? Jaką skromność?!- Zwracam ci poza tym uwagę, że zbankrutujesz - ciągnęłam, wracając do aktualnej rzeczywistości.- Reszta osób też jest głodna, nic nie mówią, ale zeżarli już wszystkie banany i wychlali mleko.I wykończyli ten ser, który był w szufladzie.- To i tak był ten gorszy, z Irmy - wyznała Alicja.- Chwała Bogu, że go wykończyli, bo już się trochę zestarzał.No, zaryzykuję.Podniosła rękę, żeby zapukać do drzwi, zatrzymała się, przyłożyła ucho, przez chwilę słuchała i znów podniosła rękę.Po czym znów się zawahała.- Jak ja mam do niej mówić, do diabła? - powiedziała z nagłą irytacją.- Jestem z nią na pani czy na ty? Miałam nadzieję, że dzisiaj pierwsza coś powie!- Może powie.Zacznij od „dzień dobry”.- Czekaj, zajrzę może przez okno?- Wcale nie wiem, czy uprzejmiej jest budzić starszą osobę, wtykając jej znienacka łeb przez okno, czy pukać zwyczajnie do drzwi.Ona może mieć uraz na tle włamywaczy i dostanie palpitacji serca.- Tu nie mają urazów na tle włamywaczy - mruknęła Alicja.Westchnęła ciężko, znów podniosła rękę, zawahała się i wreszcie zapukała.Odpowiedzi nie było.Alicja zapukała ponownie nieco głośniej.Bez rezultatu.Zapukała trzeci raz z natęże­niem, od którego budynek zadrżałby w posadach, gdyby był odrobinę mniej porządnie wykonany.Przyglądałam się temu z zainteresowaniem.- Może jest głucha? - powiedziałam.- Nie zauważyłaś tego wczoraj? A może już dawno wyszła z domu i poszła do kościoła?- Głupia jesteś, do jakiego kościoła?!- Protestanckiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl