[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale dlaczego, Anno? - jęknąłem.No i po jaką cholerą ja jęczałem?Cofnąłem jak, zastępując go zdrowym, twardym oburzeniem: - Co to zagadanie?Cisnąłem maskotka do pudła.- Już ci tłumaczyłam Tomaszu - w Galen mogą mieszkać wyłącznie ludzieojca.Ty teraz możesz tu zostać, ale Saxony nie.Ona jest obca.186 Jonathan Carroll - Kraina ChichówPalnąłem się teatralnie w czoło i spróbowałem obrócić sprawę w żart.- Nie wygłupiaj się, Anno, przemawiasz do mnie jak Bette Davis w "Cichojuż, cicho, słodka Chalotte".- Przeszedłem na akcent głupawej damulki zPołudnia: - Bardzo mi przykro, Gilbercie, ale Jeanette będzie musiała odejść -roześmiałem się ponownie i zrobiłem głupią minę.Anna w odpowiedziuśmiechnęła się słodko.- Nie wygłupiaj się, Anno! Nie opowiadaj głupstw! To żarty, przyznaj się,prawda? Prawda? Po co to głupie gadanie? Co ci za różnica, czy ona tu jest,czy jej nie ma? Nic jej nie mówiłem, zapewniam cię.Anna odłożyła malowankado pudła i wstała.Zamknęła karton i zapieczętowała go brązową taśmąklejącą, którą przyniosła z góry Zaczęła spokojnie popychać pudło nogą zpowrotem do kąta, ale złapałem ją za przegub ręki i zmusiłem, żeby na mniespojrzała.- Dlaczego?- Dobrze wiesz, dlaczego, Tomaszu.Takie pytania to strata czasu.Poczułem ten sam gniew, którym poraziła wtedy w lesie Ryszarda Lee.W dziesięć minut pózniej doziębiła atmosfera do reszty, oświadczając mi, żemuszę już iść, bo ona ma się spotkać z Ryszardem.Ledwo wróciłem do domu, odbyła się karczemna awantura z Saxony.Poszło o jakiś drobiazg, który miałem dla niej załatwić, ale zapomniałem.Jednak furia, która buchnęła z nas obojga, miała swoje zródła w tym, co takdługo tłumiliśmy.Po kilku minutach Saxony była czerwona jak burak, a jazłapałem się na tym, że zaciskam i rozluzniam pięści, jak zdesperowanymałżonek w komedii sytuacyjnej.- Ciągle ci to powtarzam, Tomaszu - jeżeli jest ci tutaj tak zle, to czemusobie po prostu nie pójdziesz?- Saxony, nie mogłabyś trochę spuścić z tonu? Nie mówiłem przecież.- Owszem, mówiłeś.Skoro tam jest tak świetnie, to idz tam! Myślisz, że jasię zachwycam twoim bieganiem na paluszkach od niej do mnie i z powrotem?Spróbowałem zgromić ją spojrzeniem, ale nie był to najlepszy moment nakto - dłużej - wytrzyma.Odwróciłem wzrok i dopiero po chwili znów spojrzałemna Saxony.Dalej się dąsała.- Czego ty chcesz ode mnie, Sax?- Przestań mi wreszcie zadawać to pytanie! Udajesz bezradnego.Chcesz,żebym ja za ciebie odpowiedziała, ale ja tego nie zrobię! Chcesz, żebym cię187 Jonathan Carroll - Kraina Chichówstąd wyrzuciła albo zażądała, żebyś ją rzucił i był tylko ze mną.Ale ja tego niezrobię Tomaszu.To ty jesteś wszystkiemu winien.Ty tego chciałeś, więc terazmusisz sam postanowić, co z tym zrobić.Kocham cię i dobrze o tym wiesz.Ale już niedługo będę w stanie znosić tę sytuacje.Uważam, że powinieneś jaknajszybciej podjąć jakąś decyzje - skończyła niemal szeptem, musiałem sięnachylić, żeby wychwycić jej ostatnie słowa.Następne za to biły jak eksplozja,aż odskoczyłem: - Jaki ty jesteś głupi, Tomaszu! Chwilami miałabym ochotacię udusic! Naprawdę jesteś taki głupi? Nie rozumiesz, jak wspaniale mogłobybyć nam razem? Skończyłbyś te książka, wyjechalibyśmy stąd i przeżyli storóinych cudownych żywotów.Nie widzisz, co Anna z tobą robi? Zciąga cię nakolana przed makabrycznym ołtarzykiem ku czci własnego ojca.- Zaraz, zaraz, Saxony, przecież i ty podobno jesteś wielbicielką Fran.- Wiem, wiem, ja też.Ale ja już mam dosyć Marshalla France'a, Tomaszu.Nie chce się kochać ani z książką, ani z marionetką.Chce się kochać z tobą.Możemy robić wszystko, bo wszystko ma swój czas, ale reszta tego czasu jestdla nas.Czekaj ! Poczekaj tu chwile! - Wstała z fotela i pokuśtykała do kuchni.Po chwili wróciła z kilkoma marionetkami w ramionach.- Widzisz? Wiesz, poco je zrobiłam? %7łeby nie myśleć.Oto cała prawda.Pomyśl, jakie to żałosne,że całymi popołudniami siedzę i dłubie w drewnie, tylko po to, żeby jaknajmniej myśleć, gdzie ty akurat jesteś i co robisz.Kiedy jechaliśmy w testrona, do Galen, po raz pierwszy w życiu nie co dzień zajmowałam się pracą.I to było cudowne! Lalki mnie nie obchodziły, za dużo działo się z tobą.Wiem,jak ta książka jest dla ciebie ważna.Wiem, jakie to ważne, żebyś ją skończył.- Nie bardzo cię rozumiem, Sax.- Okej, przepraszam.Pamiętasz pierwszy dzień, kiedy tu przyjechaliśmy?Ten rożen na wolnym powietrzu?Zagryzłem górną warga i kiwnąłem głową.- Pamiętasz, że ledwo otworzyłam usta do Gąseczki, zaraz powiedziałam jejo książce?- Pamiętam, jeszcze jak! Myślałem, że cię zamorduję.Dlaczego to zrobiłaś?Przecież się umawialiśmy.Odłożyła marionetki na kanapę i obiema rękami przejechała po włosach.Dopiero ten gest uświadomił mi, jak bardzo jej włosy urosły.I nigdy jej niemówiłem, jakie są ładne.- Słyszałeś coś o kobiecej intuicji? Nie rób głupich min, Tomaszu, toprawda.Coś takiego istnieje.Dodatkowy zmysł, albo co.Pamiętasz, mówiłamci, że wiedziałam, kiedy zacząłeś sypiać z Anną.Zresztą nieważne, mniesz miwierzyć lub nie, ale od chwili przybycia tutaj czułam, że jeżeli wezmiesz się za188 Jonathan Carroll - Kraina Chichówtę książkę, to między nami coś się popsuje.Robiłam co mogłam, żeby nasstąd wyrzucili jeszcze tego samego dnia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl