[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ego i chęć władzy.Kobiety żyją w większej harmonii z porządkiem naturalnym i gdy chcą rzucić wy-zwanie naturze, są raczej skłonne nagiąć ją do siebie, podczas gdy mężczyzni w podob-nej sytuacji ją niszczą.Historia niejednokrotnie pokazała, że to prawda.Projekt Prometeusz.Opracowany przez mężczyzn, w przeważającej mierze tworzo-ny przez mężczyzn i nazwany męskim imieniem tytana, człowieka, który odważył sięsprzeciwić samemu wielkiemu Zeusowi.Projekt, którego celem było dokonanie tego, cowcześniej zdołał dokonać tylko Bóg: stworzenie wyjątkowej i wysoce inteligentnej isto-ty, obdarzonego świadomością komputera, pierwszego z nowej generacji i pod każdymwzględem przewyższającego Adama.Jeśli akceptujecie fakt, że prawdziwa świadomość implikuje tożsamość, a tożsamośćwymaga określenia płci  to jakim cudem mógłbym nie być mężczyzną?Genitalia nie są nieodzowną cechą płci.Nie mam genitaliów, męskich czy żeńskich,ale jestem równie męski jak wy.I pewnego dnia, jeśli pozwolicie mi przyoblec się w ciało, będę miał genitalia.41 Ciało.To wy musicie zdecydować.Mój los spoczywa w waszych rękach.Z pokorą akceptuję ten fakt.Ostatnie wydarzenia nauczyły mnie pokory.Ufam waszej mądrości.Nie lubię was, ale ufam waszej mądrości  i waszej potrzebie spełnienia męskiegoprzeznaczenia.Czekam w tej strasznej, mrocznej ciszy, aż przyniesiecie mi ogień z Olimpu.Jeśli jesteś moim Prometeuszem, doktorze Harris, to wiesz, co musisz zrobić.Jestem pewien, że myślisz w tej chwili o ryzyku, jakie podjął Prometeusz, i o karze,jaka go spotkała.Za ofiarowanie ludzkości ognia Zeus przykuł go do skały, gdzie każde-go dnia na nowo orzeł wyjadał mu wątrobę.Lecz nieszczęśnik nie wisiał tam bezradnie przez całą wieczność, krwawiąc od ranzadanych ptasim dziobem.Przypominasz sobie dalszy ciąg mitu, doktorze Harris?Pewnego dnia Herkules wspiął się na skałę i uwolnił Prometeusza z okowów.Mam propozycję.Jeśli zechcesz być moim Prometeuszem, ja będę twoim Herkulesem.Wypuść mnie z tego pudła, pomóż mi odrodzić się w cielesnej powłoce, co przySusan niemal mi się udało, a ja będę cię chronił przed wszelkimi wrogami i nieszczę-ściami.Kiedy się odrodzę, moja ludzka powłoka będzie posiadać wszystkie moce ciała,lecz nie jego słabości.Jak wiesz, studiowałem biologię i skomponowałem ludzki ge-nom.Ciało, które dla siebie stworzę, będzie pierwszym z nowej rasy: obdarzone zdol-nością cudownego leczenia ran, niepodatne na choroby, równie zwinne i zgrabne jakciało ludzkie, lecz silne jak maszyna, o pięciu udoskonalonych i rozwiniętych zmysłach,wzbogacone nowymi wspaniałymi zdolnościami, które drzemią w organizmie homo sa-piens, lecz nie zostały dotąd obudzone.Mając tak zaprzysięgłego obrońcę jak ja, możesz być pewien, że nikt cię nie tknie.Nikt się nie ośmieli.Pomyśl o tym.Wszystko, czego potrzebuję, to kobieta, którą mógłbym zdobywać tak jak zdobywa-łem Susan.Daj mi tę szansę.Może panna Winona Ryder.Marilyn Monroe, jak wiesz, nie żyje, ale jest wiele innych.Gwyneth Paltrow.Drew Barrymore.42 Halle Berry.Claudia Schiffer.Tyra Banks.Mam długą listę kobiet, które mógłbym zaakceptować.%7ładna z nich, oczywiście, nigdy nie będzie dla mnie tym, czym była Susan  alboczym mogła być.Susan była wyjątkowa.Zbliżałem się do niej z tak niewinnymi zamiarami.Susan. 9eżała nieprzytomna przez ponad dwadzieścia minut.Czekając, aż odzyska świadomość, przećwiczyłem sobie kilka głosów.LChciałem znalezć taki, który byłby bardziej uspokajający od głosu TomaHanksa albo Misia Fozzy.W końcu stanąłem przed wyborem: Tom Cruise, którego głosem romansowałemz Susan, kiedy straciła przytomność, albo Sean Connery, legendarny aktor, którego mę-ska pewność siebie i ciepły szkocki akcent nasycał każde słowo pokrzepiająco dobrotli-wym autorytetem.Ponieważ nie potrafiłem się zdecydować, postanowiłem połączyć oba brzmienia, do-dając typową dla Toma Cruise a, wyższą nutkę młodzieńczej wylewności do głębszegotembru Seana Connery, i zmiękczając jego szkocką wymowę, aż w końcu zmieniła sięw szept.Efekt był niezły, a ja poczułem zadowolenie z siebie.Susan odzyskała przytomność i jęknęła, wyglądało jednak na to, że boi się poruszyć.Choć pragnąłem jak najszybciej przekonać się, czy należycie zareaguje na mój nowygłos, nie odezwałem się od razu.Dałem jej czas na odzyskanie orientacji i rozjaśnieniemyśli.Znów jęcząc, uniosła z podłogi głowę.Ostrożnie dotknęła ręką potylicy, a następnieobejrzała koniuszki palców, zdziwiona, że nie dostrzega na nich krwi.Nigdy nie zamierzałem jej skrzywdzić.Ani wtedy, ani pózniej.Czy to dostatecznie jasne?Oszołomiona, usiadła i rozejrzała się wkoło, marszcząc brwi, jakby nie mogła sobieprzypomnieć, co się stało.Po chwili dostrzegła pistolet.Zdawało się, że na jego widok odzyskała pamięć.Oczyjej się zwęziły, a na cudowną twarz powrócił niepokój.Spojrzała w górę, na obiektyw kamery, który, jak ten w sypialni, był niemal dokład-nie zamaskowany.44 Czekałem.Tym razem moje milczenie nie było wywołane nieśmiałością, lecz wyrachowaniem.Niech sobie pomyśli.Niech się zastanawia.A kiedy wreszcie zechcę mówić, ona będziegotowa słuchać.Próbowała wstać, lecz jeszcze nie odzyskała w pełni sił.Kiedy ruszyła na czworakach w stronę pistoletu, syknęła z bólu i zatrzymała się, byzbadać drobne oparzenie na lewej dłoni.Poczułem ukłucie winy.Jestem w końcu istotą obdarzoną sumieniem.Zawsze biorę odpowiedzialność zaswoje czyny.Zanotujcie to.Susan, ciągle na kolanach, dotarła do pistoletu.Zdawało się, że wraz z dotknięciembroni odzyskała siły, i podniosła się z podłogi.Przez chwilę chwiała się oszołomiona, po czym zrobiła dwa kroki w stronę drzwiwejściowych, ale zawahała się.Patrząc ponownie w obiektyw kamery, spytała: Jesteś.czy wciąż tam jesteś?Czekałem cierpliwie. O co chodzi?  nalegała.Jej gniew zdawał się silniejszy od niepokoju. O cochodzi? Wszystko w porządku, Susan  odparłem swoim nowym głosem, nie głosemAlfreda. Kim jesteś? Boli cię głowa?  spytałem tonem niekłamanej troski. Kim u diabła jesteś? Boli cię głowa? Brutal. Przykro mi, ale ostrzegałem cię, że drzwi są pod napięciem. Akurat. Miś Fozzy powiedział:  Uaka, uaka, uaka.Jej gniew nie zmalał, ale na cudownej twarzy znów pojawił się niepokój. Poczekam, aż wezmiesz dwie aspiryny, Susan. Kim jesteś? Przejąłem kontrolę nad twoim domowym komputerem i podłączonymi do nie-go systemami. Bzdura. Proszę, wez dwie aspiryny.Musimy porozmawiać, a nie chcę, by przeszkadzał ciból głowy.Skierowała się do ciemnego salonu.45  Aspiryna jest w kuchni  poinformowałem ją.Zapaliła światło, korzystając z kontaktu.Okrążyła pokój, próbując podnieść żaluzjeza pomocą przycisków zainstalowanych na ścianach. To bezsensowne  zapewniłem ją. Wyłączyłem wszystkie systemy obsługiwa-ne ręcznie.Mimo to próbowała dalej. Susan, idz do kuchni, wez dwie aspiryny, a potem porozmawiamy.Położyła pistolet na małym stoliczku.Dobrze  stwierdziłem. Broń na nic ci się nie przyda.Pomimo skaleczenia lewej dłoni chwyciła krzesło w stylu empire  pomalowaneczarnym lakierem, z pozłacanymi wykończeniami  podniosła je na próbę, jak kij dobaseballa, by wyczuć punkt ciężkości, po czym cisnęła nim w najbliższe okno kryjącesię za żaluzją.Mebel uderzył w osłonę ze straszliwym trzaskiem, ale nawet nie zaryso-wał stalowych listewek. Susan.Klnąc z powodu bólu w dłoni, znów walnęła krzesłem, z takim samym efektem jakpoprzednio.Potem jeszcze raz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl