[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwróciła się.O dziesięć stóp od niej stał naganiacz.Mierzył w Buzza z małego pistoletu.Broń wyglądała niegroźnie, prawie jak zabawka.Za plecami Amy Buzz westchnął, wydał dziwny bulgoczący dźwięk i runął w kałużę własnych rzygowin.To NIE MOŻE SIĘ DZIAĆ NAPRAWDĘ! - pomyślała Amy.Ale wiedziała, że to jest realne.Wiedziała, że na tę noc czekała bardzo, bardzo długo; była ona zapisana w jej życiu, zanim jeszcze Amy przyszła na świat.Naganiacz uśmiechnął się do niej.Kim jesteś? - spytała.Nowym Józefem - odrzekł.Co?Jestem ojcem nowego Boga - powiedział.Uśmiechnął się jak wygłodniały rekin.Amy trzymała swój zardzewiały nóż przy boku, licząc, że naganiacz go nie zauważy, a ona zdoła jakoś zbliżyć się do niego i zrobić użytek z krótkiego ostrza.Przywitaj się z braciszkiem - rzekł naganiacz.W jednym ręku trzymał koniec sznura.Pociągnął zań.Z ciemności wyszedł chwiejnie Joey.Na szyi miał zadzierzgniętą pętlę.Boże - westchnęła Amy.- Boże, dopomóż nam.On nie może wam pomóc - powiedział naganiacz.- Bóg jest słaby.Szatan jest potężny.Tym razem Bóg nie może ci pomóc, ty suko.16Liz wpadła w ciemności na kogoś wielkiego.Krzyknęła, zanim jeszcze zorientowała się, że nie był to dziwoląg.Zderzyła się z jednym z mechanicznych potworów, które stały teraz zupełnie nieruchome i milczące.Liz była mokra od potu, rozdygotana i zdezorientowana.W ciemnościach raz po raz na coś wpadała i w takich momentach serce w jej piersi nieomal przestawało bić.Wiedziała, że powinna usiąść, aby choć trochę się uspokoić, albo wrócić do korytarza dla wagoników, który był przynajmniej oświetlony, niemniej była zbyt przerażona, by robić to co należało.Ruszyła chwiejnie naprzód, trzymając obie ręce przed sobą.W jednej ściskała nóż.Myślała o Richiem, o Richiem z siekierą wbitą w głowę i z trudem powstrzymywała narastające mdłości.Czuła się już prawie normalnie, otępienie minęło wskutek działania adrenaliny; jedyne, co się teraz dla niej liczyło, to uratowanie własnej skóry.Pojękiwała cichutko i oddychała ciężko; zdawała sobie sprawę, że wydawane przez nią dźwięki mogą sprowadzić śmierć, ale nie potrafiła zachowywać się bezgłośnie.Robiła co mogła, aby wyjść z tego cało, po prostu się starała i miała nadzieję, że uda jej się odnaleźć wyjście.Liczyła na swój fart, zawsze miała szczęście, wszystko jej się udawało, a teraz pragnęła tylko (zgoła niedorzecznie) przystanąć gdzieś na chwilę i wypalić kolejnego skręta.Właśnie wtedy potknęła się o coś i upadła ciężko na podłogę z desek, a kiedy sięgnęła ręką, by uwolnić stopę, natrafiła na spory metalowy pierścień w podłodze, w którym utkwił czubek jej buta.Zaklęła w głos, gdy jej kostkę przeszył palący ból, ale w tym samym momencie ujrzała nitkę światła wypływającą spod podłogi, światła z pomieszczenia poniżej i zrozumiała, że pierścień służył do podnoszenia klapy w podłodze.Wyjście.Śmiejąc się radośnie Liz odczołgała się z klapy, na której leżała.Uklękła nad nią i ujęła oburącz pierścień.Klapa była wypaczona, nie chciała się unieść.Liz wytężyła wszystkie siły w jednym silnym pociągnięciu i wreszcie klapa uniosła się ku górze.Wnętrze tunelu wokół niej zalały strugi światła.Ogromny, odrażający stwór stał na drabinie dokładnie pod klapą.Jego ręka jak atakujący wąż wystrzeliła ku górze, wplątując się w długie, jasne włosy Liz; dziewczyna poczuła gwałtowne szarpnięcie i wrzeszcząc runęła przez otwór w podłodze do pomieszczenia poniżej.Całą swoją uwagę skupiła na Joeyu, tak by naganiacz nie domyślił się, że zamierzała go zaatakować, a kiedy pochyliła się w stronę chłopca, w mgnieniu oka zmieniła kierunek, odwróciła się, skoczyła na lunaparkowca i wbiła mu zardzewiały nóż w gardło.Jego pałające nienawiścią oczy otworzyły się szeroko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl