[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale ona na pewno i tak by tego nie zrozumiała - po­wtarzał sobie Vanyel po raz setny.Nie zrozumiałaby tego.Zerwała swe kontakty z rodziną dawno temu, a przecież i tak nigdy nie były one zbyt zażyłe.Od czasu do czasu żądza zemsty Tylendela przerażała trochę i jego samego, ale wmawiał sobie wtedy, że Tylendel ma prawo wziąć odwet za śmierć swego brata.Jednakże gdy po raz pierwszy nawiedziła go obawa, iż zemsta stała się obsesją jego kochanka, uznał to wytłumaczenie za niegodne - niegodne Lendela i Stavena.To nie zemsta - to sprawiedliwość, pomyślał wtedy.Z pewnością heroldo­wie nie poczynili żadnych starań, aby poskromić Leszarów.Tego popołudnia Savil zaplanowała lekcję z Mardikiem i Donni w sali ćwiczeń i zagroziła, że uśmierci każdego, kto odważy się zakłócić tok zajęć.Mając w ten sposób wolne pole działania, Vanyel zakradł się do jej pokoju.Książki - jak wyjaśnił mu Tylendel - miały leżeć w małej szafce wbudowanej w ścianę tuż obok drzwi pro­wadzących do osobistej sali ćwiczeń Savil.W istocie były tam.Spostrzegłszy obydwa tomy na swoim miejscu, na naj­wyższej półce, Vanyel poczuł dreszcz lęku.Sięgnął po nie, spodziewając się, że lada moment może paść rażony pioru­nem.Nic się nie stało.Wrócił do sypialni, gdzie czekał na niego Tylendel, sie­dzący już w łóżku z papierem i piórem w dłoni.Vanyel ukradkiem wślizgnął się do środka i przyciskając książki do piersi, zamknął za sobą drzwi.Błysk dzikiej satysfakcji w oczach Tylendela na widok książek leżących na łóżku sprawił, że dreszcz przebiegł mu po plecach.Jednak reakcję przyjaciela usprawiedliwił pod­nieceniem wywołanym sukcesem.- Czego szukasz? - spytał z zaciekawieniem, powoli przewracając strony na znak dawany mu przez Tylendela.- Dwóch zaklęć.Nieczęsto używamy zaklęć, ale to nie znaczy, że one nie działają - odpowiedział Tylendel jakby nieobecny myślami.- Działają, i to nawet dobrze, jeśli posługuje się nimi ktoś o tak silnym darze magii, jak mój.Savil twierdzi, że mógłbym czerpać energię nawet ze skał.ale cóż, większość z nas nie jest do tego zdolna i dlatego nie korzystamy z zaklęć nazbyt często.Jedno z tych, których szukam to zaklęcie o nazwie “Brama”.Pozwoli nam ono przebyć odległość stąd do posiadłości Leszary w niespełna godzinę.- Chyba żartujesz - odparł Vanyel, nie dowierzając.- Nigdy o czymś takim nie słyszałem.- Magowie heroldów wolą raczej, aby ludzie nie do­wiedzieli się, że potrafią.to znaczy, że najlepsi z nich potrafią robić takie rzeczy.Savil potrafi i powiedziała kie­dyś, że i mnie powinno się to udać, a także Mardikowi i Donni, pod warunkiem, że nauczą się współpracować ze sobą.Większość tych, którzy mają takie możliwości nie wy­korzystuje ich w pojedynkę.To dlatego, że do posłużenia się zaklęciem mag potrzebuje bardzo dużo energii.Zaklęcie wysysa z niego całą moc, a kiedy znajdzie się na miejscu, po drugiej stronie Bramy, jest już zupełnie wyczerpany.- A jak ty zamierzasz sobie z tym poradzić? - Pożyczę trochę energii od ciebie.jeśli.pozwolisz.- wyjąkał Tylendel, spoglądając na Vanyela błagalnym wzrokiem.Vanyel przybrał poważną minę.- Co masz na myśli mówiąc ,,jeśli”? Oczywiście, że mogę ci jej użyczyć.Na co jeszcze mogę się przydać? - Na bogów.ashke, ashke, nie zasługuję na ciebie - rzekł łagodnie Tylendel, uśmiechając się.Drżenie w jego głosie powiedziało Vanyelowi, że przyjaciel znów jest bliski płaczu.Jest zupełnie odwrotnie, kochany - odparł krótko Vanyel.- A któż to powstrzymał mnie od powolnego umierania? Któż to pokazał mi, czym jest szczęście? Któż to kocha mnie jak nikt inny? No powiedz.- A kto podbił ci oczy, złamał nos i niemal zmiażdżył Stopę? - No cóż, to chyba wystarczające powody, prawda? - odciął się żartobliwie Vanyel.- Mówią, że jeśli nie ra­nisz, nie kochasz.Tylendel potrząsnął głową.- Ja.bogowie, nie pozwólcie mi znów się rozkleić.Vanyelu ashke, bez ciebie nigdy nie mógłbym nawet marzyć o zrealizowaniu mojego planu.Nikt inny nie pomógłby mi przy wzniesieniu Bramy.ale Van, muszę cię ostrzec, że potem będziesz się czuł bardzo kiepsko.Podobnie jak pod­czas mojego ataku, który odbił się też na tobie.- Naprawdę potrafisz pożyczać energię? - przerwał mu Vanyel z powątpiewaniem.- Ja przecież nie mam żadnego daru ani nic podobnego.- Nie masz aktywnego daru, ale posiadasz potencjał, który na razie jest zablokowany.Sam nie wiedziałbym o tym, ale odnoszę wrażenie, że jest coś między nami, coś, dzięki czemu możemy się komunikować.To “coś” sprawia, że nasze “komunikowanie” odbywa się na dużo głębszym poziomie niż między mną a Savil.czy nawet Galą.To “coś” jest bliższe więzi, jaka łączyła mnie z moim bratem.Nasza więź wprawdzie nie istnieje na poziomie świadomości, ale mimo to dzieje się tak, że.wiem, że ty wiesz, kiedy jestem.-.nieszczęśliwy - dokończył Vanyel, pogrążony w myślach.- To się zdarza w różnych sytuacjach.Och, wydaje mi się, że masz rację.Dotychczas byłem przekona­ny, że to wypływa z mojej troski o ciebie, ale teraz muszę przyznać, że to wszystko istotnie sięga dużo głębiej.Weźmy, na przykład, ostatnią noc.Przebudziłem się, ledwie zaczął się twój koszmar [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl