[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Puścił się pędem.Dobrze dziś było ważyć sześćdziesiąt siedem kilo.Adrenalinapompowała.Majaczył przed nim skraj lasu.Rysunek mapy w głowie.Stopa go bolała.Celownik wymierzony w punkt numer dwa.Czuł pot spływający po plecach.Usłyszał sam, jak dyszy.Ciężko.Co, kurwa, nie jest wdobrej formie? Wyluzuj się.Opuść ramiona.Narzuć rytm.Pomyśl o oddychaniu.Pamiętaj: w lepszej formie nigdy nie byłeś, na bank.Bez wątpienia najlepsza kondycjaze wszystkich osadzonych.Bez wątpienia najcwańszy shunne.For real.Pierdol tę uszkodzonąstopę.Śmigaj.Przez kawałek lasu.Potem tą piaskową dróżką.Sergio powinien był się zmyć już dawno.Plecy całkiem mokre.W tym podnieceniu myśl o własnym pocie.Teraz jego zapach:cierpki, ostry, mocny.Dalej tą szutrówką.Nie zwalniaj.I wreszcie samochód.Sergio go zaparkował dokładnie tam, gdzie było umówione.Punkt numer dwa.Nowy, wspaniały świat.Jorge słyszał z oddali głos syren.Wskoczył.Kluczyk tkwił w stacyjce.Ostro wystartował.Bóg był i czuwał.Głos syren w tle coraz bliżej.8.Kolejkę było widać z dala, już od Sturecompagniet.JW szedł z boysami wzdłużSturegatan.Byli sprężeni, głodni przeżyć, niewiarygodnie pobudzeni.JW odczuwał to wcałym ciele - byli na fali.Wcześniej zjedli kolację w Noksie.Do jedzenia zamówili niezłe wino.Minęły całedwa tygodnie, odkąd ostatni raz byli na mieście.Skumulowane żądze w ofensywie: Małychciał się pieścić, Fredrik dawać w szyję, Nippe polować na dzierlatki.JW był jaknaspidowany, chciał przetestować możliwości w swojej nowej profesji, obsikać swój rewir.Trzydzieści gramów lodu, który dostał na kredyt od Araba, leżało w dziesięciufoliowych torebkach, red line, trójkach.W kieszeniach miał sześć gramów.Reszta została wschowku za kaloryferem na klatce schodowej pani Reuterskiöld.Boysi podeszli spacerowym krokiem.JW wyrzucał zamaszyście stopy na zewnątrz.Myślał o lajtmotywie z filmu Faceci w czerni.Kolejka nie była kolejką - to był organizm z ludzkich ciał.Ludzie krzyczeli, machalirękami, tłoczyli się, przepychali, wymiotowali, płakali, flirtowali.Bramkarze próbowali goujarzmić.Upychali wszystkich do różnych kolejek, poprzedzielanych barierkami.Kolejka dlatych z kartą Kharmy.Kolejka dla tych z kartą vipów Kharmy.Kolejka dla tych z kartąmegavipów.A reszta może iść do domu.Nie mamy wolnych miejsc.Dzisiaj wpuszczamytylko stałych gości.Ogłuchliście? NIE MAMY WOLNYCH MIEJSC.Wyrośnięci blokersi grozili pobiciem.Chłopaki z giełdy wpychali wymięte pięćsetki.Dziewczyny obiecywały zrobić laskę.Nic z tego, bramkarz za bramkarzem twardo mówilinie.W powietrzu to, o czym nikt tutaj nie wspominał, ale co czuli wszyscy ci, którym niepozwolono wejść za jedwabny sznur: upokorzenie.Samo przepchanie się do bramkarzy zajęło pięć minut.Niektórzy rozumieli sytuację iprzepuszczali boysów.Innym zdawało się, że świat jest sprawiedliwy; ci rozpychali sięłokciami i blokowali boysom drogę.Nippe dał głową znak jednemu z bramkarzy.Ta niezachwiana pewność siebie, którą JW nauczył się kopiować, jak zwykleposkutkowała.Wślizgnęli się bez problemu.Upokorzenie mieli przełknąć inni.To było lepszeniż seks.Przy kasie przyjął ich Carl, wysoki blondyn o rasowych, czystych rysach.Facet byłuosobieniem Jet-setu.Właśnie dlatego tak go nazywano-Jet-set Carl.Byłwspółwłaścicielem, jednym z dwóch, tego lokalu.Kharmy - najmodniejszego klubusztokholmskich snobów i high-life’u.Nippe rozłożył szeroko ramiona.- Siemasz, Calle.Widzę, że interes kręci się jak zwykle.Na zewnątrz straszna masaludzi.Świetnie.- Owszem, nie narzekamy.Af Drangler dzisiaj za konsolą, sporo ludzi.Macie stolik?- No oczywiście, tak jak zwykle.- To miło.Pogadamy może potem.Bawcie się dobrze, chłopaki.- Jet-set Carl odszedłw głąb lokalu.Nippe na moment wytrącony z równowagi.Zlekceważony i ze smakiem gówna wustach.JW pomyślał: przecież się udało, więc nie ma co się przejmować.Dziewczyna w kasie poznała Nippego.Dała im znak, że mogą przejść.W środku było dosyć pusto.Nippe i JW spojrzeli na siebie.Parsknęli śmiechem.Z zewnątrz słyszeli wołaniebramkarzy.„Mamy już komplet, dzisiaj wstęp tylko dla stałych gości.”*Godzinę później Nippe klęczał w toalecie na rozłożonych na podłodze serwetkach,pochylony nad deską klozetową.Mały korzystał z okazji i ukradkiem pociągał marlboro lighta, nucąc kawałekeurotechno, dobiegający z parkietu.- Dlaczego w Kharmie grają tylko ten rodzaj muzyki? Przydałoby się więcej śpiewu,na przykład jakiś RnB albo hiphop.Albo trochę starego porządnego popu, w rodzaju MelodyClub.Ale tu nie, uparli się, wciąż tylko ten cholerny, rozwodniony mainstream eurotechno.Znaczy kit.JW miał czasem dość besserwisserskich uwag Małego.Chłopak miał w domu ponadosiem tysięcy kawałków mp3 na twardym dysku i zawsze musiał krytykować cudzy gust.JW powiedział:- Musisz zawsze wybrzydzać? Przecież dziś mają zajebisty szwung.Nippe na klapie sedesu położył lusterko.Nie było tu całkiem sterylnie, brunatne cętkina klapie i na spłuczce, po papierosach, które ludzie palili ukradkiem, a potem je odkładali,gdy zajmowali się czymś innym.Na przykład: sypaniem ścieżek, tak jak boysi właśnie teraz,rozmową przez komórkę, sikaniem albo obciąganiem laski.Kiedy JW zmrużył oczy, miałwrażenie, jakby ktoś rozsypał na klapie rodzynki.JW wyjął foliową torebkę i ostrożnie wysypał jedną trzecią zawartości na lusterko.Nippe zrobił zdziwioną minę.- To znowu ty kupiłeś w tym tygodniu?- Jasne.Ale już od innego gościa.- Okej.Po lepszej cenie niż u Turka?JW skłamał.- Nie bardzo, ale facet jest sympatyczniejszy.Ten Turas działał mi na nerwy.Mamdziś ze sobą całkiem sporo.Jakby ktoś chciał, to dajcie znać.- Uśmiechnął się szeroko.- Panienki w pierwszej kolejności oczywiście.Nippe podzielił proszek na trzy ścieżki.- Będzie świetnie.Już na sam widok kresek się napalam.Dziś, kurde, muszę pobićrekord.Przynajmniej trzy laski.JW spojrzał na niego.- Jak ci się uda, to będzie mistrzostwo świata.Ostatnio jak ci dwie pod rząd ciągnęłydruta w jeden wieczór, to i tak była piękna sprawa.- Tak, ale dziś startuję w ekstraklasie.Już czuję to w jajach.A po tej małejczarodziejskiej kuracji z lusterka będę w szczytowej formie.Absolutnie.Przynajmniej trzypanienki dostaną loda do lizania.- Niezły z ciebie numer.Gdzie z nimi wtedy idziesz, tutaj? - Mały skiepował swojegopapierosa na sedesie.Kolejny rodzynek.- Yes, przyjacielu, tu albo do damskiej.A teraz, jak się robi lato, do parkuHumlegården, na świeże powietrze.JW chciał być taki jak on, Nippe, niekoronowany książę fellatia ze Stureplanu.Impregnowany pewnością siebie, zawsze widoczną - w każdej możliwej sytuacji emanowałaz niego pewność.Ale czasami JW zastanawiał się, jak głęboko ta pewność sięga.Na przykładczy Nippe rzeczywiście uważał się za dar boży dla dziewcząt, czy też tak mocno wczuwał sięw tę rolę, że w końcu sam w to uwierzył? Tak czy inaczej to czyniło z niego kogoś, kto robiłwrażenie chłopaka, o którym wszyscy mówią.Kogoś, kim JW chciał być.A z drugiej stronynie chciał - facet był takim durniem.Nippe wyjął z tylnej kieszeni stukoronowy banknot [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl