[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Przeżegnałem się, alemię coś piknęło niedobrego.Jakieś przeczucie mi mówi, że coś nam złego zagraża.Maziarz uśmiechnął się. Czy takie masz tylko poszlaki?.Stary kozak smutnie pokiwał głową. Oba psy, co wczoraj takie jeszcze były wesołe ozwał się jakby na ostateczne już prze-konanie od dziś rana wzięły pod siebie ogony, kurczą się i skomlą, jakby im dokuczał jakiśokropny ból.To zły znak, bat ku! zły znak!.Maziarz z pobłażliwym uśmiechem poklepał go po ramieniu. Marudzisz, stary! Matka Boska się urwała, bo zmurszał sznurek, na którym wisiała, apsy skomlą i kurczą się, boś im może przeparzył osypkę.Kost' Bulij pokiwał głową nie przekonany. Ej, bat ku, na całe lata wybierałem się nieraz z domu, a nigdy mi nie było tak ciężko nasercu, jak teraz, choć tylko dwa dni mam zabawić w drodze.254p a n n a r e s p e k t o w a służąca-szlachcianka, traktowana jak członek rodziny255b a t'k o (ukr.) ojciec205 Oszalałeś, widzę, na starość!. mruknął maziarz i schmurzył czoło.Nawykły snadz do ślepego posłuszeństwa kozak nie śmiał sprzeciwiać się dłużej. Zostawajcież z Bogiem! mruknął i z miłością i uszanowaniem chwycił za kolana ma-ziarza. Bywaj zdrów, stary.Ale gdybyś wstępując nią zastał Juliusza, to zaczekaj na niegochoćby dzień cały. Dobrze, bat'ku.I chciał już odejść, ale nagle się obrócił. Pożegnam się z panną! rzekł i postąpił ku altanie.Maziarz niespokojnie potarł się po czole. Zwariował stary, czy rzeczywiście jakieś nie-przewidziane zagraża nam niebezpieczeństwo.poszepnął w duchu.I zamyślił się głęboko. Może zdrada! mruknął po chwili półgłosem i wzdrygnął się cały.Nagle wstrząsł głową, a z oczu jasna strzeliła mu błyskawica. Ha szepnął z tryumfem ludzie giną, ale idea żyje zawsze!206IXJULIUSZKiedy Katylina jak szalony pędził do Orkizowa i za jednym zamachem do zawziętej zdumnym magnatem gotował się walki, na zupełnie inny tor wstąpiły tymczasem rzeczy wOparkach.W godzinę po wyjściu hrabiego otrzymał Juliusz z rąk woznego sądowe uwiadomienie owytoczonym procesie.Pan komornik Dezyderiusz Gramarski zapowiadał swój rychły przy-jazd na komisję, a uprzedzając o wszystkich skutkach, jakie może pociągnąć za sobą unie-ważnienie testamentu starościca, wzywał dotychczasowego spadkobiercę, aby z swej stronygromadził wszelkie zarzuty i dowody przeciwne.Otrzymawszy tę niespodziewaną wiadomość stanął Juliusz jak piorunem rażony.Nie prze-straszył się bynajmniej, że w jednej chwili może utracić cały majątek i wrócić do dawnegoubóstwa, ale drżał cały na samą myśl, że majątku tego używał bez troski po dzień dzisiejszy.Nie o przyszłość, ale o przeszłość chodziło zacnemu młodzieńcowi.Podniesione zarzuty mogły być w samej rzeczy słuszne, a w takim razie okazywała sięprawna jego na pozór sukcesja tylko niesłusznym uroszczeniem.Cała puścizna należała wła-ściwie do kogo innego, a on korzystał tylko z nieszczęsnego przypadku, który bliższych isłuszniejszych skrzywdził spadkobierców.A im pilniej zagłębiał się w cały skład rzeczy, tym wyżej wzmagał się jego niepokój.Zda-wało mu się, że mimo swej wiedzy i woli popełnił jakiś występek w tej sprawie.Nie powi-nienże był sam z siebie wpaść na podobną myśl i nie stawać się dobrowolnie narzędziem ob-cego pokrzywdzenia? Wszakże od samego początku nie mógł wytłumaczyć sobie żadną mia-rą, jakiemu przypadkowi miał zawdzięczać swoje szczęście niespodziewane.Starościc niewidział go nigdy w życiu i z ojcem jego w żadnych bliższych nie zostawał stosunkach.Skąd-że więc nagle przyszło mu wydziedziczać bliższych swych spadkobierców, a całą fortunęzlewać na nieznajomego imiennika?Zresztą w całej okolicy, w całym nawet kraju starościc uchodził za dziwaka, za wariata.Nie powinnoż było to samo już posłużyć za ważną wskazówkę nowemu spadkobiercy i od-straszyć go od objęcia spuścizny? Czy zgadzałoż się z honorem i sumieniem czekać tak dłu-go, aż ktoś inny wystąpi z dowodami, że objęta w posiadanie puścizna jest nabytkiem nie-prawym i niesłusznym?Bijąc się z takimi i tym podobnymi myślami upadł szlachetny młodzieniec zupełnie na du-chu.Trapiony przesadnymi skrupułami sumienia i honoru, nie śmiał już ani wątpić, że pod-niesione zarzuty są zupełnie słuszne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|