[ Pobierz całość w formacie PDF ] .— To straszne cieszyć się czymś, co ma związek ze śmiercią — mówiła Ania poważnie.— Żal mi biednego pana Keitha, lecz rada jestem, że dzieci u nas zostaną.— Bardzo jestem zadowolona z tych pieniędzy — rozważała Maryla.— I ja pragnęłam zatrzymać dzieci, ale doprawdy nie wiedziałam, czy uda mi się związać koniec z końcem.Dochody z farmy ledwo wystarczają na utrzymanie domu, a postanowiłam nie ruszyć ani centa z twojego kapitału.Ty i tak zbyt wiele poświęcasz dla nich.Ten nowy kapelusz, który kupiłaś Toli, jest jej akurat tak potrzebny jak kotu drugi ogon.Teraz mam chociaż spokojną głowę — dzieci są zabezpieczone.Tola i Tadzio byli zachwyceni wiadomością, iż pozostaną na Zielonym Wzgórzu „na zawsze”.Śmierć wuja, którego nie znali, nie mogła przyćmić ich radości.Tola miała tylko jedną wątpliwość.— Czy wuj Ryszard jest pochowany? — zapytała szeptem Anię.— Tak, dziecino, oczywiście.— Czy… czy on jest podobny do wuja Miry Cotton? — szepnęła jeszcze bardziej zaniepokojona.— Czy nie będzie się przechadzał koło naszego domu?XXIII.Historia panny LawendyMam zamiar wybrać się dziś do Chatki Ech — rzekła Ania pewnego grudniowego popołudnia.— Zanosi się na śnieżycę — ostrzegała Maryla.— Przypuszczam, że zdążę dojść przed śniegiem, a poza tym zamierzam tam przenocować.Diana nie pójdzie ze mną, bo ma gości, a ja jestem pewna, że panna Lawenda będzie mnie dziś wieczór wyczekiwała.Nie byłam u niej już od dwóch tygodni.Od czasu pamiętnego dnia październikowego Ania niejednokrotnie już odwiedzała Chatkę Ech.Często wraz z Dianą chodziły tam pieszo lasem, od czasu do czasu jeździły kabrioletem.Kiedy Diana była zajęta, Ania wędrowała sama.Między nią a panną Lawendą zawiązała się jedna z tych zdrowych, serdecznych przyjaźni, możliwych jedynie między kobietą, która zachowała świeżość serca i umysłu, a dziewczęciem, u którego wyobraźnia i intuicja zastępowały miejsce doświadczenia.Ania wreszcie odnalazła prawdziwie „pokrewną duszę”, gdy z kolei one obie z Dianą wniosły do samotnego, wypełnionego tylko marzeniami życia pustelnicy orzeźwiającą radość zewnętrznego świata, którą panna Lawenda „zapomniawszy o świecie i przez świat zapomniana”, od dawna przestała już dzielić.Karolina Czwarta witała je szerokim uśmiechem — a uśmiechy jej były zawsze szerokie — i uwielbiała je zarówno ze względu na swą ubóstwianą panią, jak i dla nich samych.W Chatce Ech nigdy nie odbywały się tak wesołe uczty jak tej cudnej późnej jesieni, kiedy listopad wydawał się październikiem i nawet grudzień naśladował letnie powiewy i blaski.Lecz tego dnia grudzień jakby nagle przypomniał sobie, iż nadeszła zima, spoważniał i posmutniał, a panująca cisza zwiastowała śnieg.Pomimo to Ania odważnie zapuściła się w szary labirynt bukowego lasu.Nie odczuwała samotności, gdyż wyobraźnia jej zaludniała całą drogę wesołymi towarzyszami, a urojone rozmowy z nimi były bardziej ożywione i dowcipniejsze, niż się to niejednokrotnie zdarza w życiu, gdzie ludzie tak często nie stają na wysokości zadania.W wyimaginowanym przez nas świecie każdy mówi to, co chcemy, żeby powiedział, i dzięki temu my też możemy być tacy, jacy chcielibyśmy być, i mówić to, co nam się podoba.Otoczona tym miłym niewidzialnym towarzystwem Ania przewędrowała przez las i stanęła przed kamiennym domkiem właśnie w chwili, gdy wielkie, miękkie płaty śniegu zaczęły cicho padać na ziemię.Na zakręcie spostrzegła pannę Lawendę stojącą pod rozłożystym świerkiem w ciepłym, ciemnoczerwonym okryciu i popielatym jedwabnym szalu, zarzuconym na głowę i ramiona.— Królowa leśnych elfów! — zawołała Ania wesoło.— Domyślałam się, że przyjdziesz dziś wieczorem — rzekła panna Lawenda śpiesząc jej na spotkanie.— A cieszę się tym bardziej, iż Karoliny Czwartej nie ma w domu.Musiała pójść na noc do swej chorej matki.Czułabym się bardzo samotna, gdybyś nie przyszła.Marzenia i echa nie zawsze są wystarczającym towarzystwem… Ach, Aniu, jakaś ty śliczna! — dodała nagle, spoglądając z podziwem na wysokie, smukłe dziewczę z twarzyczką lekko zarumienioną od przechadzki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|