[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ale dziecko zmarło przy urodzeniu i wraz z nim znikła ostatnia szansa.Od tej pory znalazła się na drodze, która prowadzi prosto do piekła.Niemniej w ciągu ostatnich pięciu lat Naomi sprawowała się niemal przykładnie.Kiedy zmarła Janet Peterson, jej niedorozwinięta córka, Maggie, znalazła się na świecie sama jak palec.Nikt nie wiedział, co z nią zrobić, nikt nie miał ochoty się nią zająć.Naomi Clark zabrała dziewczynkę do siebie.Mieszkańcy Carmody zaczęli szemrać, że nie jest ona odpowiednią opiekunką, ale nikt nie miał ochoty się w to wtrącać, poza pastorem, który wybrał się do Naomi, ale jak to określiła Janet, Naomi zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.Niemniej od dnia, kiedy przygarnęła Maggie, Naomi przestała być Marią Magdaleną zatoki.Kiedy pastor Leonard doszedł do Świerkowej Zatoczki, słońce już zachodziło i czerwonawym welonem przysłaniało zatokę.W dali falowało fioletowe morze, a w słodkim chłodnym wiosennym powietrzu wibrował jęk syreny, pełen beznadziejnej tęsknoty.Niebo nad poblaskiem zachodzącego słońca zakwitało gwiazdami, na wschodzie wstawał księżyc, morze płonęło i lśniło srebrem, a mały stateczek wyglądał jak szalupa elfów prosto z bajki.Pastor Leonard westchnął odrywając wzrok od bezgrzesznej urody morza i nieba i wszedł na próg chatki Naomi.Była to maleńka chatka, na dole jedna izba i stryszek, na którym zwykle sypiała, teraz jednak pod oknem kuchni stało łóżko, a na nim leżała Naomi.Nie było jeszcze ciemno, ale u wezgłowia paliła się lampa, a druga stała w nogach łóżka.Naomi zawsze obawiała się ciemności.Naomi rzucała się niespokojnie na nędznym posłaniu, a obok, na skrzynce, siedziała Maggie.Pastor Leonard nie widział Naomi od pięciu lat i przerażony był zmianą, jaka w niej zaszła.Wychudła, jej ostre rysy należały do gatunku tych, które z wiekiem jeszcze się wyostrzają i zaczynają przypominać rysy czarownicy, i choć Naomi Clark miała najwyżej sześćdziesiąt lat, wyglądała na sto.Siwe potargane warkocze wiły się na poduszce, a ręce, które szarpały pościel, wyglądały jak szpony.Tylko oczy się nie zmieniły, były błękitne i błyszczące, a wyzierała z nich męka i strach, i błaganie o pomoc.Miękkie serce pastora omal nie zamarło ze zgrozy.Były to oczy osoby torturowanej, ściganej przez furie, oczy pełne niewymownego lęku.Naomi usiadła i uczepiła się ramienia pastora.— Pomoże mi pan? Potrafi mi pan pomóc? — jęknęła błagalnie.— Tak na pana czekałam.Bałam się, że umrę, nim pan przyjdzie, umrę i pójdę do piekła.Dopiero dziś dowiedziałam się, że umieram, tchórze bali się mi powiedzieć.Czy może mi pan dopomóc?— Ja może nie potrafię, ale Pan Bóg potrafi — odpowiedzią łagodnie pastor.Patrzył na ten oszalały strach i czuł się bezradny Widział smutne agonie, niespokojne i zrozpaczone, ale nigdy ni przeżywał czegoś podobnego.— Pan Bóg! — zawołała Naomi przenikliwym głosem.— Nie mogę prosić o pomoc Boga! Boję się piekła, ale jeszcze bardziej boję się Pana Boga.Sto razy wolę już pójść do piekła niż stanąć przed Bogiem, ja, która żyłam tak, jak żyłam.Żałuję, że tak żyłam, powiadam panu, zawsze tego żałowałam.Nikt mi nie uwierzy, ale nie było chwili, żebym nie czuła skruchy.Tylko znajdowałam się we władzy piekielnych mocy.Nie rozumie pan tego, nie potrafi pan zrozumieć.Ale zawsze, zawsze żałowałam.— Wystarczy, że okażesz skruchę.Bóg wybaczy ci, gdy poprosisz go o wybaczenie.— Nie.Nie wybaczy.Takich grzechów się nie wybacza.Ani nie będzie mógł, ani nie zechce.— Będzie mógł i zechce.On jest Bogiem miłości, Naomi.— Nie — powtórzyła z przekonaniem Naomi.— Nie jest Bogiem miłości.Dlatego się go boję.Nie, nie.Jest Bogiem sprawiedliwym i gniewnym i karząca jest jego ręka.Miłość! Nie ma miłości.Nigdy nie znalazłam jej na ziemi i nie wierzę, żebym znalazła u Boga.— Naomi, Bóg kocha nas jak ojciec.— Jak mój ojciec? — przykro było słuchać przenikliwego śmiechu Naomi.Pastor zadrżał.— Nie, nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|