[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— I zupełnie o niej zapomniałam.— Ach, ośmieliłaś się! — krzyknęła Nora.— Nigdy ci nie przebaczę!— Czyście powariowali? — rzekł doktor ze złością.— O co tu w ogóle chodzi? Na litość boską, Jim, zamknij okno.Ten wiatr przewieje cię na drugą stronę.Nora, przechyl głowę do tyłu, to krew przestanie płynąć.Nora z trudem powstrzymywała łzy gniewu i złości, jednak parę wymknęło się na jej policzki.Zmieszane z krwią nadawały jej przerażający wygląd.Jim sprawiał wrażenie człowieka, który marzy o tym, aby zapadła się pod nim podłoga.— No dobrze — powiedziała ciotka Wywąchiwacz wojowniczo.— Jedyna rzecz, jaką możesz teraz zrobić, Jimie Wilcox, to ożenić się z nią.Nikt jej nie zechce, gdy rozejdzie się wieść, że znaleziono ją z tobą o drugiej w nocy.— Ożenić się z nią? — wykrzyknął Jim z gniewem.— Jedyna rzecz, o której marzę od lat! Nigdy nie chciałem niczego więcej!— Więc dlaczego mi tego nie powiedziałeś? — spytała Nora, odwracając się, żeby mu spojrzeć w twarz.— Powiedzieć ci? Od lat kpiłaś ze mnie, naigrawałaś się i lekceważyłaś mnie.Nieskończoną ilość razy przechodziłaś samą siebie, żeby okazać, jak bardzo mną gardzisz.Uważałem, że nie mam co ci mówić.I w styczniu powiedziałaś…— To ty mnie sprowokowałeś!— Ja sprowokowałem ciebie? To mi się podoba! Specjalnie wywołałaś kłótnię, żeby się mnie pozbyć!— Nieprawda! Ja…— I jeszcze byłem tak głupi, żeby się tu pchać po nocy, bo myślałem, że przypomniałaś sobie o naszym starym zwyczaju i wzywasz mnie! Poprosić cię o rękę! Dobrze, zrobię to teraz, żeby raz z tym skończyć.Miej przyjemność upokorzenia mnie przy całej tej kompanii.Noro Edyto Nelson, czy zostaniesz moją żoną?— Och, tak… Tak! — wykrzyknęła Nora tak bezwstydnie, że nawet Barnaba się zarumienił.Jim rzucił niedowierzające spojrzenie… i skoczył ku niej.Być może krew przestała już jej płynąć z nosa… a może jeszcze płynęła.Nie miało to znaczenia.— Pewnie zapomnieliście, że już jest niedziela rano — powiedziała ciotka Wywąchiwacz, która właśnie to sobie uświadomiła.— Chętnie wypiłabym szklankę herbaty, gdyby ktoś ją przygotował.Nie przywykłam do podobnych demonstracji.Mam nadzieję, że biedna Nora wreszcie go zdobyła.W każdym razie ma we mnie świadka!Poszli do kuchni i pani Nelson zrobiła herbatę.Pili ją wszyscy oprócz Nory i Jima, którzy pozostali w bibliotece z Barnabą w charakterze przyzwoitki.Ania nie widziała Nory aż do rana, a kiedy zobaczyła ją przy śniadaniu, z ledwością ją poznała.Nora wydawała się młodsza o dziesięć lat.Na jej policzkach kwitły rumieńce szczęścia.— Zawdzięczam to tobie, Aniu.Gdybyś nie postawiła lampki… Chociaż dwie godziny temu miałam ochotę wydrzeć ci włosy z głowy!— I pomyśleć, że przespałem to wszystko! — żalił się Tomek Nelson.Lecz ostatnie słowo należało do ciotki Wywąchiwacz.— Szybko się żenisz, długo żałujesz.XVII(Wyjątek z listu do Gilberta)Dziś skończyła się szkoła.Teraz przez dwa miesiące Zielone Wzgórze spryskane rosą, pachnące paprocie przy strumieniu, tańczące cętkowane cienie w Alei Zakochanych, poziomki na pastwisku pana Bella, posępny przepych świerków w Lesie Duchów! Moja dusza ma skrzydła.Janka Pringle prrzyniosła mi bukiecik konwalii i życzyła wesołych wakacji.Czasem będzie do mnie przyjeżdżała na niedzielę.I mówić tu, ze cuda się nie zdarzają!Lecz serduszko małej Elżbiety zostało złamane.Chciałam, żeby i ona do mnie przyjechała, ale pani Campbell nie uważa tego „za wskazane”.Szczęśliwie nie wspominałam Elżbiecie, że prosiłam babcię o pozwolenie na jej odwiedziny na Zielonym Wzgórzu, więc zaoszczędziłam jej rozczarowania.— Na pewno będę przez cały czas pani nieobecności Elżusią — powiedziała dziewczynka.— W każdym razie będę się czuła jak Elżusia.— Ale pomyśl za to, jak będzie wesoło, kiedy wrócę — odparłam.— Na pewno nie będziesz Elżusią.Nie ma w tobie nic z Elżusi.Co tydzień dostaniesz ode mnie list, mała Elżbieto.— Och, panno Shirley, czy naprawdę? Jeszcze nigdy nie dostałam listu.To będzie zabawa! Ja też do pani napiszę, jeśli dadzą mi pieniądze na znaczek.Ale nawet gdybym nie napisała, pani i tak będzie wiedziała, że o pani myślę.Nazwałam swojego chomika Shirley… na pani cześć.Nie sprawi to pani przykrości, prawda? Wpierw chciałam nazwać go Anna Shirley, ale potem pomyślałam, że może byłby to brak szacunku… A poza tym imię Anna nie pasuje do chomika.W każdym razie musiałby to być chomik dżentelmen.Chomiki są kochane, prawda? A Kobieta twierdzi, że one zjadają korzenie krzaków różanych!— Prędzej ona by zjadła — powiedziałam.Spytałam Juliannę Brooke, dokąd jedzie na wakacje.Odpowiedziała krótko:— Zostaję tu.A pani myślała, że dokąd pojadę?Poczułam, że powinnam ją zaprosić na Zielone Wzgórze, ale nie mogłam tego zrobić.Sądzę, że i tak by nie przyjechała.Ma szczególny talent do zabijania każdego przejawu radości.Zepsułaby wszystko.Lecz kiedy pomyślę, że będzie sama siedziała w tym okropnym domu, odczuwam wyrzuty sumienia.Marcin przyniósł do domu żywego węża.Zostawił go w kuchni na podłodze.Gdyby Rebeka Dew mogła zblednąć, z pewnością by to zrobiła.— To już doprawdy jest szczyt wszystkiego — powiedziała.Ostatnio trochę zrzędzi, bo cały wolny czas spędza w ogrodzie, zdejmując z drzewek różanych wielkie, zielone chrząszcze, które potem topi w nafcie.Rebeka Dew uważa, że na świecie jest stanowczo za dużo owadów.— Któregoś dnia świat zostanie przez nie zjedzony — prorokuje ponuro.Nora Nelson i Jim Wilcox pobiorą się we wrześniu.Ślub będzie bardzo cichy, żadnych gości, przyjęć, drużbów i druhen.Nora powiedziała mi, że tylko w ten sposób zdoła uniknąć obecności ciotki Wywąchiwacz.Nie chce, żeby ciotka była na jej ślubie.Jednakże ja zostałam zaproszona, co prawda jakby nieoficjalnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl