[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To ta pra-pra-pra.Co gorsza, wyblakło i nic nie208 widać.Elektronika do tego potrzebna, co za szczęście, że babcia odwaliła tę całąrobotę, dopiero teraz Agnieszka może to docenić, siedem lat temu nie zwróciłauwagi.Justynie odczytanie zapisków przodkiń zajęło więcej niż ćwierć wieku.Agnieszka odwaliła całą robotę w półtora miesiąca.Co prawda budząc niepokójFeli, która potępiała siedzenie po nocach, ale za to skutecznie.Zrozumiała wszystko.Z wielkim trudem opanowała potężne emocje.Jak niegdyś dla Justyny, tak obecnie dla niej, panna Dominika stała się osobąbliską i znajomą, a pra-pra-prababcia niemal stanęła jej nad głową.W Błędowiew życiu nie była, teraz zaś nagle poczuła się tak, jakby spędziła tam co najmniejcałe dzieciństwo.Na litość boską, przecież ten Błędów, niegdyś tajny skarbiec,wedle wszystkich kolejnych testamentów, obecnie powinien należeć do niej.!!!Mur berliński, zmiana ustroju nastąpiła, przekształcenia własnościowe.Za-raz, może dałoby się to jakoś odzyskać.?Do Błędowa na rekonesans pojechała razem z Tomaszem, samochodem cio-tecznej babki Amelii, która zawarła z nią układ.Zapłaciła za ten samochód i od-dała go ciotecznej wnuczce pod warunkiem, że w razie potrzeby będzie wożona.Nie prowadziła trybu życia zbyt ruchliwego, układ był zatem do przyjęcia i niezatruwał życia przesadnie.Tomasz, kończąc prawo, orientował się niezle w nowych przepisach.Całą dro-gę tłumaczył Agnieszce, jakie dokumenty powinna posiadać i komu je przedsta-wić, żeby upomnieć się o spadkowe mienie.Dokumenty istniały, znalazły się w to-bole, akta notarialne, kopie zapisków hipotecznych, testamenty.razem z ostat-nim testamentem babci Justyny, napisanym na wszelki wypadek, w sposób do-skonale formalny i przy udziale notariusza.Tomasz był zdania, że to wystarczyi nawet popierał chęć Agnieszki zawładnięcia dobrami przodkiń, chociaż wielkie-go sensu w tym nie widział.Sam od wieków pochodził z tak zwanej inteligencji i żadnych dóbr w rodzi-nie sobie nie przypominał, stanowiło to zatem dla niego nowość, a przy tym cośw rodzaju chrztu bojowego.Ciekaw był, czy uda mu się zorganizować sprawętak, żeby praktykujący adwokat nie miał już nic do roboty, bo oczywiście przezoficjalną placówkę należało to przepchnąć.On na razie nie miał jeszcze nie tylkostosownych uprawnień, ale nawet dyplomu. A co na to właściwie twoi starzy?  zainteresował się, kiedy wyczerpalijuż tematy urzędowe. Nic  odparła Agnieszka trochę smętnie, a trochę gniewnie. Ojciec sięw ogóle nie wtrąca, a matka jest chyba obrażona na babcię, że mnie to zostawiła,a nie jej.Chociaż uczciwie przyznaje, że nigdy się nie interesowała starociami.Babcia przez całe życie czytała stare szpargały, a ją to denerwowało i nic nie209 mówiła wyłącznie z grzeczności.%7łeby nie Fela, musieliby sami gotować posiłki,sprzątać i tak dalej, bo babcia umiała tylko rządzić.Wydawać polecenia.I cześć. No i czytać. A tak.To udowodniła.I także, mam wrażenie, trwonić pieniądze. Bardzo atrakcyjna umiejętność.Miała co trwonić? Od czasu do czasu.Gdybym ten cały nabój odzyskała, też bym mogła sobietrochę potrwonić. Ciekawe, jak tam teraz wygląda.Wyglądało dość okropnie.Dawne wsie przekształciły się w miasto, dawnyogród przestał istnieć, dawny folwark wszedł w skład pegieeru, który rozleciałsię po ośmiu latach niedołęstwa.Dwór stał w niejakim odosobnieniu, jego oto-czenie wyglądało jak wysypisko śmieci.Też się trochę sypał, raz jeden zaledwieodnawiany, użytkowany kolejno jako ośrodek zdrowia, dom kultury z kawiarnią,siedziba dyrekcji pegieeru, magazyn produktów rolnych, prywatne mieszkanieogrodnika i miejsce schadzek okolicznej młodzieży.Obecnie stał pustką, a wiszą-ca na jednym gwozdziu tablica  Obiekt zabytkowy straszyła w sposób niepewny.Młoda para dojechała po bezdrożach prawie do samych drzwi wejściowych.Obydwoje wysiedli.Agnieszka zatrzymała się przy samochodzie, popatrzyła i po-czuła, jak ogarnia ją potężne wzruszenie.To była siedziba owej pra-pra.zaraz, ile tego? Wychodzi chyba cztery ra-zy.?.babci, nielegalnej napoleońskiej córki, tu całe życie spędziła panna Do-minika, tu pra-prababka, zle, więcej tych pra.Znów się zgubiła w pokoleniach,przez chwilę próbowała liczyć, ale machnęła ręką.Wszystko jedno, pra-prababciaMatylda.chowała cesarskie precjoza i robiła rozmaite sztuki.Ciekawe, swojądrogą, gdzie się podzieli  Nędznicy po francusku, w których podobno ukryta zo-stała informacja dodatkowa.I ciekawe, czy tam w środku cokolwiek zostało.Co najmniej minuty potrzebowała, żeby opanować nagle wybuchłe emocje.Tomasz jej w tym nie przeszkadzał, oglądał budowlę. Nikt tego nie pilnuje?  zdziwił się, patrząc po oknach, które nie wszystkiejeszcze utraciły szyby.Agnieszka złapała już dech i odzyskała normalny głos.W dziejach dworu byładoskonale zorientowana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl