[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A dlaczego Miksa i Joniec też zostają?  pytali patrząc podejrzliwie na kropi-stów. Musimy jeszcze świeczki zapalić  mruknął Miksa. Nie wierzcie im  odezwała się nagle ze złośliwym uśmiechem Jadzia Pociesz-kówna  wcale nie o świeczki im chodzi.Już ty mi nie powiesz, Batura  obróciłasię do czerwonego ze wzburzenia chłopca. Macie jakieś swoje tajne sprawy.I wca-le nam dzisiaj wszystkiego nie opowiedzieliście.Myślisz, że ja nie zauważyłam, że ty,Rudniok, Stopa, Miksa i Joniec, i Stachurka, wy wszyscy macie jakąś zmowę?  przy-patrywała mu się przymrużonymi, bystrymi oczkami.730 Kropiści zaczerwienili się. Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy  mruknął zły Batura. No, idzcie już.Czemu stoicie?.To.to są sprawy polityczne.i tajne  dodał. Niczego się niedowiecie.Kiedy wreszcie klasa wyniosła się, Batura podszedł do kapliczki stojącej na począt-ku głównej alei cmentarnej i dał znak głową.Drzwi kapliczki natychmiast otworzyłysię z ogromnym trzaskiem i skrzypieniem, i z wnętrza wybiegło dwu chłopców: Kryzai jeszcze jeden z czwartej nazwiskiem Jelito. No co?  zapytał Batura. Na razie nic.Batura skinął głową. Teraz zajmijcie stanowiska  grobowe  powiedział. Tak jest,  grobowe  wyszeptali z przejęciem.Batura sięgnął do kieszeni i wyciągnął zapałki. Wiecie, kiedy macie zapalić? Tak jest.731  A potem? Też wiemy. No to biegiem.Malcy razno ruszyli w głąb cmentarza.Batura chwilę przyglądał im się z uśmie-chem. O tę sprawę możemy już być spokojni  mruknął odwracając się do kolegów.A teraz, panowie, szybko do akcji.Gęsiej skórki dostaję, jak pomyślę, co się tam mogłoprzez ten czas zdarzyć.Zauważyliście, że żadnego karlisty nie było dzisiaj na cmenta-rzu? Musiało się stać coś ważnego.Dwadzieścia minut pózniej byli już we wsi.A w niecałą godzinę byli już w posia-daniu sensacyjnej wiadomości: wszyscy karliści chorują.Nawet Ciapa też.Goli i Stachurce stawiano bańki, a Stopa leży z kaszlem, bólem gardła i katarem.Ba-tura usiłował dotrzeć do każdego z nich i wziąć ich na spytki, ale niczego się nie dowie-dział.Gola miał wysoką gorączkę i bredził nieprzytomny.Stachurka i Wiktor milczelina temat wczorajszej wyprawy jak zaklęci.732 Nie pozostało nic innego, jak prowadzić dalej tropienie, polegając tylko na własnychsiłach.Pod wieczór udali się na czaty do Starej Chałupy, zaopatrzeni w pokazną ilośćlampek nagrobkowych i świec.Najwięcej sobie obiecywał po tej wyprawie podnieconyKryza.Mówił, że w dzień Wszystkich Zwiętych wychodzą na jaw wszystkie diablesprawki i odkrywają się tajemnice.Nie wiadomo, czy rzeczywiście świeczki zaduszkowe pomogły, w każdym raziefaktem jest, że po dwu godzinach chłopcy wybiegli ze Starej Chałupy podnieceni i, dys-kutując nad czymś żarliwie, pognali do wsi.* * *Kropa przybył na cmentarz, kiedy już się ściemniło.Chciał uniknąć ciekawskichspojrzeń ludzkich.Co roku w dniu święta umarłych pokazywano go sobie palcami,prześladowano litością i grzecznościowymi żalami.Nienawidził tego z całej duszy.Marysia spoczywała w najdalszej części cmentarza, gdzie znajdowały się groby naj-uboższych.Część ich była od dawna opuszczona i zaniedbana, na innych błyszczałynieliczne światła.733 Skulony, z pochyloną głową przekradał się bocznymi ścieżkami.Znał na pamięć tędrogę.Z zamkniętymi oczyma by trafił.Tym razem jednak pobłądził.Zmylił go jakiś nowy grób żarzący się światłami i oto-czony gromadką ciekawych ludzi.Parę minut krążył zdezorientowany w pobliżu.Po-znawał znajome mogiły, ścieżki, drzewa, ale nie mógł odnalezć grobu córki.Raz po razzapędzał się w kierunku tego nowego grobu i cofał, coraz bardziej zdenerwowany.Czo-ło pokryły mu kropelki potu.Nie, to niemożliwe.A jednak.te same wykrzywionebrzozy.ten pniak ścięty.Wreszcie zdobył się na odwagę, przedarł się przez ludzi.i stanął osłupiały.Tak, to był grób Marysi.Ale jaki niepodobny.Biła od niego gorąca, duszna łu-na świateł.Lampka przy lampce.tyle lampek.Takiego grobu nie było na całymcmentarzu.Szczupła mogiłka ustroiła się w cały leśny i polny przepych.Czegóż tamnie było! W rogach pyszne grona czerwonej jarzębiny, na skraju obramowanie z ga-łązek jodły, dalej kasztany, żołędzie i szyszki ułożone w przeróżne wzory.Pośrodkuwielkie serce z głogów, a pod nim olbrzymi, zielony wieniec z białą, szeroką wstęgą.Kropa rozwinął ją niecierpliwą ręką i przeczytał:734 Marysi Kropiance  chłopcy i dziewczynki klasy VI Szkoły Podstawo-wej w Wilczkowie.Cześć Jej pamięci!Oczy przysłoniła mu piekąca mgła.Wstęga wypadła mu z ręki.Z ciężkim szlochemosunął się na kolana.* * *Nazajutrz był Dzień Zaduszny.Tak się szczęśliwie złożyło w tym roku, że akuratwypadał w niedzielę i był drugi dzień laby.Batura od rana urzędował w sztabie na starej ławce, w kącie podwórza szkolnego.Joniec trzymał wartę przy furtce, a Miksa, jako oficer służbowy, przekazywał meldunki. Przybyli ludzie ze stanowisk grobowych  zameldował właśnie. Wprowadzić.Wszedł Kryza i Jelito. No i jak tam?  spytał Batura. Płakał.735  Płakał? A potem siedział przy grobie.Długo siedział.Kiedy odchodziliśmy, jeszcze sie-dział.Batura wytarł nos i odwrócił się do Miksy. Co z królami? Robi się. Worki są? Są. A paszowcy? Działają. Dobrze, a on? Jeszcze dzisiaj nie wychodził z domu. Aha.Utrzymać więc dalej w polu widzenia i o wszystkich ruchach meldować. Tak jest. No, dobrze.Przechodzimy do akcji  S.Co ze Starą Chałupą? Nikt nie wchodził ani nie wychodził.736  Hm, niedobrze.Widocznie ruchy odbywają się w nocy.A ślady? Nie ma.To znaczy, cała podłoga tak zapaprana, że już w ogóle nie można nicpoznać.Batura zasępił się. Trudno  mruknął wreszcie. Idę.Będę z powrotem najpózniej za dwie go-dziny.Gdyby się tam coś ruszyło, działaj na własną rękę.Miksą zaczerwienił się. E, Antoś, wolałbym nie. Cóż to, boisz się? Przecież to tylko cywilna sprawa. No tak, cywilna  jąkał się Miksa  no właśnie dlatego, że cywilna.Wstydzęsię, Antoś. No wiesz!Batura wzruszył ramionami i wybiegł na szosę.* * *Karlik zaniepokojony usiadł na łóżku.737  Tato, zdaje się, że ktoś stukał.Ojciec podszedł do drzwi i otworzył.Na progu stał Batura z bardzo oficjalną miną.Inżynier obrzucił go podejrzliwym spojrzeniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl