[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do przyspieszenia drogi skłonił go przybyły niespodziewanieAleksander Pracki, towarzysz chorągwi husarskiej.Był to człowiekniespokojnego ducha: w młodości przywdział kaptur udominikanów, ale zrzuciwszy go, służył potem wojskowo.Niedawno podżegał wojsko do buntu, a teraz, z obawy przed karą,czy też wskutek niestałości umysłu, robił Karolowi nadzieję, żejeżeli kwarciani otrzymają zaległy żołd, to chętnie przejdą na stronęhojniejszego monarchy.Karol, zawsze szybki w działaniu iurzeczywistniający swoje postanowienia z większym pośpiechemniż rozwagą, chwycił się tej myśli i nie zwlekając przyrzekakwarcia-nym wziąć na siebie wypłatę zaległego żołdu, obiecuje imdonatywę i zapowiada, że dla pozyskaniaich sobie da hojny upust swej królewskiej szczodrobliwości.Jeżeliprzybędą wysłannicy, to dla większej pewności obietnice te słowemkrólewskim osobiście potwierdzi.Pracki zaręczał, że poprzedzadeputatów chorągwi, którzy wkrótce przyjadą; król dowie się odnich, iż całe wojsko jednomyślnie postanowiło pójść pod rozkazyzwycięskiego Karola.Nie potrafię powiedzieć, czy Pracki mówił to wszystko z własnejzuchwałości, czy też z cudzego polecenia, nie ulega wszakżewątpliwości, że jakaś ukryta przychylność czy też nieszczęsnypopęd sprawiły, że zarówno dowódcy jak i towarzysze bez oporówzastanawiali się nad przyjęciem szwedzkiej protekcji, wychwalaliłaskawość Karola, jego wspaniałomyślność, powodzenia wojenne ihojność.%7łołnierzom obmierzły niespokojne czasy Kazimie-rzowego panowania i rozgoryczeni na służbę, z której nie mieliżadnych zysków, zapałali chęcią nowych korzyści.Jak to zwykle bywa w powszechnym zamieszaniu, zdemoralizowanym idemoralizatorom nic nie wydawało się niegodziwe, po jednychprzeto i po drugich można się było spodziewać, że nie będą sięsprzeciwiać odstępstwu.Napełniło to Karola nadzieją, że łatwo achsobie zjedna.Mocno iwierzył w swoje szczęście, wyruszył więcspiesznie, wyprzedzając swoje wojsko, w orszaku zaledwie dwustuzbrojnych; posłuchał rady Prackiego i zamierzał swoją obecnością iłaskawym przemówieniem zaszczycić wysłanników chorągwi.Królwiedział, kim są kwarciani, w kilku potyczkach dobrze poznał inależycie ocenił ich męstwo.Kiedy szybko posuwając się naprzód odbył już część drogi, podwsią Bieżanowem wstrzymali go jego ludzie, przedkładając mu, żenierozważną wyprawą wyzywa niebezpieczeństwo i zachęca doużycia podstępu Polaków, krążących naokoło, oraz że jest rzecząniestosowną, by szukał tych, którzy jego raczej powinni szukać,przeto jeżeli nawet nie dba o niebezpieczeństwa, niechprzynajmniej wstrzymawszy konia wyprawi podjazd, żeby siędowiedzieć, dokąd prowadzi droga.W pobliżu znajdowało sięmiasteczko Wieliczka, a ponieważ zewsząd przyjeżdżano do niegopo sól, z rozdroża gościńce prowadziły w różne strony.Pracki,niepe-wien, w którym kierunku należy iść, zląkł się, żeby błędniesię skierowawszy, niechcący nie zwieść króla.Ale choć przewodnikzasłaniał się nieznajomością drogi, a Szwedzi odradzali dalszypochód, Karol nie zrezygnował z wyprawy, tylko zatrzymał się,wysyłając przodem hrabiego Wittgensteina z młodymSchlippenbachem, żeby sprowadzili wysłanników.Obaj Szwedzi wraz z Prackim wyruszyli natychmiast, gdy wtem,ujechawszy zaledwie ćwierć mili, ujrzeli oddział złożony z trzystunaszych, wracający z podjazdu, przy czym mieli Polaków zaswoimi plecami, co wzbudziło w nich nie tylko lęk, ale ipodejrzenie podstępu.Położenie stawało się grozne i jeden zeSzwedów odezwał się do Prackiego: Cóż na to powiesz, jeżeli łaska? Udawaliśmy się naposzukiwanie przyjaciół, a osaczyli nas od tyłu wrogowie.Wyprowadz teraz z niebezpieczeństwa tych, co ci zawierzyli, alboprzynajmniej oznajmij im nieuchronną śmierć.Na to Pracki, nie drgnąwszy na twarzy ani w sercu, stanowczozapewnił, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa: oddział jazdypodąża traktem, dokąd mu rozkazano, a im nic nie zagraża i niepotrzebują się obawiać zasadzki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl