[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Pokręcił się trochę wokoło, próbując a to związać linę, a to poukładać deskiw jakąś sympatyczną kupkę, a to zetrzeć błotniste ślady stóp na podłodze.Pomimowyłączonego silnika Jekub od czasu do czasu posykiwał, tykał, a nawet pingał.W końcu Dorcas zrezygnował siadł, opierając się plecami o żółtą ścianę.Nie wiedział, co się dzieje, i nie bardzo go to wzruszało była tak daleko nazewnątrz wszystkiego, co dotąd widział, że umysł nie pozwalał mu się tym mar-twić.Uznał, że to pewnie jakaś maszyna do robienia nocy nagle spadła i stąd tozamieszanie.Poklepał Jekuba po burcie. Dobra robota pochwalił i zamilkł.* * *Sacco i Nooty znalezli Dorcasa siedzącego z głową opartą o burtę i wpatrują-cego się tępo w podłogę. Wszyscy cię szukają! ucieszył się Sacco. To jak samolot bez skrzy-deł! I tylko unosi się nad nami! Musisz go zobaczyć! Może ty się zorientujesz, jakon lata.Słuchaj, dobrze się czujesz? Hmm? Sacco cię pytał, czy się dobrze czujesz? powtórzyła Nooty. Wyglą-dasz dość dziwnie.108Dorcas powoli skinął głową. Dobrze odparł wolno. Tylko trochę zużyty. Ale potrzebujemy cię! Sacco nie ustępował łatwo.Dorcas jęknął i zaczął się zbierać na nogi.Tym razem nie protestował, gdyoboje mu w tym pomogli.Gdy wstał, rozejrzał się powoli. Naprawdę dobrze się spisał powiedział. Naprawdę dobrze.biorącpod uwagę okoliczności.No i jego wiek.I spróbował uśmiechnąć się radośnie, co mu się średnio udało. O czym ty gadasz? zdziwił się Sacco. O tym całym czasie, jaki spędził w szopie w kamieniołomie.Od zrobieniaświata minęła kupa lat, a ja go tylko przesmarowałem, dolałem paliwa i poje-chał wyjaśnił Dorcas. A, mówisz o tej żółtej maszynie drogowej domyślił się w końcu Sacco. Ale. Nooty wskazała w górę.Dorcas wzruszył ramionami. Tym nie ma się co martwić, to pewnikiem sprawka Masklina.Grimmamiała rację: to pewnie jest to coś latającego, czego pojechał szukać.Proste. Ale coś z tego wyszło dodała Nooty. I to nie był Masklin? zdziwił się Dorcas. Na pewno nie.Jakaś roślina.Dorcas westchnął, pogodzony z tym, że nie będzie miał spokoju świat jużtak był widać urządzony, że ciągle coś się w nim działo.Poklepał ostatni razJekuba, wyprostował się i polecił: No dobrze, pokażcie mi to, co wyszło.* * *Na środku platformy unoszącej się nisko nad ziemią stał metalowy wazon.%7ładen z otaczających platformę nomów nie wiedział, co o nim sądzić, podobniejak o jego zawartości.Nikt poza Grimma, która przyglądała się wazonowi i jegozawartości z dziwnym i cichym uśmiechem.Zawartością wazonu była gałąz, na której rósł pojedynczy kwiat wielkościwiadra.Gdyby wspiąć się wystarczająco wysoko, można by zauważyć, że we wnętrzubłyszczących płatków znajdowało się minijeziorko.A z głębin wody wyglądałyniewielkie, żółte żabki.I przyglądały się nomom. Dorcas, wiesz, co to jest? spytał Sacco.Dorcas uśmiechnął się, tym razem radośnie. Masklin w końcu się zorientował, że wysyłanie kwiatów dziewczynie tonie taki znowu zły pomysł.A sądząc po minie Grimmy, raczej całkiem dobry. Dobra, ale co to jest?109 Jeśli dobrze pamiętam, to bromelia albo jakoś tak.Rośnie na czubkachwysokich drzew w jakimś lesie strasznie daleko stąd.A te małe żabki całe życiew nich spędzają.Wyobraz sobie tylko: całe życie.Grimma kiedyś powiedziała, żeuważa to za najbardziej zadziwiającą rzecz na świecie.Sacco z namysłem przygryzł wargę. No, jest jeszcze prąd elektryczny zaproponował. Elektryczność jestcałkiem zadziwiająca. Albo hydraulika dodała Nooty, biorąc go za rękę. Mówiłeś mi, żehydraulika jest fascynująca. Masklin musiał jej poszukać ocenił Dorcas. Czasami zbyt dosłownietraktuje pewne rzeczy, ale w sumie to całkiem niegłupi chłop.I tak, przenosząc wzrok z kwiatu na Jekuba, który w cieniu olbrzymiego statkurobił wrażenie małego i starego, poczuł się nagle dziwnie radośnie.Wciąż byłtak zmęczony, że gotów był zasnąć na stojąco, ale w głowie już roiło mu się odnowych pomysłów.Najwięcej aktualnie miał pytań, ale odpowiedzi nie były w tejchwili najważniejsze najważniejsze, że świat jest pełen zadziwiających rzeczyoraz to, że on sam nie jest żabą.Albo przynajmniej jest taką odmianą żaby, którą interesuje, jak rosną kwiatyalbo czy zdoła dotrzeć do innego kwiatu, jeśli skoczy wystarczająco mocno.A jak już wydostał się ze swojego kwiatu, cały dumny i blady, odkrył wokółnowy, bezkresny świat i dopiero po długim czasie mógł się zorientować, że tenświat także ma na horyzoncie płatki.Dorcas wyszczerzył się radośnie i powiedział: Naprawdę jestem ciekaw, co Masklin porabiał przez te kilka tygodni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|