[ Pobierz całość w formacie PDF ] .i jeślimuszę umrzeć, żeby zrobić, co należy, to umrę z radością.Widziałam już gorsze rzeczy.Więc jeśli chcesz mnie zabić, twardy, silny mężczyzno z zatrutymi ostrogami, dzielnykawalerze, zrób to, dalej, zabij mnie! Wtedy ja i Roger będziemy bawić się razemw krainie zmarłych przez wieczność i śmiać się z ciebie, ty żałosny stworze.Nietrudno było odgadnąć, co Tialys mógł wtedy zrobić, ponieważ od stóp do główpłonął gniewem, dygotał z wściekłości; lecz zanim zdążył się poruszyć, za plecami Lyryodezwał się jakiś głos i zmroził ich oboje.Lyra odwróciła się, wiedząc, co zobaczy,przerażona mimo pozornej brawury.Zmierć stała bardzo blisko, uśmiechnięta uprzejmie, z twarzą dokładnie taką samą jaku innych śmierci.Pantalaimon na piersi Lyry zaskomlał i zadrżał, pod postacią gronostajaowinął się wokół jej szyi i próbował odciągnąć ją od śmierci.Lecz jedynie sam znalazłsię bliżej, więc znowu przycisnął się do jej ciepłego gardła i silnie bijącego serca.Lyra przytuliła go mocno i spojrzała śmierci prosto w twarz.Nie usłyszała jej słów.Kątem oka widziała, że Tialys pospiesznie przygotowuje magnetytowy rezonator. Więc jesteś moją śmiercią? zapytała. Tak, moja droga. Ale jeszcze mnie nie zabierzesz? Chciałaś mnie wezwać.Zawsze tu jestem. Tak, ale.tak, chciałam, ale.To prawda, chcę pójść do krainy zmarłych.Ale nieumrzeć.Nie chcę umierać.Kocham życie i kocham mojego dajmona, i.Dajmony tamnie przechodzą, prawda? Widziałam, jak znikają, gasną jak świece, kiedy ludzieumierają.Czy w krainie zmarłych ludzie mają dajmony? Nie odpowiedziała śmierć. Twój dajmon rozpływa się w powietrzu, a tyrozkładasz się pod ziemią. Więc chcę zabrać ze sobą swojego dajmona, kiedy wejdę do krainy zmarłych oświadczyła stanowczo Lyra. I chcę stamtąd wrócić.Czy zdarzyło się kiedyś, żebyludzie wracali? Nie zdarzyło się od wieków.W końcu, dziecko, wejdziesz do krainy śmierci beztrudu, bez ryzyka, odbędziesz spokojną, bezpieczną podróż w towarzystwie własnejśmierci, oddanej przyjaciółki, która była przy tobie w każdej chwili twojego życia, którazna cię lepiej niż ty sama. Ale to Pantalaimon jest moim oddanym przyjacielem! Nie znam cię, ale znamPantalaimona i kocham go, i jeśli kiedyś.jeśli kiedyś.Zmierć kiwała głową.Okazywała uprzejme zainteresowanie, ale Lyra nie mogłazapomnieć ani na chwilę, czym była: jej własną śmiercią, stojącą tak blisko. Wiem, że teraz to będzie trudne powiedziała już spokojniej i niebezpieczne, alechcę tam pójść, naprawdę.Will też chce.Oboje zbyt szybko kogoś straciliśmy i musimyto naprawić, przynajmniej ja muszę. Każdy chciałby porozmawiać jeszcze raz z tymi, którzy odeszli do krainy śmierci.Dlaczego mam robić wyjątek dla ciebie? Ponieważ. zaczęła wymyślać kłamstwo. Ponieważ muszę coś tam zrobić, nietylko zobaczyć mojego przyjaciela Rogera.Anioł dał mi to zadanie i nikt inny nie możetego wykonać, tylko ja.To zbyt ważne, żeby czekać, aż umrę naturalną śmiercią.Trzebato zrobić teraz.Widzisz, anioł wydał mi rozkaz.Dlatego tutaj przyszliśmy z Willem.Musieliśmy.Za jej plecami Tialys odłożył instrument, usiadł i patrzył, jak dziewczynka prosiwłasną śmierć, żeby ją zabrała tam, gdzie nikt nie powinien iść.Zmierć drapała się w głowę i podnosiła ręce, ale nic nie mogło powstrzymać próśbLyry, nic nie mogło ugasić jej zapału, nawet strach; widziała już gorsze rzeczy niżśmierć, tak twierdziła i mówiła prawdę.Więc wreszcie jej śmierć przemówiła: Skoro nic cię nie zniechęci, mogę tylko powiedzieć: chodz ze mną, zabiorę cię tam,do krainy zmarłych.Będę twoim przewodnikiem.Pokażę ci wejście, ale drogę wyjściamusisz znalezć sama. I moich przyjaciół przypomniała Lyra. Mojego przyjaciela Willa i pozostałych. Lyro wtrącił Tialys wbrew wszelkim zdrowym instynktom pójdziemy z tobą.Rozgniewałem się na ciebie przed chwilą, ale utrudniasz mi.Lyra wiedziała, że powinna go ugłaskać, i zrobiła to chętnie, skoro postawiła naswoim. Tak przyznała masz rację, Tialysie, przepraszam, ale gdybyś się nie rozgniewał,nie mielibyśmy tej damy za przewodnika.Więc cieszę się, że jesteście z nami, ty i lady,naprawdę jestem wam wdzięczna.Tak więc Lyra namówiła własną śmierć, żeby zaprowadziła ją i jej przyjaciół dokrainy, gdzie odszedł Roger i ojciec Willa, i Tony Makarios, i tylu innych; a śmierćkazała jej zejść na przystań o pierwszym brzasku i przygotować się do podróży.Pantalaimon drżał i dygotał, Lyra za nic nie mogła go uspokoić ani uciszyć jegocichych jęków.Toteż spała płytkim, przerywanym snem na podłodze izby, razem zewszystkimi, a jej śmierć czuwała nad nią.20.WspinaczkaZdobyłam to powoli się wspinającGałązek się czepiającCo rosną między błogością a mną.Emily DickinsonMulefa wytwarzali wiele rodzajów lin i sznurów.Mary przez cały ranek sprawdzałai wypróbowywała te, które miała na składzie rodzina Atal, zanim dokonała wyboru.W tym świecie nie stosowano skręcania i zwijania, więc wszystkie liny i sznury byłyplecione; wydawały się jednak mocne i wytrzymałe, i Mary wkrótce znalazła dokładnieto, czego potrzebowała. Co ty robisz? zapytała Atal.Mulefa nie znali pojęcia wspinaczki, więc Mary musiała długo gestykulowaći wyjaśniać w okrężny sposób.Atal była przerażona. Wejść na wyższe części drzew? Muszę widzieć, co się dzieje tłumaczyła Mary. Teraz pomóż mi przygotowaćlinę.Pewnego razu w Kalifornii Mary poznała matematyka, który spędzał każdy weekend,włażąc na drzewa.Mary sama trochę wspinała się po skałkach, więc chciwie słuchała, jakopisywał techniki i sprzęt, i postanowiła tego spróbować przy najbliższej okazji.Oczywiście nigdy się nie spodziewała, że będzie włazić na drzewa w innymwszechświecie; wspinaczka solo też jej się nie uśmiechała, ale nie miała wyboru.Mogłajedynie zadbać o maksymalne bezpieczeństwo.Wybrała linę tak długą, że przerzucona przez gałąz wysokiego drzewa sięgała po obustronach do ziemi, i tak mocną, że mogła unieść jej kilkakrotny ciężar.Potem odcięłamnóstwo krótszych kawałków z cieńszego, ale bardzo wytrzymałego sznura i sporządziłauchwyty: nieduże pętle zawiązane węzłem rybackim, dające oparcie stopom i dłoniom,kiedy przywiązała je do głównej liny.Następnie pojawił się problem, jak przerzucić linę przez gałąz.Po godzinie czydwóch eksperymentowania z cienkim, elastycznym sznurkiem i sprężystą gałęzią powstałłuk; szwajcarski scyzoryk wyciął kilka strzał, pozostawiając trochę liści zamiast lotek,żeby ustabilizować je w locie; i wreszcie po całym dniu pracy Mary mogła zaczynać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|