[ Pobierz całość w formacie PDF ] .I nie będą mogły nas tknąć, dopóki to olśniewające światło nie zagaśnie między nami, wnas.Przywarłam do Luisa w sferze eterycznej; moc, którą wytwarzaliśmy, rosła i ryczała coraz bardziejogłuszająco; odbijała się echem i wywoływała fale rozchodzące się we wszystkich kierunkach.Odparła wymierzony przeciwko nam atak, a następnie wstrząsnęła kolumną mocy Perły, uderzającgłucho w jej środek.Słup Perły zadrżał i niemal zupełnie się rozproszył.Płomień - czyżby sama Perła? - ściągnął się gwałtownie w wyrazisty, czarny snop wirujących cieni, apotem w kulę, która skurczyła się, tworząc maleńki punkcik ciemności.I pognała przez eter, pozostawiając za sobą upiorne drganie mocy, które widziałam już w innychmiejscach.To w ten sposób Perła przemieszczała się między swoimi obozami.Właśnie zmusiliśmy ją dowycofania się w pośpiechu.W realnym świecie zadzwonił mój telefon.Otworzyłam go po omacku, ciągle dzieląc uwagę międzydwa królestwa istnienia.- Mądre.- Głos Luisa drżał.- Czujesz to? Co to, do diabła,jest?- Nie wiem.- Ciągle zespoleni w sferze eterycznej, odczuwaliśmy coś.niewiarygodnego.Chciało misię płakać, tak było to piękne, i krzyczeć, i uciekać od intymności tegoprzeżycia.Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, nawet wśród dżinnów.Było w tym coś.złego, ajednocześnie wydawało się tak uzależniająco dobre.- Puść mnie.- Nie mogę - szepnął Luis z bardzo daleka.- Nie mogę cię puścić.Nigdy cię nie puszczę.Nie docierato do ciebie? Boże, Cass, wszystko jedno, co się wydarzy, wszystko jedno, co czujemy.to jest dobre.Ta prawda rozbrzmiała echem między nami z zapierającą dech oczywistością, równie bolesna, jakpiękna; nie powinniśmy doznać takiego połączenia, nie na tym poziomie.To było zarezerwowane dladżinnów; ludzie nie potrafią kontrolować czegoś tak potężnego.Znów próbowałam się oderwać, ale nie mogłam.Chciałam.chciałam pozostać w tym zespoleniu znim właśnie tak potężnym, intymnym, na zawsze.Zwiatło między nami zamigotało i nagle uświadomiłam sobie, że to on generował całą moc, a tobezdennie go wyczerpywało.W tym stanie godził się na to.Nie odzywał się w nim instynktsamozachowawczy, Luis nie odczuwał strachu.Nie mógł, kiedy byliśmy zbyt ściśle scaleni, żebyodróżniać samych siebie.Musiałam to zakończyć.Szybko.Kosztowało mnie to więcej wysiłku niż cokolwiek przedtem w moim życiu, ale rozerwałam nas - bólbył niesamowity, niszczył tak komórki ciała, jak i dusze.Na płaszczyznie fizycznej usłyszałam wtelefonie krzyk Luisa i własny, równie rozdzierający.W sferze eterycznej, kiedy nasze zespolone ciałarozdzieliły się, wylały się z nas czarne fale cierpienia; zaczęły wokół nas wirować smużki naszycheterycznych bytów, które się od nas oderwały, najpierw w jaskrawych, a potem gasnących kolorach.Pasemka szybko ostygły, zrobiły się popielatoszare i odleciały.W telefonie Luis złowieszczo milczał, a w eterze jego postać znieruchomiała i unosiła się bez celu nawidocznych i niewidocznych prądach mocy.Barwy jego ciata, normalnie tak żywe, zblakły i stały siępastelowe.Był ranny.A może umierał.Ja też ucierpiałam, ale nie aż tak bardzo; widziałam miejsca na moim eterycznym ciele, z którychciągle lśniącymi strumieniami wypływała energia.Skupiłam się, by ten proces zatrzymać, i powoli,mozolnie strumienie zmieniały się w strużki.Zerwałam kontakt ze sferą eteryczną i siła grawitacji mojego fizycznego ciała gwałtownie zaczęłaściągać mnie z powrotem na ziemię; była to oszałamiająco daleka droga wśród światła gwiazd i falkoloru, spadanie z nieba.Wyprostowałam się na krześle w motelu, z trudem łapiąc powietrze.Ciągle trzymałam telefon, leczdobiegały z niego tylko trzaski i odległy hałas.- Luis? - zawołałam.- Luis, odezwij się, jeżeli mnie słyszysz!Nic.Dotarł do mnie jeszcze większy hałas, jakieś głosy, a potem szelest, kiedy ktoś podniósł telefon.- Cassiel? - Głos Marion.Pełen rezerwy.- Wszystko z nim w porządku?- Jeszcze nie wiem, ale jest zupełnie zamroczony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|