[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.U wszystkich ludzi na poziomie, ludzi o dobrym smaku, wykształconych i zajmujących wysokie stanowisko w życiu, godność jest podstawowym spoiwem, opoką wszystkiego.W imię godności zbankrutowany bankier rzuca się na ulicę z dwudziestego piętra.Tracąc miliony, traci jednocześnie godność.W imię godności Hemingway strzelił sobie w łeb.Dla niego godność oznaczała tężyznę fizyczną.Gdy ją postradał.gdy przyszła starość, życie straciło sens.Dlatego też targały mną furie.Bałem się nie niewygód, ale utraty godności.Chudy, prawie nagi stałem w szortach, a ten zwierzak Fombona ryczał ze śmiechu.Do tego zawsze byłem przeczulony na temat moich chudych jak patyczki nóg.Od dzieciństwa wstydziłem się ich.To prawda, że nie zawiązywałem łatwo przyjaźni.Właściwie wcale.Naprawdę nie wiem, dlaczego.Tak zawsze było.Samotnicy akceptują samotność, jako rzecz najzupełniej normalną.On mnie pod tym względem przejrzał.Z pewnością rozmawiał z personelem rezydencji, dowiedział się, jaką mi sprawia przyjemność odpowiednio podana filiżanka dobrej kawy i właściwie wyprasowana koszula.Chce mnie więc teraz pozbawić godności.Wie, jaki mogę odczuwać wstręt załatwiając się do kubła, jedząc jakieś świństwo i chłepcząc wodę z wiadra.Popełnia jednakże błąd.Człowiek wytrzyma wiele, jeśli rozgrzewa go nienawiść.On nie wie i nawet się nie domyśla, jak bardzo go nienawidzę.Jego i systemu, który reprezentuje.Nie będę go prosił o poprawianie warunków bytowania.Będę się modlił, aby to się szybko skończyło, jednakże on się o tym nie dowie.Właśnie zjadłem kolejny wstrętny posiłek.Małe blaszane wiaderko stoi pełne już od wielu godzin.Kiedy to zobaczył Fombona, powiedział, że nowej wody nie dostanę, póki nie skończę tej, którą mam.Cieszy go moje upokorzenie.Logika nakazała mi wszystko zjeść, a kiedy jadłem, byłem przez cały czas bliski zwymiotowania.Muszę zachować siły.Jadłem, myśląc o Calderonie.Miałem przed oczami jego cyniczne oczy i aroganckie usta.Nienawiść pozwoliła mi przełknąć wszystko.Później poczułem lekki skurcz.To świńskie pożywienie i brudna woda mogą sprawić, że dostanę biegunki.cuchnący kubełek to kolejne upokorzenie.On to wszystko dokładnie obmyślił.Co on miał na myśli mówiąc, że miłość jest torturą psychiczną i że ja dobrze to wiem.Czy jest coś na ten temat w moich aktach.? To było tyle lat temu! Wątpię, aby miał to w papierach.Nigdy nic nikomu o tym nie mówiłem.Nawet teraz myślenie o tym sprawia mi ból.Siedzę na sienniku, podciągnąłem nogi pod brodę.Duży palec mam spuchnięty.To podagra.Boleśnie pulsuje.Spodziewam się większego ataku.Kiedy poprosiłem Fombonę o moje lekarstwo, tylko się roześmiał.Gorąco mu życzę podagry, ospy i cholery z całym bagażem bólu i cierpienia.Może Calderon da mi lekarstwo? Zjawi się dziś czy jutro? Jaki będzie jego następny ruch? Rozmyślam o operacji KOBRA.Oczywiście, że znam wszystkie jej szczegóły.Uczestniczyłem w przesłuchaniach ich ubiegającego się o azyl agenta nazwiskiem Llovio.I natychmiast dostrzegłem rysującą się możliwość.Właściwie zaplanowałem całą tę operację wraz z Jamesonem.Calderon ma rację.Jest to najpoważniejsze przedsięwzięcie przeciwko Castro od czasu Zatoki Świń.W listopadzie Castro z pewnością uda się do Moskwy na uroczystości rewolucji październikowej i bydlak wreszcie się przekona, co to znaczy być po złej stronie barykady podczas zamachu stanu.Zobaczymy, jak mu się spodoba jego własne lekarstwo.Ta myśl sprawia mi wielką przyjemność.Co za bezczelność wysłanie tego cholernego hipisa, żeby zmusił mnie do mówienia.I żeby mnie tak upokarzać! Zapłacą za to! Calderon dostanie za swoje.Po KOBRZE postaram się, żeby dobrze oberwał.Znowu będę mógł wrócić na Kubę.Nie potrafię o tej wyspie myśleć, by przed moimi oczami nie pojawiała się jej twarz.Bardzo to dziwne, że w ostatnich latach jej wizerunek uległ subtelnej zmianie, pewne fragmenty stały się wyraźniejsze, zwłaszcza usta i oczy.Ostatnio, w sennych marzeniach widzę tylko oczy i usta.Zastanawiam się nad znaczeniem tego zjawiska.Nienawidzę ludzi, którzy nieustannie interpretują sny i uwielbiają o tym rozprawiać, jakby chodziło o coś istotnego, a nie o oderwane majaki podświadomości.Ale chciałbym wiedzieć, dlaczego czasami widzę jedynie jej oczy i usta? Jakby reszta twarzy nie tyle się rozpłynęła, co została wypalona jakimś przeraźliwie jaskrawym światłem.Te oczy zawsze bacznie mi się przyglądały, zawsze były smutne.A jej usta, gdy całowały mnie, były zawsze delikatne, nawet podczas ekstazy.Moja pamięć szpera w składnicy wspomnień sprzed dwudziestu lat.Przeszywa mnie ból.Ten sam co zawsze, nigdy mniejszy.Dla mnie dar pamięci jest przekleństwem.7JorgeSan Carlo – dzień czwartyStoi naga przy oknie i ja ponownie zmieniam zamiar.Nie popełniłem błędu zabierając ją z sobą.Wszystko odbyło się zgodnie z rytuałem.Najpierw kopulacja.Bardzo wyczerpująca.Jak zawsze wpijała pięty w moje pośladki i wykrzykiwała moje imię dochodząc do orgazmu.Jak zwykle leżała potem bez ruchu przez dziesięć minut.Leżała na plecach i palcami doprowadzała się do drugiego orgazmu.Za pierwszym razem bardzo mnie to uraziło, gdyż kwestionowało moją męskość.Kiedy jej to powiedziałem, roześmiała się i powiedziała, że to jej robi wielką przyjemność – leżeć tak obok kochanka i wspominać minione chwile.Nazwała to nawet “natychmiastowym odegraniem orgazmu”.Następnym razem kazała mi pójść w jej ślady.Kiedy to robiłem wpatrywała się żarłocznie.Ona świetnie się zna na takich rzeczach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl