[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W najlepszym razie zostało jej sześć miesięcy.A potem, już po wszystkim, trzeba było wracać tutaj – do tego domu, w którym są wszystkie możliwe gadżety, udogodnienia i luksusy, jakie tylko człowiek mógłby sobie.– Wiem – odparł miękko.– Te nasze zabawki, nasze pieniądze.– Tak, a czym ten dom jest teraz, bez nich? Skorupą! Tu nie jest moje miejsce! A jeśli nie moje, to i niczyje i kiedy się po nim rozglądam.boję się, mówię ci, strasznie się boję.Nie, czekaj, nie pocieszaj mnie.Ty nic nie wiesz.Nie mogłam zapobiec śmierci Ellie, potrafię się z tym pogodzić, ale z Grahamem było inaczej.Ja sama spowodowałam jego zgon.Zabiłam go.– Nie, ależ ty tego nie zrobiłaś – zaprzeczył.– Jako lekarka wiesz, że.– Michaelu, ty jesteś jak anioł zesłany z nieba.Ale wysłuchaj tego, co ci chcę powiedzieć.Ty masz w dłoniach moc, która jest prawdziwa.Kiedy jechaliśmy tutaj, zademonstrowałeś mi ją.Cóż, ja mam w sobie moc, która jest równie silna.Zabiłam go.Przedtem spowodowałam śmierć jeszcze dwojga ludzi – obcego człowieka i, wiele lat temu, małej dziewczynki z placu zabaw.Czytałam sprawozdania z sekcji zwłok.Potrafię odbierać życie, mówię ci! Dziś jestem lekarką, bo usiłuję wyprzeć się tej mocy, moje działania są ciągłą próbą zadośćuczynienia temu złu!Wzięła głęboki oddech.Przeczesała palcami włosy.Wydawała się mała i zagubiona w tym obszernym, luźnym szlafroku, ciasno związanym w pasie; z miękkimi, potarganymi włosami ostrzyżonymi na pazia wyglądała jak Ganimedes.Michael ruszył ku niej, ale dziewczyna gestem kazała mu zostać na miejscu.– Tego jest tak wiele.Wiesz, wymarzyłam sobie, że opowiem ci o tym, właśnie tobie, nikomu innemu.– Jestem tutaj, słucham – powiedział.– Chcę, abyś mówiła.Jakimi słowami miał wyrazić swoją fascynację? Pochłonęła go całkowicie, a uczucie to zdawało się tak niezwykłe po tych wszystkich rozgorączkowanych, szalonych tygodniach.Teraz, zniżonym głosem, opowiadała o całym swoim życiu.Zawsze uwielbiała naukę, to ona była dla niej poezją.Nigdy nie myślała, że zostanie chirurgiem, pociągały ją jedynie badania naukowe, ów niewiarygodny, nieomal fantastyczny postęp, jaki dokonał się w dziedzinie neurologii.Chciała spędzić życie w laboratorium, gdzie, jak sądziła, można się było wykazać prawdziwym bohaterstwem; a ona miała do tego rzeczywisty geniusz, może jej wierzyć na słowo.Niewiarygodny talent.Ale wtedy nadeszła ta okropna Wigilia i wydarzyło się coś strasznego.Miała już przenieść się do Instytutu Keplera, aby na pełnym etacie pracować tam nad metodami operowania mózgu, które nie wymagają interwencji chirurgicznej, sposobami leczenia przy użyciu laserów, noży gamma, cudów, które niełatwo mogłaby objaśnić laikowi.Ostatecznie z ludźmi nigdy nie szło jej łatwo.Czyż jej miejsce nie było w laboratorium?I niech jej Michael wierzy, najnowsze osiągnięcia pełne są wspaniałych rzeczy, jednakże jej mentor – nieważne, jak się nazywał, i tak już nie żyje, niedługo później zmarł na skutek serii drobnych zawałów.Co za ironia! Żaden chirurg na świecie nie był w stanie pospinać i pozszywać tych śmiercionośnych pęknięć.ale o tym dowiedziała się dopiero później.Wracając do jej opowieści – ten człowiek zabrał ją do filii Instytutu w San Francisco, w Wigilię, bo ze wszystkich nocy w tę właśnie nikogo tam nie było, a on przecież łamał zasady pokazując jej, nad czym pracują, zaś tym czymś były badania prowadzone na żywych ludzkich płodach.– Zobaczyłam to maleństwo w inkubatorze.Wiesz, jak on go nazywał? Abortus.Och, niechętnie ci o tym mówię, bo wiem, jakie są twoje uczucia wobec Małego Chrisa.Nie dostrzegła, jak Michaelem to wstrząsnęło.Nigdy nie opowiadał jej o swym nie narodzonym dziecku, nikomu nie wspominał o tym pieszczotliwym przezwisku.Ale Rowan najwyraźniej zupełnie nie zdawała sobie sprawy z jego uczuć, siedział więc w milczeniu, słuchając jej opowieści, rozmyślając niejasno o wszystkich filmach, które obejrzał, gdzie okropne wizje płodów przewijały się nieustannie.Nie przerywał jej.Chciał, aby mówiła dalej.– A to stworzonko zachowano przy życiu – ciągnęła Rowan – po usunięciu czteromiesięcznej ciąży, i wiesz, że ten człowiek obmyślał już sposoby podtrzymywania funkcji organizmu jeszcze młodszych płodów.Mówił o hodowaniu embrionów w probówkach, z których nie miały już powracać do macicy, ale służyć jako źródło narządów.Trzeba było słyszeć jego argumenty, jak to płód odgrywa znaczącą rolę w ludzkim łańcuchu rozwojowym – uwierzyłbyś? A teraz powiem ci coś okropnego, coś naprawdę przerażającego; otóż to wszystko było absolutnie fascynujące, uwielbiałam to.Miałam przed oczami potencjalne korzyści, które on opisywał.Wiedziałam, że pewnego dnia naukowcy będą w stanie tworzyć nowe, nietknięte mózgi dla pacjentów zapadających w śpiączkę.O Boże, wyobraź sobie to wszystko, co można by zrobić, i czego ja, biorąc pod uwagę mój talent, mogłabym dokonać!Skinął głową.– Rozumiem – odparł cicho.– Pojmuję ohydę takich przedsięwzięć, ale i pokusę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl