[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Całkowicie posłuszny jest mi Antoine i było tak od naszego pierwszego spotkania.Rządzę tym domem z taką zręcznością, iż zwróciło to uwagę innych plantatorów; teraz przychodzą oni do mnie po radę.Można by rzec, iż władam całą okolicą, bowiem jestem tu najbogatszym plantatorem, i mogłabym zapewne wziąć w swe władanie całą kolonię, gdybym tego chciała.– Zawsze miałam ową siłę i widzę, iż ty posiadasz ją również.To ona pozwala ci występować przeciwko wszelkiej władzy, kościelnej i świeckiej, przybywać do wsi i miasteczek ze stekiem kłamstw i wierzyć w to, co czynisz.Jednemu tylko jesteś posłuszny na tym świecie – Talamasce, lecz nawet twoje posłuszeństwo wobec Zgromadzenia nie jest zupełne.Nigdy o tym nie myślałem, lecz to prawda.Wiesz o tym, Stefanie, iż niektórzy z naszych członków nie mogą pracować w terenie, bowiem brak im sceptycyzmu w stosunku do przepychu i uroczystych obrzędów.Miała więc rację.Nie powiedziałem jej jednak tego.Piłem wino i patrzyłem na wodę.Księżyc wzeszedł i ścielił poprzez morze ścieżkę swego światła.Dziwiłem się, iż tak niewiele czasu poświęciłem w życiu na obserwowanie oceanu.Zdawało mi się, iż przebywam już od dawna w mym niewielkim więzieniu na skraju urwiska i nie znajdowałem w tym nic nadzwyczajnego.Charlotte wciąż do mnie mówiła:– Zamieszkałam w doskonałym miejscu, gdzie najlepiej mogę wykorzystać mą siłę – rzekła.– Zamierzam mieć wiele dzieci, nim umrze Antoine.Będę miała wiele dzieci! Jeżeli pozostaniesz ze mną jako mój kochanek, nie zabraknie ci niczego.– Nie mów takich rzeczy.Wiesz, iż to niemożliwe.– Rozważ to.Uczysz się poprzez obserwowanie.Czegóż więc nauczyłeś się obserwując rzeczy tutaj? Jeśli zapragniesz wybuduję na mej ziemi dom dla ciebie i bibliotekę tak wielką, jak tylko zechcesz.Mógłbyś przyjmować swych przyjaciół z Europy.Będziesz miał wszystko.Zastanawiałem się przez dłuższy czas, zanim jej odpowiedziałem, tak jak o to prosiła.– Potrzebuję czegoś więcej, niż możesz mi ofiarować – rzekłem w końcu.– Nawet jeśli zdołałbym pogodzić się z tym, iż jesteś mą córką i że nie obowiązują nas, by się tak wyrazić, prawa natury.– Jakież znowu prawa? – zadrwiła.– Pozwól, bym skończył, wtedy się dowiesz.Potrzebuję czegoś więcej niż tylko cielesnych rozkoszy, więcej nawet niż piękno morza i nie wystarczy mi nawet, by każde me życzenie było natychmiast spełniane.Potrzebuję czegoś więcej niż pieniędzy.– Dlaczego?– Bowiem lękam się śmierci – odrzekłem.– Nie wierze w nic i dlatego, podobnie jak wielu, którzy w nic nie wierzą, muszę coś stwarzać, by nadało ono sens memu życiu.Ratowanie czarownic, studiowanie zjawisk nadprzyrodzonych, to właśnie me nieprzemijające rozkosze; dzięki nim zapominam, iż nie wiem, dlaczego rodzimy się i dlaczego umieramy, ani w jakim celu istnieje świat.– Gdyby żył mój ojciec, zostałbym chirurgiem, badał funkcjonowanie ciała i ilustrował swe studia pięknymi rysunkami, tak jak on to czynił.I gdyby członkowie Talamaski nie znaleźli mnie po śmierci mego ojca, niewykluczone, że zostałbym malarzem, bowiem stwarzają oni na swych płótnach całe światy znaczeń.Lecz teraz nie mogę być ani jednym, ani drugim, nigdy się bowiem nie ćwiczyłem w owych profesjach i jest już na to za późno; muszę więc powrócić do Europy i czynić to, co zawsze.Muszę.Nie jest to sprawa wyboru.Oszalałbym w tym niecywilizowanym miejscu.Znienawidziłbym cię jeszcze bardziej, niż nienawidzę cię teraz.Me słowa wielce ją zaciekawiły, chociaż zraniłem ją i rozczarowałem.Jej twarz, gdy na mnie patrzyła, nabrała tragicznego wyrazu; i nigdy jeszcze me serce tak bardzo nie wyrywało się do niej, jak wtedy, gdy siedząc naprzeciw mnie w milczeniu, zastanawiała się nad usłyszaną odpowiedzią.– Mów ze mną – rzekła.– Opowiedz mi wszystko o swym życiu.– Nie uczynię tego!– Dlaczego?– Bowiem prosisz o to i więzisz mnie tutaj.Znowu rozmyślała w milczeniu; jej piękne oczy wypełniał smutek.– Czyż nie przybyłeś tutaj, by uczyć mnie i kształcić?Uśmiechnąłem się do niej, gdyż była to prawda.– Dobrze więc, córko.Powiem ci wszystko, co wiem.Jesteś zadowolona?I w owej chwili, drugiego dnia mego uwięzienia, wszystko stało się inne i było już takie, aż do owej godziny wiele dni później, gdy odszedłem stamtąd, wolny.Nie zdawałem sobie wówczas z tego sprawy, lecz niewątpliwie nastąpiła wyraźna zmiana.Bowiem odtąd już więcej nie walczyłem.Z Charlotte, ani z mą miłością i pożądaniem, które nie zawsze były ze sobą splecione, lecz nigdy nie usypiały.Cokolwiek się działo w owych dniach, które nastąpiły od tego momentu, rozmawialiśmy godzinami; ja w alkoholowym upojeniu, a ona w swej wyostrzonej trzeźwości; i każde zdarzenie z mego życia zostało opowiedziane, by mogła je rozważyć i przedyskutować; a także wszystko to, co wiedziałem o świecie, a było tego niemało.Wydawało się, iż me życie składa się teraz jedynie z pijaństwa, miłości i owych rozmów, przeplatanych długimi, sennymi godzinami poświeconymi kontemplacji nieustannie zmieniającego się morza.Pewnego razu, nie mam pojęcia po jak długim czasie – może po pięciu dniach, a może później – przyniosła mi pióro i papier prosząc, bym spisał dla niej wszystko, co wiedziałem o swym pochodzeniu, o rodzinie mego ojca; i w jaki sposób został on medykiem, tak jak jego ojciec; o ich studiach w Padwie i o wiedzy, którą posiedli i przekazywali w księgach.Chciała znać nawet tytuły pism mego ojca.Uczyniłem to z przyjemnością, chociaż tak bardzo byłem pijany, iż zajęło mi to wiele godzin; potem, gdy zabrała poczynione notatki, leżałem próbując przypomnieć sobie, jakim człowiekiem byłem dawniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl