[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Zkażdego transportu znika kilka skrzynek.- Ups! Spadają z ciężarówki.- Coś w tym stylu.Sama broń nie wystarczy, trzeba zdobyć amunicję.Właśnie to pogrążaamatorów: kiedy przychodzi co do czego, okazuje się, że mają więcej broni niż amunicji.Dunne popatrzył na niego z dziwnym błyskiem w oku.- Dobry byłeś, co? - Nie zabrzmiało to ani jak pytanie, ani jak komplement.Bryson gwałtownie wstał.- Wiem, gdzie ich znalezć.A przynajmniej gdzie zacząć szukać.Mniej więcej o tej porzeroku.- Sprawdził datę na zegarku.- Cholera, to już za dziesięć dni.Za dziesięć dni namiędzynarodowe wody u wybrzeży Costa da Morte w Hiszpanii wpłynie wielki kram zbronią.Impreza ma ponad dwudziestoletnią tradycję, jest jak doroczna parada w DzieńDziękczynienia.Ten kram to olbrzymi okręt, kontenerowiec wypełniony po brzeginajnowocześniejszą bronią.Jest kram, będą i kupujący.Same grube ryby, handlarze zpierwszej ligi.Statek jest zarejestrowany pod nazwą Hiszpańska Armada".- Piknik - powiedział Dunne, wykrzywiając usta w chytrym uśmieszku.- Piknikprzyciągnie mrówki.Niezły pomysł.Bryson bez słowa kiwnął głową.Myślał o czymś innym.Perspektywa powrotu do dawnejpracy - zwłaszcza teraz, gdy zdał sobie sprawę, że przez piętnaście lat perfidnie gooszukiwano - napawała go wstrętem.Jednakże oprócz wstrętu odczuwał coś jeszcze:wściekłość.Tak, pragnął zemsty.Towarzyszyło temu uczucie dużo spokojniejsze:potrzeba zrozumienia, zagłębienia się w przeszłość.Potrzeba odkrycia drogi, którą przezlabirynt kłamstw i tajemnic mógłby dotrzeć do prawdy.Do prawdy, z którą dałby radę żyć.- Tak - odparł ze znużeniem w głosie.- Dla wolnych strzelców, dla terrorystów, dlagłęboko zakamuflowanych agencji rządowych, dla każdego, kto chce nielegalnie kupićbroń, nie ma lepszego pikniku niż Hiszpańska Armada".Rozdział 5Ocean AtlantyckiTrzynaście mil morskich na południowy zachód od Cabo Finisterre w HiszpaniiCzarny, głęboko zanurzony statek wyłonił się z mgły niczym monstrualna góra.Byłwielki, olbrzymi, długi na przecznicę, może nawet na kilka miejskich przecznic.Miałponad trzysta metrów długości i był wyładowany różnokolorowymi metalowymikontenerami o pofałdowanych ścianach, z których każdy miał sześć metrów długości i dwametry czterdzieści centymetrów wysokości.Stały w dziesięciu rzędach, po osiem wkażdym,z tym że na każdym z ośmiu w rzędzie ustawiono jeszcze dwa.Zajmowały prawie całypokład i kiedy śmigłowiec okrążył okręt, by zawisnąć nad fordekiem, Brysonprzeprowadził kilka szybkich obliczeń.Dwieście czterdzieści olbrzymich, blaszanychpudeł - tylko na pokładzie.W ładowniach pod pokładem mogło się zmieścić trzy razy tyle.Potworny ładunek, tym bardziej złowieszczy, że wszystkie były identycznie nijakie, akażde z nich kryło tajemnicę.Reflektor śmigłowca omiótł płaski pokład.W części rufowej, hen, za rzędami kontenerów,strzelała w niebo biała nadbudówka o czarnych oknach - na wieńczącym ją mostkuzamontowano nowoczesny radar i antenę satelitarną.Natomiast pokładówka zupełnie niepasowała do reszty, wyglądała tak, jakby przeniesiono ją tu z luksusowego jachtu.Nicdziwnego, gdyż nie był to zwykły kontenerowiec.Helikopter delikatnie usiadł na wielkiejliterze H wymalowanej na fordeku.Tak, to była Hiszpańska Armada", statek legenda w mrocznym świecie terrorystów,tajnych agentów i handlarzy bronią, zarówno działających półlegalnie, jak i tych, którzyżyli i pracowali poza prawem. Armada" nie miała nic wspólnego z flotą czy flotyllą: byłajedyna w swoim rodzaju, była gigantycznym okrętem wyładowanym wszelkiego rodzajubronią, zarówno najnowszej generacji, jak i nieco już przestarzałą.Nick nie wiedział,gdzie Calacanis, tajemniczy pan i władca tego pływającego bazaru, ją kupuje, lecz krążyłysłuchy, że robi to legalnie w krajach, kto-rym brakuje pieniędzy, ot, choćby w Bułgarii,Albanii, w państwach Europy Wschodniej, w Rosji, Korei i w Chinach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|