[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spadło z zabazgranego brzydkimi słowy cokołu popiersie Nicodemusa de Boot,pierwszego rektora uczelni.Spadł ze stołu kubek ziółek którymi Węglosmrodór popijał bułkęz pasztetem.Spadł z parkanowego platana student pierwszego roku fizyki, Albert Solpietra,który wlazł był na ów platan, by zaimponować studentkom medycyny.A perpetum mobile profesora Oppenhausera, jego legendarne wieczyste ruchadło,ruchnęło się jeszcze raz i stanęło.Na amen.I nigdy już nie udało się go ponownie uruchomić.* * *- Niech żyją krasnoludy! Niech żyje Mahakam!Co to za zbieranina jakaś, co to za szajki, myślał hierarcha Hemmelfart, drżącą rękąbłogosławiąc defiladę.Komu tu się wiwatuje? Przekupni kondotierzy, obscenicznekrasnoludy, co to za autorament dziwaczny? Kto w końcu wygrał tę wojnę, oni czy my? Nobogów, trzeba zwrócić królom na to uwagę.Gdy historycy i pisarze wezmą się do roboty,należy poddać ich wypociny cenzurze.Najemnicy, wiedzmini, płatni zbóje, nieludzie iwszelki inny podejrzany element ma zniknąć z kronik ludzkości.Ma zostać wykreślony,wymazany.Ani słowa o nich.Ani słowa.I ani słowa tez o nim, pomyślał, zaciskając wargi i patrząc na Dijkstrę, obserwującegodefiladę z wyraznie znudzoną miną.Trzeba będzie, pomyślał hierarcha, wydać królom polecenia w sprawie tego Dijkstry.Jego obecność jest obelgą dla przyzwoitych ludzi.To bezbożnik i łotr.Niech zniknie bez śladu.I niech będzie zapomniany.* * * Niedoczekanie twoje, purpurowy świętoszkowaty wieprzu, myślała Filippa Eilhart, bezwysiłku czytając intensywne myśli hierarchy.Chciałbyś rządzić, chciałbyś dyktować iwywierać wpływ? Chciałbyś rozstrzygać? Niedoczekanie.Rozstrzygać możesz wyłącznie wsprawach własnych hemoroidów, a i tam, we własnej twej dupie, twe rozstrzygnięcia niewielebędą znaczyły.A Dijkstra zostanie.Tak długo, jak będzie mi potrzebny.* * *Kiedyś popełnisz błąd, myślał kapłan Willemer, patrząc na lśniące, karminowe wargiFilippy.Kiedyś któraś z was popełni błąd.Zgubi was zadufanie, arogancja i pycha.Spiski,które knujecie.Niemoralność.Ohyda i perwersja, której się oddajecie, w której żyjecie.Wszystko wylezie na jaw, rozejdzie się smród grzechów waszych, gdy popełnicie błąd.Musiprzyjść taka chwila.A nawet jeśli błędu nie popełnicie, znajdzie się sposobność, by was czymś obarczyć.Spadnie na ludzkość jakieś nieszczęście, jakaś klęska, jakaś plaga, może zaraza alboepidemia.Wtedy winę zwali się na was.Was obarczy się winą, za to, że nie zdołałyściepladze zapobiec, za to, że nie zdołałyście usunąć jej skutków.Wy będziecie wszystkiemu winne.I wtedy rozpali się stosy.* * *Stary pręgowany kocur, z racji umaszczenia zwany przez ludzi Rudzielcem, umierał.Umierał paskudnie.Tarzał się, prężył, drapał ziemię, wymiotował krwią i śluzem, wstrząsanykonwulsjami.Miał do tego krwawą biegunkę.Miauczał, choć było to poniżej jego godności.Miauczał żałośnie, cicho.Szybko opadał z sił.Rudzielec wiedział, dlaczego umiera.A przynajmniej domyślał się, co go zabiło.Kilka dni temu do cintryjskiego portu zawinął dziwny frachtowiec, stary i bardzo brudnyholk, zaniedbana krypa, wrak niemal."Catriona", głosiły ledwie widoczne litery na dziobieholku.Liter tych Rudzielec - rzecz jasna - przeczytać nie umiał.Z dziwnej krypy,wykorzystując cumę, zlazł na keję szczur.Tylko jeden.Szczur był wyliniały, oparszywiały,nieruchawy.I nie miał jednego ucha.Rudzielec zagryzł szczura.Był głodny, ale instynkt powstrzymywał go przez zjedzeniempaskudy.Ale kilka pcheł, wielkich, błyszczących pcheł, od których roiła się sierść gryzonia,zdołało przelezć na Rudzielca i zadomowić się w jego futerku.- Co jest z tym zatraconym kotem?- Struł go ktoś pewnie.Albo zauroczył!- Tfu, obrzydliwość! Ależ cuchnie, swołocz! Zabierz go przecz od schodów, kobieto!Rudzielec wyprężył się i bezgłośnie otworzył zakrwawiony pyszczek.Nie czuł jużkopnięć ani szturchnięć miotły, którymi gospodyni dziękowała mu właśnie za jedenaście latłowienia myszy.Wykopany z podwórka, dogorywał w spienionym od mydlin i urynyrynsztoku.Dogorywał, życząc tym niewdzięcznym ludziom, by też zachorowali.By cierpielitak samo, jak on.Jego życzenie miało się spełnić niebawem.I to na wielką skalę.Na naprawdę wielkąskalę.Kobieta, która wykopała i wymiotła Rudzielca z podwórka, zatrzymała się, zadarła kieckę i podrapała się w łydkę pod kolanem.Swędziało.Ugryzła ją pchła.* * *Gwiazdy nad Elskerdeg mrugały intensywnie.Iskry z ogniska gasły na ich tle.- Ani pokój cintryjski - powiedział elf - ani tym bardziej pompatyczna novigradzkadefilada nie mogą być uważane za kamienie cezury i kamienie milowe.Cóż to bowiem są zapojęcia? Władza polityczna nie może tworzyć historii za pomocą aktów czy dekretów.Władza polityczna nie może również historii oceniać, wystawiać not ani szufladkować,chociaż w swej pysze żadna władza tej prawdy nie uzna.Jednym z jaskrawszych przejawówwaszej ludzkiej arogancji jest tak zwana historiografia, próby wydawani opinii i ferowaniawyroków, o jak wy to mówicie: "dziejach minionych".Jest to dla was, ludzi, typowe i wynikaz faktu, że natura obdarzyła was efemerycznym, owadzim, mrówczym życiem, śmiesznąśrednią wieku poniżej setki.Wy zaś do swej owadziej egzystencji usiłujecie dopasowywaćświat.A tymczasem historia jest procesem, który zachodzi nieprzerwanie i nigdy się niekończy.Nie da się podzielić historii na odcinki, stąd dotąd, stąd dotąd, od daty do daty.Nieda się historii określić ani tym bardziej zmienić królewskim orędziem.Nawet jeśli wygrałosię wojnę.- Nie podejmuję dysputy filozoficznej - rzekł pielgrzym.- Jak się rzekło, człek ze mnieprosty i mało elokwentny.Ośmielę się jednak zauważyć dwie rzeczy.Po pierwsze, krótkie jaku insektów życie chroni nas, ludzi, przed dekadencją, skłania do tego, by szanując życie, żyćintensywnie i twórczo, by wykorzystywać każdą chwilę życia i cieszyć się nią.Mówię i myślęjak człowiek, ale przecież tak samo myślały długowieczne elfy, idąc bić się i umierać wkomandach Scoia'tael.Jeśli nie mam racji, proszę, by mnie poprawiono.Pielgrzym odczekał stosowną chwilę, ale nikt go nie poprawił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl