[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Może rzeczywiście Havoc trzyma tu broń?  szepnął Freddie.Monter stanął ciężko oddychając.  Nie wiem, po co ich szukacie  zaczął  ale jacyś ludzie kręcą się tutaj, naterenie starych kanałów& A teraz zobaczycie, dlaczego jestem pewien, że tej dwójkijuż nie zobaczymy.Wskazał świeżo wybity otwór w ceglanym murze, odsłaniający wilgotny, na wpół zawalonykorytarz.Obok leżały zręby cegieł i kilof o wyszczerbionym końcu. Gdzie idziemy?  spytał odruchowo Layne.W świetle reflektorów monter wyglądał jak monstrum z filmu grozy. Zobaczy pan.Ashcroft wysunął broń z zawieszonej na szelkach kabury, reszta poszła za jegoprzykładem.Schyleni, w niektórych miejscach podpierając się rękoma, pełzli zniszczonymprzejściem.Zewsząd, jak przy odwrotnie działającej wentylacji, napływał ostry i kwaśnyzapach nieokreślonego pochodzenia.Lampa montera zadrżała, znak, że trafili na schody, potemzastygła w bezruchu. Jesteś tu?  usłyszeli jego głos odbijający się od ścian przestrzennegopomieszczenia. Ty&Ashcroft odepchnął Layne a, sam z rewolwerem uniesionym na wysokość głowy przesunąłsię do przodu.Zgasił reflektor. Odezwij się  powtórzył monter. Wróciłem z pomocą.W głębi sali, za pordzewiałymi belkami, opierającymi się jednym końcem opodłoże, ktoś siedział.Blade plamy oczu gorzały strachem.Niewidoczny Ashcroftprzeskoczył stertę gruzu i zadarł głowę siedzącej postaci.W skoncentrowanym blasku dojrzeliznajomą końską szczękę. On przyszedł  zaszeptał młodzieniec głosem nakręconej pozytywki. On,szatan, i sługi jego&Cementowa bladość twarzy nie mogła jedynie być zasługą oświetlenia.Ashcroft uderzył gowolną dłonią w policzek. Opamiętaj się. Mistrz mówił&  chłopak zamrugał oczami. Mówił, że przyjdzie.Czekaliśmy, ale&Zaczął się jąkać.Monter położył dłoń na jego ramieniu i uniósł swoje opuchnięte oczy. Kapitanie&  szepnął. Tam.Skierowali lampy za ruchem jego brody.Z opuszczoną głową i rękoma wzdłużtułowia siedział tam oparty o ścianę Pearson, jeszcze z kapturem w dłoni.Dopiero kiedypodeszli, wyjaśniło się, czemu zawdzięcza swoją dziwaczną pozycję.Ciemny wojskowy bagnet,który przebijał serce, musiał tkwić w jakiejś szczelinie muru. Tak ich zastałem  powiedział monter. Chłopak mówił, że pilnuje ciałatego& mistrza.Zaszeleściło, kiedy wyjmował zza kombinezonu płachtę folii. Trzeba ich stąd zabrać. Dobrze  Ashcroft machinalnie włączył lampę.Pomóżcie mu.Lionel i Earl zaczęli rozprostowywać worek, jedynie Freddie stał bez ruchu, ze wzrokiemutkwionym gdzieś w górze.Ashcroft spojrzał tam.Na suficie widniały długie zawijasy z kopciaświeczki.* * *  Nie wiem!  krzyknęła Kathreen Burns. Nie pamiętam, co się ze mną działo! Przypomnij sobie  powiedział Slayton. O Boże! Dajcie mi spokój.Ja naprawdę nic nie wiem. Kelly! Zrób pani zastrzyk. Nieee!!! Wez najgrubszą igłę, jaką masz.Założę się, że pani ma bardzo twarde żyły. Nie możecie tego zrobić.Boję się zastrzyków  w oczach Kathreen pojawiły się łzy. W takim razie słucham.Co masz do powiedzenia? Nic.Naprawdę nic. Kelly  Slayton zapalił papierosa i dmuchnął dymem w twarz kobiety. A możezamontujemy jej igłę na stałe w żyle? Co o tym myślisz? Niezły pomysł  Kelly z uśmiechem podniósł do światła coś, co na pierwszy rzut okaprzypominało kilkucalowy gwózdz. Nie macie prawa tego robić!  krzyknęła Burns. To nie przesłuchanie! %7łądam kontaktuz moim adwokatem. Masz rację, nie jesteśmy policją  powiedział spokojnie Slayton. Ale my cię tylkoleczymy& Nie macie prawa!Slayton nagle stracił panowanie nad sobą i zerwał się z krzesła. Wiesz, gdzie mam prawo w stosunku do takich jak ty?!  krzyknął. Nie, Slayton.Nie zdejmuj przy pani spodni  Kelly nachylił się nad łóżkiem, na którymleżała kobieta. Popatrz lepiej na jej oczy.Coś mi to wygląda na niewydolność nerek. Myślisz o dializie? Tak, tylko to cholernie bolesny zabieg.Nie wiem, czy ona wytrzyma& Nie!!!  krzyknęła Kathreen potrząsając przymocowanymi do głowy kablami EEG. Cochcecie wiedzieć?  chlipnęła. No widzisz, kotku  mruknął Slayton. I po co było zaczynać z lekarzami? Co czujesz w momencie, kiedy zaczynasz działać wbrew swojej woli?  spytał Kelly. O Boże, nie wiem! Czuję się tak, jakbym działała zgodnie ze sobą, dopiero potem&Przerwało jej wejście Stazziego. Moglibyście badać ją trochę ciszej, chłopcy? Te wrzaski słychać na całym korytarzu& Niech mnie pan ratuje!  Kathreen poderwała się, ale oplatające ją pasy zaciągnęły sięautomatycznie i rzuciły z powrotem na posłanie. Przecież muszą panią leczyć.Zdrowie to bardzo delikatna rzecz i trzeba o nie dbać. Ale to są tortury! Sam pan mówił, że wszędzie słychać moje krzyki& Ja mówiłem coś takiego? Musiała się pani przesłyszeć. To szok  powiedział Slayton. W tym stanie mogą występować różne omamy.Stazzi skinął głową i wyszedł zamykając drzwi.Kelly zbliżył się do łóżka zerkając namrugające zielonymi cyferkami ekrany aparatów. Słuchaj, a może damy jej trochę odsapnąć?  powiedział. Zmiękłeś? Co, znowu obsunęła jej się koszula& Przestań  Kelly nachylił się nad leżącą tak, że jego krótkie włosy dotykały prawie jejczoła. Podniósł rękę i rozcapierzając palce dość brutalnie odchylił obie powieki, na którychwidniały jeszcze ślady tuszu. No, słucham, co czujesz, kiedy&  zaczął Slayton, ale zamilkł, widząc jakkobieta nagle tężeje i po chwili potwornym zrywem własną głową uderza w czołoKelly ego.Rzucił się, żeby podtrzymać kolegę, ale zawadził kolanem o kant stołu i obaj runęli naziemię pociągając za sobą spiętrzone w stertę papiery.Ciało Kathreen trzęsło się i drgałokonwulsyjnie, a z gardła wydobywał się ochrypły ryk: Nigdy!!! Nigdy!!! Nie dowiecie się niczego!Drzwi otworzyły się i do pokoju ponownie wpadł Stazzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl